Nie oglądają Pornhuba, ale czytają o ostrym seksie. Czy tak kobiety uzależniają się od porno?

Maja Mikołajczyk
25 czerwca 2024, 19:05 • 1 minuta czytania
Skoro na początku tego roku samo CNN donosiło, że literatura romantasy to jeden z największych trendów literackich tego roku to znaczy, że coś jest na rzeczy. Fantastyka pożeniona z romansem czy erotykiem od lat utrzymuje się wśród najpopularniejszych gatunków książek. Czy kobiety namiętnie czytające pikantne historie uzależniają się od nich tak samo jak użytkownicy Pornhuba od filmów?
Nie oglądają Pornhuba, ale czytają o ostrym seksie. Czy tak kobiety uzależniają się od porno? Fot. Midjourney

50 twarzy erotyka 

Nie będzie chyba dla nikogo zaskoczeniem, że za obecny boom na książki erotyczne (marketowane coraz częściej jako zwykłe romanse) zaczął się od słynnej (i niesławnej) serii E. L. James. „50 twarzy Greya” oraz jego kontynuacji.


W 2012 roku wprowadziły erotyki do mainstreamu. Stało się tak między innymi dlatego, że wydawnictwo postawiło na mniej oczywistą dla tego gatunku okładkę. Chociaż dzisiaj bez większych problemów potrafimy rozpoznać charakterystyczną dla gatunku szatę graficzną, ponad dekadę temu książki James wyróżniały się na tle wydanych tanim sumptem tytułów, których okładki przedstawiające półnagich bohaterów jasno dawały do zrozumienia, z czym mamy do czynienia.

Mniejsza sugestywność okładek serii o Christianie Greyu ułatwiła wstydzącym się swoich upodobań czytelnikom czytanie takich pozycji w miejscach publicznych czy nawet zakup książki w księgarni lub wypożyczenie jej w bibliotece. 

To jednak nie jedyna rewolucja, do której przyczynił się cykl książek zainspirowany „Zmierzchem”  Stephenie Meyer. Mainstreamowe romanse czy erotyki przeznaczone dla kobiet przed „50 twarzami…” opisywały akty seksualne za pomocy metafor, które dziś wydają nam się infantylne lub po prostu śmieszne.

James sięgnęła po język zarezerwowany wcześniej dla książek erotycznych, których próżno było szukać na księgarskich półkach. Dzisiaj nikogo już nie dziwi używanie słownictwa powszechnie uznawanego za wulgarne w opisach genitaliów czy czynności seksualnych. 

Zobacz też: 5 książek o seksie, które warto przeczytać

W ostatnich latach do wzrostu popularności romansów i erotyków z pewnością przyczyniła się pandemia. Pozbawione możliwości nawiązania relacji w prawdziwym świecie kobiety (pozostają one wciąż najliczniejszą grupą czytelniczą tego gatunku) "kompensowały" sobie ten brak zanurzając się w świat fikcyjnych historii miłosnych.

Wzrost znaczenia self-publishingu (wydawania książek własnym sumptem) w krajobrazie wydawniczym również w znaczącym stopniu sprawił, że na rynku pojawiło się więcej pozycji o tej tematyce. W ostatnich latach szczególnie takich, w których romantyczne przygody i erotyczne podboje bohaterek rozgrywają się w fantastycznych światach zamieszkanych przez elfy i inne magiczne stworzenia.

Co to jest Romantasy? 

Romantasy jako określenie gatunku literatury łączącego romans z elementami fantastycznymi rozpowszechniło się w 2023 roku, jednak w internetowym słowniku slangu Urban Dictionary pojawiło się już w 2008 roku. 

– Wątek romantyczny jest centralny, ale równie ważny jest element fantasy – mówiła o romantasy CNN Frankie Diane Mallis, autorka niewydanej w Polsce serii "Drown Empire" i adiunktka na Uniwersytecie Arcadia. 

Wcześniej zdecydowanie bardziej popularną nazwą tego podgatunku fantastyki był romans paranormalny. Na początku lat dwutysięcznych mianem tym określano wspomniany już "Zmierzch", cykl "Dary Anioła" Cassandry Clare czy "Pamiętniki wampirów" L.J. Smith.

W latach 90. furorę robił z kolei cykl "Obca" Diany Gabaldon, który doczekał się popularnej serialowej adaptacji – popularnego również w Polsce "Outlandera". Za współczesną matkę romantasy dość powszechnie uważa się Sarę J. Maas. Amerykańska pisarska podbiła serca czytelniczek dwoma cyklami: "Szklanym tronem" (2012-2018) i "Dworem cierni i róż" (2015-). 

Nie oznacza to jednak, że rodowód gatunku jest tak krótki – historie o romansach pomiędzy ludźmi a fantastycznymi stworzeniami można odnaleźć już w przekazach ludowych, mitologii czy baśniach, z których najsłynniejszą jest ta o "Pięknej i Bestii"(wspomniany "Dwór..." jest zresztą retellingiem tej historii). 

Ze względu na swoją charakterystykę po romantasy z reguły sięgają czytelniczki romansów (również te, które wcześniej trzymały się od fantastyki z daleka). Fani fantasy podchodzą do podgatunku raczej sceptycznie, uważając go za bardziej infantylny w treści i mniej wyrafinowany literacko (podobne opinie wyrażają zresztą o fantastyce młodzieżowej). 

Wspomniałam już o tym, jak pandemia i self-publishing wpłynęły na popularność romansów i erotyków, jednak trudno nie wspomnieć o odsądzanym od czci i wiary medium, które ma obecnie niebagatelny wpływ na kształtowanie rynku wydawniczego, a nawet na to, co i o czym piszą autorzy. 

Mowa oczywiście o TikToku, czy bardziej wąsko BookToku (choć i na nim znajdują się nisze nisz), czyli społeczności TikToka zgromadzonej wokół książek. W ubiegłym roku hashtag #romantasy pojawił się w ponad 200 tys. materiałach, które łącznie obejrzano 800 mln razy. Niebagatelny wpływ miały na to dwa pierwsze tomy bestsellerowego cyklu Empireum Rebeki Yarros – "Forth Wing" i "Iron Flame". 

Powieści romantasy w dodatku często trafiają na SmutToka (angielskim słowem „smut” określa się m.in. treści o zabarwieniu erotycznym lub seksualnym), czyli części BookToka poświęconej literaturze erotycznej. Użytkowniczki polecają sobie książki z najbardziej seksualnymi scenami, konkretne motywy (jak np. jeden z popularniejszych, czyli Enemies to Lovers – od Wrogów do Kochanków), a poziom erotyzmu danej pozycji oceniają za pomocą graficznej skali papryczek, co odnosi się do poziomu "pikantności" (ang. spicy) danych pozycji. 

Niegroźna rozrywka czy uzależnienie od porno?

Jak coś stanie się trendem na TikToku, można być pewnym, że wkrótce pojawią się jego krytycy. Nie uciekła przed nią więc i literatura erotyczna – czy to ta bardziej realistyczna, czy fantastyczna, chociaż debata ze względu na popularność podgatunku dotyczy przede wszystkim erotycznych powieści fantasy.

Na BookToku pojawia się coraz więcej materiałów sugerujących, że czytelniczki poszukujące w książkach głównie "smutów" są uzależnione od pornografii w taki sam sposób, jak osoby kompulsywnie oglądające filmy na Pornhubie i podobnych portalach. 

Zacznijmy jednak od tego, że Amerykańskie Towarzystwo Psychiatryczne nie zamieściło uzależnienia od pornografii w podręczniku diagnostycznym DSM-5, argumentując to tym, że towarzyszy ono raczej innym zaburzeniom, niż jest jednostką chorobową samą w sobie. 

Chociaż więc oficjalnie uzależnienie od pornografii "nie istnieje" nie oznacza to jednak, że nadużywanie pornografii nie wiąże się z negatywnymi skutkami. Liczne badania pokazują, że może mieć ono m.in. negatywny wpływ na mózg człowieka, a w szczególności układ nagrody oraz może upośledzać relacje z innymi (szczególnie te romantyczne). 

Ponadto zauważono, że użytkownicy pornografii budują pewnego rodzaju tolerancję, która sprawia, że sięgają po jeszcze mocniejsze i brutalniejsze treści. Łatwo również uwarunkować się na pewien bodziec zaobserwowany na ekranie, bez którego później ciężko będzie osiągnąć satysfakcję seksualną w normalnych warunkach. 

Trudno przełożyć te wnioski na literaturę erotyczną, gdyż nie badano jej wpływu pod tym kątem. Jednak te badania, które przeprowadzano wskazują na coś zgoła innego. W 2013 roku badacze z University of York wykazali, że osoby czytające romanse mają wyższy poziom empatii niż osoby sięgające po inne gatunki książek. 

Literatura kierowana do kobiet od zawsze była krytykowana – uważana za mniej poważną czy zbyt emocjonalną. "Romans romansowi nierówny, bo są w tym gatunku (jak w każdym innym) i perełki, i gnioty. Jednak wciąż traktuje się go obcesowo i z góry, bo wiecie, miłość. Miłość, seks i kobiety. Czy może być bardziej trywialne połączenie w oczach kultury, która wciąż gloryfikuje to, co męskie?" – pisała w swoim artykule dla naTemat Ola Gersz. 

Pod koniec XIX wieku Jules de Gaultier ukuł nawet określenie "bovaryzm", które między innymi odnosiło się do kobiet uciekających w świat fantazji i literatury. Zdaniem Gustave’a Flauberta, autora powieści "Pani Bovary", od której wzięło się to określenie, oznacza ono "zderzenie ideałów romantycznych z miałkością zastanej rzeczywistości" oraz pewną "melancholią". 

Zarzuty wobec erotyków zdają się wypływać częściowo właśnie z podobnych seksistowskich "intuicji", chociaż nie tylko. Tak jak wspomniałam, wiele erotyków zostaje wydanych własnym sumptem, więc krytyka ich poziomu literackiego często bywa zasadna. Książki powtarzają te same motywy (choć trzeba przyznać, że tego akurat domagają się często czytelniczki), a brak wyrobionego stylu idzie w parze z fatalną redakcją. 

Ponadto okładki erotyków coraz mniej sugerują, co zawierają w środku. TikTok nie filtruje treści pod kątem wieku, dlatego młoda czytelniczka fantasy może przypadkowo trafić na niezwykle pornograficzną książkę, na którą w swoim wieku nie będzie jeszcze gotowa.

Mocno obrywa się również podgatunkowi, jakim jest tzw. dark romance. To historie przeznaczone tylko dla dorosłych czytelniczek nie tylko ze względu na mocno erotyczne treści, ale również moralnie szarych bohaterów oraz wplatanie tematów dotyczących traumy i przemocy. Część użytkowników BookToka wskazuje, że pojawiające się tam wątki są niezwykle mizoginistyczne i podtrzymują krzywdzące stereotypy dotyczące dynamiki damsko-męskiej. 

Z pewnością konsumowanie wizualnej pornografii różni się od tej pisanej, jednak ta druga tak samo potencjalnie może przyczynić się do powstania pewnych szkodliwych postaw, np. nierealistycznych oczekiwań wobec współżycia, normalizacji zachowań, które w prawdziwym życiu są niebezpieczne albo sprawienia, że osiągnięcie satysfakcji seksualnej nie będzie możliwe bez konkretnego bodźca. 

Książki erotyczne mogą być jednak przestrzenią dla kobiet, w której mogą eksplorować swoją seksualność. Najczęściej pisane przez autorki pozycję proponują perspektywę niezapośredniczoną przez męskie fantazje erotyczne, którymi przesycone są nie tylko filmy porno kręcone przez facetów dla facetów, ale nasza kultura w ogóle. Chociaż wspomniane dark romanse wspierają raczej tradycyjną dynamikę damsko-męską, istnieje też wiele tytułów, w których główna bohaterka to posiadająca sprawczość heroina, wiedząca czego wie od życia również w kwestiach łóżkowych.  

Granica pomiędzy przyjemnością a niezdrową obsesją potrafi być jednak cienka. Zawężenie swojego repertuaru czytelniczego do tego jednego gatunku czy desperackie pytania zadawane przez użytkowniczki BookToka o to, czy w danej pozycji są ostre sceny (bo jak nie, to one nie będą tego czytać) można by porównać do osoby, która oglądałaby jedynie pornografię. A czy przez kogokolwiek mogłoby to być uznane za zdrowe?