Kobieta zmarła przy biurku w pracy. Jej ciało odnaleziono dopiero po czterech dniach
Ciało kobiety odnalezione po czterech dniach
Zagraniczne media poinformowały o nietypowym zdarzeniu, które miało miejsce w Arizonie, w USA. Jak donosi amerykański dziennik "USA Today", 60-letnia pracownica firmy Wells Fargo, Denise Prudhomme, przyszła do pracy w piątek 16 sierpnia o godzinie 7:00, a kilka dni później została znaleziona martwa przy swoim biurku. Odkrycia dokonał ochroniarz podczas rutynowego obchodu budynku. Natychmiast wezwał służby, które potwierdziły zgon kobiety.
Prudhomme zmarła przy swoim biurku na trzecim piętrze biurowca. Funkcjonariusze policji przekazali, że obecnie przyczyna śmierci kobiety nie jest znana. Ustalono jednak, że nie ma podejrzeń o udział osób trzecich i nie stwierdzono, by doszło do przestępstwa.
– Wstępne śledztwo nie wykazało żadnych oczywistych oznak przestępstwa – przekazała policja, cytowana przez serwis "ABC News".
Służby kontynuują śledztwo i czekają na wyniki sekcji zwłok, aby ustalić więcej szczegółów dotyczących okoliczności śmierci.
Wielu pracowników firmy pracuje zdalnie, a biurko Denise znajdowało się w odosobnionym miejscu. W ciągu czterech dni kilka osób zgłaszało dziwny zapach unoszący się na korytarzu, jednak nie udało im się wówczas zlokalizować jego źródła. Podejrzewano, że przyczyną mogą być problemy z kanalizacją.
Wells Fargo wydało oświadczenie
Rzecznik Wells Fargo przekazał w mediach, że o śmierci Prudhomme poinformowano współpracowników dopiero po powiadomieniu rodziny.
– Jesteśmy głęboko zasmuceni stratą naszej koleżanki, Denise Prudhomme – powiedział rzecznik firmy. – Nasze myśli są z jej rodziną i bliskimi. Jesteśmy w kontakcie, aby zapewnić im odpowiednie wsparcie w tym trudnym czasie.
Firma zaoferowała również wsparcie psychologiczne swoim pracownikom, organizując rozmowy ze specjalistami, by pomóc im poradzić sobie z niecodziennymi okolicznościami śmierci koleżanki z pracy.
Tragiczne zdarzenie również w Polsce
Inne tragiczne wydarzenie miało miejsce niedawno w Polsce. Jak informowała redakcja naTemat.pl, w niedzielę 1 września w jednym z domów pod Poznaniem policja odnalazła ciała mężczyzny i kobiety, byłej uczestniczki "Top Model" Pauliny Lerch. Służby zostały zawiadomione przez zaniepokojonych krewnych, którzy od dłuższego czasu nie mieli kontaktu z członkami rodziny.
– Przyczyna zgonu będzie ustalana podczas sekcji zwłok, ponieważ ciała są w stanie zaawansowanego rozkładu. Dom był zamknięty od środka. W pobliżu zwłok znaleziono broń, co może sugerować morderstwo lub "samobójstwo rozszerzone". Dokładne okoliczności śmierci będą wyjaśniane w toku śledztwa – przekazał nam mł. insp. Andrzej Borowiak.
Śledztwo w tej sprawie jest na wczesnym etapie i będzie kontynuowane przez funkcjonariuszy policji. W mediach pojawiła się informacja, że zmarły mężczyzna to Sławomir L., znany w przestępczym świecie jako "Klakson", który kilka tygodni temu miał opuścić areszt. Jego żona to Paulina Lerch. Brała ona udział w castingach do popularnego programu stacji telewizyjnej TVN "Top Model".