Polscy żołnierze w kajdankach na granicy. Ten komunikat prokuratury może dolać oliwy do ognia

Piotr Brzózka
06 czerwca 2024, 17:19 • 1 minuta czytania
Prokuratura Krajowa wydała komunikat w sprawie zatrzymania żołnierzy, którzy oddali strzały ostrzegawcze w kierunku napierających cudzoziemców na granicy z Białorusią. Choć od rana cała Polska huczy o skandalu, śledczy informują, że mundurowi przekroczyli uprawnienia, a postępowanie w tej sprawie nadal trwa. Jak podkreślono, żołnierze decydując się na użycie broni nie znajdowali się w stanie zagrożenia swojego życia.
Zatrzymanie żołnierzy na granicy. Jest komunikat Prokuratury Krajowej Fot. Mateusz Kotowicz/REPORTER

Na przełomie marca i kwietnia tego roku na granicy polsko-białoruskiej doszło do groźnego incydentu. Próbując powstrzymać napór nielegalnych migrantów na zaporę graniczną, polscy żołnierze oddali strzały. Na początku w powietrze, a później także w ziemię.


Jak podał Onet.pl, funkcjonariusze Straży Granicznej poinformowali o całym zajściu Żandarmerię Wojskową, ta zaś zatrzymała trzech żołnierzy. Wkrótce potem dwóch z nich usłyszało zarzuty. Doniesienia portalu wywołały wstrząs. Od rana oburzenie wyrażają najważniejsi politycy w kraju.

"Odebrałem meldunek Ministra Obrony Narodowej. Postępowanie Prokuratury i Żandarmerii Wojskowej wobec naszych żołnierzy budzi uzasadniony niepokój i gniew ludzi. Oczekuję szybkich wniosków i decyzji organizacyjnych, prawnych oraz personalnych" – napisał premier Donald Tusk w serwisie X.

W zdecydowanych słowach dezaprobatę wyraził też między innymi prezydent Andrzej Duda, który powiedział dziś w Normandii, gdzie przebywa z wizytą: – Było to bardzo ostre zatrzymanie, to jest bulwersujące, bo to są dziś obrońcy granic Rzeczpospolitej.

Z kolei minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz pisał na portalu X: "Zatrzymanie żołnierzy oddających strzały alarmowe w kierunku atakujących migrantów jest nie do przyjęcia. Działania Żandarmerii Wojskowej wobec zatrzymanych zostaną bezwzględnie wyjaśnione".

Później, na konferencji prasowej, szef MON precyzował, że wojskowi zostali zatrzymani, ale nie było wniosku o ich aresztowanie ze strony prokuratury. – Zresztą prokuratura wyda dzisiaj oświadczenie i tam będzie, myślę, wszystko wyjaśnione – powiedział Kosiniak-Kamysz.

Prokuratura Krajowa przekonuje, że żołnierze przekroczyli uprawnienia

Zgodnie z zapowiedzią, w godzinach popołudniowych na stronie internetowej Prokuratury Krajowej ukazał się komunikat. Odnosząc się do medialnych doniesień podano, że opisywane zdarzenie jest obecnie przedmiotem postępowania prowadzonego w VIII Wydziale ds. Wojskowych Prokuratury Okręgowej w Warszawie.

"Z przedstawionych dowodów, a w tym w szczególności z nagrania z kamer przekazanego przez straż graniczną wynika, że żołnierze podczas interwencji prowadzonej wobec migrantów próbujących nielegalnie przekroczyć granicę RP przekroczyli swoje uprawnienia poprzez oddanie w ich kierunku co najmniej kilku strzałów narażając tym na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia" – można przeczytać w komunikacie PK.

Prokuratura: życiu żołnierzy nie zagrażało niebezpieczeństwo

Według prokuratury, życiu żołnierzy na granicy polsko-białoruskiej nie zagrażało niebezpieczeństwo. "Z oględzin zabezpieczonego zapisu z kamer straży granicznej wynika, że żołnierze oddający strzały nie znajdowali się w sytuacji zagrażającej ich życiu. Nie ustalono, aby na skutek oddanych strzałów ktoś odniósł obrażenia" – głosi kolejny fragment oświadczenia.

Zgodnie z tym, co przekazał Władysław Kosiniak-Kamysz, wojskowych faktycznie nie aresztowano. PK przyznaje jednak, że prokurator zastosował wobec nich inne "wolnościowe środki zapobiegawcze w postaci dozoru przełożonego wojskowego połączonego z zakazem kontaktowania się pomiędzy sobą oraz zawieszenia w czynnościach służbowych".

Jak wyjaśniła podpisana pod komunikatem Anna Adamiak, rzeczniczka prasowa Prokuratora Generalnego, nałożony zakaz kontaktowania się uzasadniony był informacją o tym, że żołnierze mieli "ustalić między sobą nieprawdziwą, wspólną wersję przebiegu wydarzeń".