Udział Izraela w Eurowizji 2024 to skandal. Nie mieści mi się to w głowie [OPINIA]

Ola Gersz
11 maja 2024, 14:52 • 1 minuta czytania
Kiedy Rosja zaatakowała Ukrainę, została wykluczona z Eurowizji niemal z miejsca. I prawidłowo. Izrael też prowadzi obecnie działania wojenne – mimo że jest to odpowiedź na atak Hamasu, to jednak od października życie straciło ponad, uwaga, 30 tysięcy cywilów, w tym 14 tysięcy dzieci, a organizacje broniące prac człowieka oskarżają rząd Binjamina Netanjahu o ludobójstwo. Jednak izraelska reprezentantka jakby nigdy nic śpiewa w Malmö, a protesty na nic się zdały. Dlaczego? Bo pieniądze. Między innymi.
Eden Golan z Izraela wystąpiła na Eurowizji mimo protestów Fot. Jessica Gow/AFP/East News // Johan Nilsson/TT/AFP/East News

Najpierw zupełnie nieeurowizyjne fakty.

7 października 2023 roku palestyńscy terroryści z Hamasu przeprowadzili serię krwawych ataków w południowym Izraelu. Zginęły wówczas 1143 osoby, rannych było 3400, wzięto też ponad 200 zakładników, w tym dzieci. Od tego momentu trwa zacięta wojna z Hamasem, która jest kulminacją trwającego od kilkudziesięciu lat izraelsko-palestyńskiego konfliktu.

Październikowe ataki były zbrodnią, która zasługuje na największe potępienie. Dramatem setek ludzi i ciosem dla Izraelczyków, bestialstwem. Jednak odpowiedź rządu Binjamina Netanjahu również wstrząsnęła opinią publiczną. Izrael rozpoczął naloty na Strefę Gazy, których celem ma być Hamas, ale w rzeczywistości cierpią cywile, którzy i tak żyją w Gazie w koszmarnych warunkach.

W Gazie z dnia na dzień rośnie liczba ofiar śmiertelnych: bilans wynosi obecnie ponad 34 tysiące cywilów, w tym ponad 14 tysięcy (!) dzieci. Rannych trudno już zliczyć. Bombardowane są domy, szpitale, szkoły, konwoje humanitarne (giną też wolontariusze, w tym Polak).

Agencje humanitarne i broniące praw człowieka biją na alarm. Zgodnie z doniesieniami UNRWA (Agencji Narodów Zjednoczonych dla Pomocy Uchodźcom Palestyńskim na Bliskim Wschodzie) mieszkańcy Strefy Gazy stoją w obliczu klęski głodu wywołanej przez człowieka. Ponadto Izrael jest oskarżany o ludobójstwo na Palestyńczykach.

Obecnie trwają też ataki izraelskiej armii na miasto Rafah, zwanym "miastem uchodźców" i "miastem dzieci". Wraz z mieszkańcami chroni się tam obecnie około 1,5 miliona ludzi, w tym ponad 600 tysięcy najmłodszych. Inwazja na Rafah będzie dalszą katastrofą, ostrzegał UNICEF. Ta katastrofa trwa od miesięcy, koszmar zwykłych ludzi, podczas gdy liderzy Hamasu żyją jak królowie w Katarze.

Izrael ma prawo się bronić, ale wielu uważa jego odpowiedź za niewspółmierną do październikowych ataków, co pokazuje skala ofiar w Strefie Gazy. Mówił o tym w październiku dr Wojciech Szewko, analityk ds. międzynarodowych Collegium Civitas, znawca Bliskiego Wschodu, w rozmowie z Katarzyną Zuchowicz w naTemat.

– Można uznać, że Izrael ma prawo do odwetu na organizacji terrorystycznej Hamas. Ale Izrael nie atakuje Hamasu, atakuje ludność cywilną. To jest tak jak z rzezią Béziers z XIII wieku, gdy w czasie wojen z Katarami biskup powiedział: "Zabijcie wszystkich, Bóg pozna swoich". To jest dokładnie taktyka stosowana przez Izrael – mówił.

Ludzie pytają: "Jeśli ktoś przyjdzie, zabije ci rodzinę, to czy masz prawo się mścić?" Niektórzy odpowiadają: "Tak, masz prawo się mścić". Ale na tym, kto dokonał ataku, a nie na całym bloku, w którym on mieszka. I na dodatek mordując całą wieś – wszystkich znajomych i krewnych. A na wszelki wypadek jeszcze sąsiednią wieś.

Losem palestyńskich cywilów wydaje się nie przejmować ani Izrael, ani Hamas, ani... Eurowizja. I tu przechodzimy do święta muzyki w Malmö, które protestujący w tym mieście w czwartek nazwali świętem ludobójstwa.

Izrael na Eurowizji 2024? To skandal, że bierze udział

Udział Izraela od początku budził ogromne kontrowersje, o czym szerzej pisała w naTemat Zuzanna Tomaszewicz. Była afera o piosenkę, która początkowo nazywała się "October Rain", co nasuwało skojarzenia z atakami Hamasu. Utwory nie mogą być polityczne, więc Izrael musiał zmienić tytuł ("Hurricane") i tekst, jednak ballada Eden Golan wyraźnie nawiązuje do października 2023 roku.

Ale dlaczego Izrael występuje mimo działań wojennych, skoro wyrzucono z Eurowizji Rosję, która również prowadzi działania wojenne (chociaż trzeba podkreślić, że Rosja była agresorem, a Izrael został jednak zaatakowany)? W 2022 roku Europejska Unia Nadawców (EBU) oświadczyła, że w związku z atakiem wojsk Władimira Putina na Ukrainę postanowiła wykluczyć ją z Eurowizji.

EBU podkreśliła, że taka decyzja była podyktowana obawą, że "w świetle bezprecedensowego kryzysu w Ukrainie, uwzględnienie rosyjskiego zgłoszenia w tegorocznym Konkursie naraziłoby rywalizację na szwank".

"Pozostajemy oddani ochronie wartości konkursu kulturalnego, który (...) łączy publiczność z różnych krajów, celebruje różnorodność poprzez muzykę i jednoczy Europę na jednej scenie" – dodano w komunikacie.

Nikt nie protestował, wszyscy się cieszyli. Ale kiedy EBU postąpiła z Izraelem zupełnie odwrotnie, wybuchła burza. Protestowali europejscy artyści i politycy, niektóre kraje (głównie skandynawskie, które rozważały też bojkot), eurowizyjni dziennikarze i fani. Część nie uwzględnia "Hurricane" Eden Golan w swoich klasyfikacjach na znak niezgody z działaniami Izraela w Strefie Gazy.

Powiem wprost: udział Izraela w tegorocznej Eurowizji jest skandalem. Trudno pojąć, jak kraj, który dokonuje obecnie rzezi cywilów (nazwijmy rzecz po imieniu), może spokojnie śpiewać na scenie rzewne ballady. Przecież gdyby Palestyna była uznanym państwem i występowała na Eurowizji, też żądalibyśmy jej wykluczenia po atakach Hamasu, prawda? A Rosja? Skąd te podwójne standardy?

Można gdybać, analizować, to nie moja rola. Ale jest jeden fakt, który jest raczej w tym kontekście istotny. Sponsorem Eurowizji jest Moroccanoil, popularna marka produkująca produkty do włosów. Mimo że nazwa na to nie wskazuje, to nie jest firma marokańska, ale izraelska. Trudno więc nie łączyć decyzji EBU o zatrzymaniu Izraela w konkursie z izraelskim sponsorem Konkursu Piosenki Eurowizji. Czyli pieniądze, zawsze pieniądze.

Powinniśmy bojkotować Eurowizję 2024, ale tego nie zrobimy. Ja też nie

Izrael bierze udział w Eurowizji, więc tegoroczny konkurs moim zdaniem powinien być zbojkotowany. W idealnym świecie.

W rzeczywistości kraje, jak Islandia czy Finlandia, które rozważały wycofanie się z konkursu, biorą w nim udział. Islandczycy mogli wybrać palestyńskiego artystę Bashara Murada, ale stchórzyli i postawili na Herę Björk. My wszyscy oglądamy Eurowizję i ja też, bo za bardzo kocham ten konkurs, żeby z niego rezygnować.

Pojawiły się głosy, że szwedzka telewizja publiczna zagłusza w telewizji buczenie widowni podczas występu Eden Golan, jednak temu towarzyszą również oklaski. Ludzie są wyraźnie podzieleni, chociaż w mediach społecznościowych Eurowizji krytyki w komentarzach trudno znaleźć, mimo że ta pojawia się wszędzie indziej. A po drugim półfinale Izrael nagle znalazł się u bukmacherów na drugim miejscu (był na siódmym). To wywołało spekulacje o nieczystych zagrywkach organizatorów.

Jak jest naprawdę w Malmö? Nie wiem. Wiem tylko, że EBU bardzo chce pokazać, że wszystko jest w porządku, a żadnych kontrowersji nie ma. Nie ma absolutnie żadnego problemu, bo przecież Eurowizja nie jest polityczna.

Ale Eurowizja, czy chce, czy nie, jest polityczna. Zawsze była, zawsze będzie. Liczy się muzyka i Eden Golan śpiewa pięknie, ale nie można zapomnieć, że podczas jej występu giną palestyńscy cywile.

To jest po prostu nie w porządku. A odwet ma swoje granice. Wstydzę się dziś Eurowizji i samej siebie, że nadal ją oglądam. Ale będę, wyłączę tylko telewizor na występie Eden Golan. Nic to nie da, nikomu nie pomoże, ale mi da (pozorny) spokój, że robię dobrze. Mordowaniu cywilów mówię nie, obojętnie, w jakim języku mówią.