Tego aktora przywrócono do życia w nowym "Obcym". Miałam z tym jeden problem
Fabuła "Obcego: Romulusa" śledzi losy Rain Carradine (Cailee Spaeny z "Civil War"), która razem z przyszywanym bratem, syntkiem Andym (David Jonsson z "Branży"), zamieszkuje górniczą kolonię Jackson's Star. Dziewczyna jest pewna, że wyrobiła swoją normę i może wreszcie osiedlić się na planecie, której nie spowijają zabójcze opary. Niestety wyzyskująca pracowników korporacja Weyland-Yutani przymusowo przedłuża jej pracę o kolejne pięć lat.
Rain wraz z przyjaciółmi, którzy podobnie jak ona są zmęczeni wyniszczającą i ciągnącą się bez końca pracą, postanawia wykraść z opuszczonej stacji badawczej komory do kriostazy (hibernacji). Dzięki nim można przeżyć podróż na Yvagę. Jak to w kosmicznym horrorze bywa, coś musi pójść nie tak.
W filmie "Obcy: Romulus" przywrócono znanego aktora do życia
"Obcy: Romulus" zarzuca publiczność mniejszymi lub większymi spoilerami. Do tych drugich z pewnością należy kwestia przywrócenia do życia zmarłego w 2020 roku gwiazdora "Ostatniego pasażera Nostromo", trylogii "Władcy Pierścieni" i "Na Zachodzie bez zmian", czyli Iana Holma. U Ridleya Scotta brytyjski aktor wcielił się w rolę oficera naukowego i androida – Asha.
W dziele Fede'a Álvareza bohaterowie znajdują zniszczone ciało jednego z wariantów Asha w pomieszczeniu laboratoryjnym porzuconej stacji badawczej należącej do Weyland-Yutani. Po ponownym włączeniu android staje się antagonistą filmu, który za wszelką cenę chcę wypełnić dyrektywę korporacji.
– Historycznie rzecz biorąc, liczba syntków jest w tym świecie ograniczona, dlatego niektórzy wracają po kilka razy – zdradził urugwajski reżyser w rozmowie z "Entertainment Weekly". – Więc razem z Rildeyem (red. przyp. – który był producentem wykonawczym filmu) uznaliśmy, że pora przywrócić tego najlepszy ze wszystkich – podkreślił.
Iana Holma ożywiono za pomocą efektów praktycznych oraz CGI. Twarz legendarnego aktora momentami daje efekt tzw. uncanny valley – nie wygląda to zbyt dobrze, aczkolwiek widz zawsze może tłumaczyć to sobie tym, że w końcu widzi na ekranie androida, a nie prawdziwego człowieka.
Zanim ruszył plan filmowy, Álvarez skontaktował się z osobami zarządzającymi majątkiem Holma. – Rozmawiałem z wdową po nim. Uznała, że w ostatnich latach swojego życia Ian został potraktowany chłodno przez Hollywood. Po "Hobbicie" chciał wziąć udział w większej liczbie projektów, ale tak się nie stało. Więc była podekscytowana naszym pomysłem – dodał filmowiec.
"Álvarez już w pierwszych minutach wskazuje, że zamierza oddać hołd staremu 'Obcemu', a nie bezcześcić jego dziedzictwo. Pod pewnymi względami to mu się udaje, aczkolwiek chęć pozostania wiernym oryginałowi sprawia, że część publiczności może potraktować 'Romulusa' jako ten film, który raz zobaczysz i nigdy więcej" – czytamy w naszej recenzji "Obcego: Romulusa".
Czytaj także: https://natemat.pl/566984,recenzja-filmu-obcy