Ten kandydat na europosła dużo w UE nie załatwi. Tak zareagował na pytanie po angielsku
Językowe wpadki polityków to zawsze gorący temat. Jednak nietrudno się dziwić, że od osób, które będą reprezentować nas na arenie międzynarodowej, oczekujemy przynajmniej podstawowej znajomości języka angielskiego. Egzamin ten oblał Waldemar Buda z PiS. Jego tłumaczenie wpadki w programie "Warzecha Kontra" raczej nie uspokoi zbyt wielu osób.
Dostał banalne pytanie z WOS. Buda nie potrafił odpowiedzieć po angielsku
Język angielski dla wielu młodych Polaków jest podstawą. Otwiera im drzwi do kariery, a także na dobre zagraniczne uczelnie. Jednak jak pokazuje świat polityki, żeby ubiegać się o stanowisko europosła, wcale nie trzeba nim zachwycać.
Podczas wywiadu Łukasz Warzecha w języku angielskim spytał Waldemara Budę, jaka jest różnica między Radą Europejską a Radą Unii Europejskiej. To jedno z podstawowych pytań, które może paść na maturze z wiedzy o społeczeństwie. O odpowiedź poprosił jednak również w języku angielskim.
I tu pojawił się problem. Buda zaczął się jąkać, a po angielsku (niezbyt zrozumiale) odpowiedział tylko, że powinni rozmawiać o rzeczach ważniejszych, niż jego znajomość języka angielskiego. Kiedy dziennikarz dopytał, czy to wszystko, co potrafi, Buda podkreślił, że zna angielski na poziomie komunikatywnym, potrafi rozmawiać w tym języku i nie ma z tym najmniejszego problemu.
– Natomiast proszę pamiętać, że nawet gdyby to po polsku tłumaczyć, pytać kandydatów, żeby zrozumieli procedurę uchwałodawczą w Parlamencie Europejskim, to nie każdy potrafiłby to opowiedzieć – powiedział w swojej obronie Waldemar Buda. Wątek językowy zaczął się w 10:40 min. poniższego nagrania:
Mimo tego jego brak odpowiedzi w języku angielskim na postawione przez dziennikarza pytanie może zaskakiwać. Zwłaszcza że w czasach rządów PiS, a dokładnie w latach 2022-2023, był ministrem rozwoju i technologii, gdzie znajomość tego języka wydaje się być rzeczą podstawową.
Kiedy wybory do Parlamentu Europejskiego? Walka będzie niezwykle zacięta
Zgodnie z decyzją prezydenta Andrzeja Dudy wybory do Parlamentu Europejskiego odbędą się w niedzielę 9 czerwca. Kandydatom pozostał zatem mniej niż miesiąc do tego, żeby przekonać do siebie wyborców.
A walczyć jest o co. Pobyt w Parlamencie Europejskim to szansa na bardzo duży rozwój kariery, nawiązywanie kontaktów, ale i solidny zastrzyk gotówki. Jak wskazują najnowsze sondaże, dwa największe ugrupowania w walce o stanowiska europosłów idą łeb w łeb.
Czytaj także: https://natemat.pl/555635,dziwne-slowa-kaczynskiego-o-kurskim-nagle-wypalil-o-wojskach-jednorazowego-przeznaczenia9 maja opublikowano wyniki badania przeprowadzonego przez IBRiS na zlecenie "Wydarzeń" Polsatu. 29,3 proc. głosów zdobyło w nim Prawo i Sprawiedliwość. Koalicja Obywatelska mogła liczyć na poparcie na poziomie 28,3 proc. Podium, z wynikiem 12,1 proc. uzupełniała Trzecia Droga. Optymizmem mogły napawać również dane dotyczące frekwencji. Chęć udziału w czerwcowych wyborach wyraziło 56,3 proc. badanych.