Kijów zmienił front ws. Wołynia. Chcą badań, ale... na takich warunkach
Po miesiącach intensywnych nacisków ze strony polskiego MSZ, którym kieruje Radosław Sikorski, ukraiński Instytut Pamięci Narodowej (UINP) wreszcie odpowiedział w sprawie poszukiwań szczątków ofiar Rzezi Wołyńskiej.
UINP zapowiedział, że planuje przeprowadzić poszukiwania w 2025 roku, co zostało oficjalnie potwierdzone na stronie internetowej Instytutu. Decyzja, choć wyczekiwana przez polską stronę, jest jednak pełna warunków, które wzbudzają wątpliwości.
Sikorski naciskał – Ukraina reaguje
Radosław Sikorski od dłuższego czasu wywierał presję na Ukrainę, by ta otworzyła drogę do poszukiwań i godnego pochówku ofiar ludobójstwa na Wołyniu, które przez dekady pozostawało bolesną kością niezgody między Warszawą a Kijowem. Scysja między Sikorskim a Wołodymyrem Zełenskim, jaka miała miejsce podczas niedawnego spotkania w Kijowie, stanowiła kulminację tego napięcia.
Jak pisaliśmy w naTemat.pl, prezydent Zełenski wyrażał niezadowolenie z rzekomo niewystarczającego wsparcia Polski w kwestiach związanych z akcesją Ukrainy do Unii Europejskiej oraz dostawami sprzętu wojskowego. Sikorski przypomniał z kolei, że Polska, mimo ogromnego wsparcia militarnego i humanitarnego, nie może ignorować historycznych krzywd, jakim były zbrodnie wołyńskie.
Decyzja w "drodze wyjątku"
Ostatecznie, pod wpływem nacisków, Ukraiński Instytut Pamięci Narodowej zgodził się na rozpoczęcie poszukiwań, jednak nie bez zastrzeżeń. W oficjalnym komunikacie UINP wskazano, że decyzja ta została podjęta w "drodze wyjątku", co wyraźnie podkreśla, że nie jest to standardowa procedura. Instytut w wydanym oświadczeniu mocno podkreślił swoje niezadowolenie z międzynarodowej współpracy z Polakami.
– Od dłuższego czasu nie funkcjonują oficjalne, międzyinstytucjonalne mechanizmy rozwiązywania problematycznych kwestii ze stroną polską w sprawach przywracania i utrwalania miejsc pamięci – zamieszczono w komunikacie.
Choć polska strona ma być zaangażowana w proces, to nasz kraj ma występować jedynie "w roli obserwatora". Strona ukraińska ma pełnić rolę koordynatora, co już budzi obawy o przebieg tych działań.
Anton Drobowycz, szef UINP, który dotychczas nie wypowiadał się zbyt przychylnie w kwestiach dot. Rzezi Wołyńskiej, zaznaczył, że prace poszukiwawcze będą uzależnione od udzielenia Ukraińcom odpowiednich informacji przez stronę polską. Co więcej, zaznaczył, że prace te odbędą się "pomimo wojny i trudnej sytuacji gospodarczej".
Deklaracje a rzeczywistość: Rozjazd stanowisk?
Rzecznik polskiego MSZ, Paweł Wroński, odnosząc się do oświadczenia ukraińskiego IPN, zauważył, że "to dobra wiadomość i krok w odpowiednim kierunku". Minister Radosław Sikorski wielokrotnie podkreślał w rozmowach z ukraińskimi partnerami, że oczekujemy nie tylko planów, ale konkretnych decyzji.
– W związku z tym mamy nadzieję, że dojdzie do podjęcia takiej decyzji – powiedział Wroński, cytowany przez Polsat News, podkreślając, że Sikorski "traktuje tę kwestię nie jako spór polityczny, lecz jako wezwanie do strony ukraińskiej do wykonania gestu, który ma charakter cywilizacyjny i jest chrześcijańskim gestem pamięci wobec ofiar tragicznych wydarzeń na Wołyniu".
Choć wiceprzewodnicząca Rady Najwyższej Ukrainy Ołena Kondratiuk wyraziła w ostatnim czasie otwartość Ukrainy na ekshumacje, współpracę z Polską i gotowość do działania, stanowisko Ukraińskiego Instytutu Pamięci Narodowej (UINP) wydaje się bardziej powściągliwe. Te rozbieżności w narracji pokazują, że choć politycy deklarują chęć współpracy, rzeczywiste działania mogą być nadal ograniczane przez historyczne napięcia.
Historia, która wciąż dzieli
Rzeź Wołyńska pozostaje jedną z najtrudniejszych kwestii w relacjach polsko-ukraińskich. Dla Polski była to zorganizowana akcja ludobójcza, w której zginęło ponad 100 tysięcy Polaków. Z kolei OUN i UPA, odpowiedzialne za te zbrodnie, postrzegane są często jako bohaterowie walki o niepodległość Ukrainy. Te fundamentalne rozbieżności w ocenie historycznych wydarzeń sprawiają, że temat Wołynia wciąż dzieli oba narody.
Polska strona od lat apeluje o ekshumacje i godne upamiętnienie ofiar tej tragedii, co wciąż spotyka się z oporem Kijowa. Ukraińcy podchodzą do tematu z ogromną ostrożnością, starając się unikać działań, które mogłyby być postrzegane jako przyznanie się do winy.