Tak Budda uprawiał "charity washing". I widać, że na wielu widzów to zadziałało
Kamil L. "Budda", jego partnerka Aleksandra K. oraz trzy inne osoby najbliższe trzy miesiące spędzą w areszcie. Śledczy oskarżyli łącznie 10 osób o udział w zorganizowanej grupie przestępczej, która miała m.in. prać brudne pieniądze, organizować nielegalną loterię online i wystawiać fałszywe faktury VAT.
Mimo ciężkich zarzutów prokuratorskich "Budda" dla wielu jest wręcz bohaterem narodowym. Jego kanał na YouTube subskrybuje prawie 2,5 mln osób, ale Kamil L. zasłynął nie tylko filmami z podróży po świecie i prezentacji sportowych samochodów.
Widzowie mają go za Janosika 2024 roku i z wielu komentarzy ewidentnie przebija fakt, że działalność charytatywna przykryła osąd względem zarzutów ze strony prokuratury.
Budda uprawiał "charity washing"? Przypominamy głośne akcje youtubera
Rozgłos zdobył też dzięki akcjom charytatywnym. W przebraniu staruszka wrzucił na przykład 100 tys. zł do puszki WOŚP, ufundował kontenery mieszkalne dla mieszkańców poszkodowanych w tegorocznej powodzi czy przekazał 100 tys. zł na dom dziecka.
Dzięki tym akcjom zyskał nawet przydomek "polskiego Robin Hooda". Jednak według części ekspertów jego kariera to właściwie modelowy przykład tzw. charity washingu.
Przypominamy najgłośniejsze akcje youtubera, któremu grozi nawet 20 lat więzienia za przestępstwa, o które oskarża go prokuratura.
"Budda" jako "starszy pan" przekazał 100 tys. zł na WOŚP
To była jedna z najgłośniejszych akcji "Buddy" na początku tego roku. W trakcie 32. Finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy do wolontariuszy w Krakowie podszedł starszy mężczyzna i przekazał im 100 tys. zł, które wyjął z teczki. Poinformował o tym TVN24, a za nim inne czołowe stacje w kraju. Niedługo potem okazało się, że nie żaden "starszy pan", ale youtuber "Budda" stał za tym happeningiem.
– Tak się składa, że dzisiaj jest finał WOŚP. W tej walizeczce udało mi się odłożyć troszeczkę z emeryturki. Idę, troszkę mnie w krzyżu łupie... – zaczął swój występ w serwisie YouTube. – Pamiętajcie, mordki, że dobro wraca. Fajnie jest pomagać. Niech każdy pomaga na tyle, na ile ma możliwości – mówił.
– Jeden z darczyńców wrzucił do puszki w Krakowie 100 tys. zł – poinformował Jerzy Owsiak, zanim jeszcze wyjaśniło się, kto za tym stał. Już po finale szef WOŚP zwrócił się do bezpośrednio do "Buddy". – Jeżeli nas słucha ten, kto przekazał te pieniądze: bardzo dobry ultrasonograf będziemy mogli za tę kwotę zakupić – stwierdził Owsiak na konferencji prasowej.
"Budda" hojnie wspierał również wcześniejsze finały WOŚP. W 2020 roku przekazał 10 tys. zł i również nagrał o tym filmik, na którym pokazał reakcje zaskoczonych wolontariuszy. Z każdym kolejnym rokiem kwoty były już wyższe. W 2021 roku było to 20 tys. zł, a w 2022 roku do puszki Orkiestry trafiło już 50 tys. zł.
10 tys. zł dla chłopca z niepełnosprawnością
W 2020 roku "Budda" zorganizował kolejną akcję charytatywną. Odwiedził kilkuletniego chłopca o imieniu Bruno, który zmaga się z dziecięcym porażeniem mózgowym. "10 000 zł dla mojego widza!" – brzmiał tytuł filmu na jego kanale.
Youtuber podarował dziecku trójkołowy wózek, który ułatwił mu codzienne poruszanie się. Do tego spędził z chłopcem cały dzień, a jedną z głównych atrakcji było wspólne jeżdżenie po torze nowym Mercedesem A45s AMG.
Na filmie "Budda" tłumaczył, że skontaktowała się z nim mama Bruna. Mówił, że był przekonany, iż taki wózek kosztuje kilkadziesiąt tysięcy złotych, ale gdy zobaczył, że cena wynosi niecałe 10 tys. zł, postanowił wesprzeć chłopca. Dokupił mu do tego Porsche z klocków LEGO.
Później influencer zorganizował jeszcze dzieciakom ze swojego byłego osiedla Dzień Dziecka, chodził też po Krakowie i rozdawał pieniądze swoim widzom i przypadkowym ludziom za wykonywanie różnych wyzwań. "W grudniu 2020 r. i kwietniu 2021 r. zorganizował konkursy, w których do wygrania były dwa wyremontowane auta BMW E36. Wszystkie te akcje kosztowały go ok. 50 tys. zł" – opisywał jego działania "Przegląd Sportowy Onet" na początku 2024 roku.
Tajemnicza skrzynia z górą pieniędzy dla domu dziecka
Przez lata influencer wpłacał pieniądze na bezdomne psy. "Jak człowiek da miłość psu, to pies zostanie jego najlepszym przyjacielem. I to właśnie dlatego ja nigdy nie pomagam ludziom, tylko i wyłącznie zwierzętom" – tłumaczył na nagraniu sprzed ponad czterech lat.
Zdanie zmienił jednak szybko, bo dwa miesiące później wsparł przed Bożym Narodzeniem bezdomnego Grzegorza. Kupił mu bilet na autobus do Niemiec, nowe ubrania i dał 3 tys. zł w gotówce. Media opisywały, że skłoniła go do tego jego rodzinna tragedia. Ojciec Kamila L. przez kilkanaście lat był bezdomnym alkoholikiem i zmarł na ławce w Krakowie.
"Budda" nie zamierzał się jednak zatrzymywać. Latem 2023 media informowały o niecodziennym zdarzeniu w Długiem na Podkarpaciu. Przed miejscowym domem dziecka ktoś zostawił skrzynię, w której znajdowały się pieniądze i słodycze. Skrzynia była zabezpieczona grubym łańcuchem i kłódką na szyfr. Była też kartka z napisem "Proszę się nie bać. Paczka to darowizna. Nic groźnego".
"W sobotni ranek (1 lipca) przed Dom Dziecka im. Janusza Korczaka w Długiem (gmina Jedlicze) ktoś podrzucił tajemniczą skrzynię. Na miejsce wezwano policjantów. Po otwarciu okazało się, że prócz słodyczy w środku znajduje się 100 tysięcy złotych" – relacjonował lokalny portal Krosno112.pl.
Do akcji ze skrzynią "Budda" nie przyznał się jednak od razu, ale na jego trop wpadli internauci. "Budda" opublikował bowiem na swoim Instagramie zdjęcie, na którym trzyma w dłoniach tablicę rejestracyjną z numerem 777, poza tym cyfra "7" występuje w nazwie jego profilu.
W czasie, kiedy przed domem dziecka w Długiem byli już policjanci, do redakcji portalu Krosno112.pl zadzwonił mężczyzna, który opisał całą sytuację i podał kod do kłódki: 7777. Dziennikarze skontaktowali się z dyrekcją placówki, ta potwierdziła, że przed wejściem stoi skrzynia. A kod do kłódki był poprawny.
Niedługo potem na InstaStory "Buddy" pojawiło się nagranie, w którym przyznał, że to on jest darczyńcą. I przy okazji pochwalił się, że na tym nie koniec. – Cała Polska i główne wydanie "Faktów", "Wiadomości", "Wydarzeń", a nawet drukowane gazety gadały na temat skrzyni pod domem dziecka koło Krosna. A co, jeśli powiem wam, że to tylko i wyłącznie pierwsze pięć minut w filmie? – mówił.
"Co, jeśli powiem wam, że było tego znacznie więcej, a mało tego, że odwiedziliśmy siedem województw, a w akcjach wzięły udział tysiące z was? A cała sytuacja, na przykład w domu dziecka, była monitorowana z powietrza od samego początku do samego końca. Jeden milion złotych, wyprawa całą ekipą po Polsce i wy jako moi odbiorcy w roli głównej. Co działo się poza akcjami, które nagłośniły media?".
Rozdał milion złotych i przekazał kontenery mieszkalne powodzianom
Wspomniana już tajemnicza skrzynia przed domem dziecka była faktycznie częścią większej akcji, w której youtuber rozdał milion złotych. I trzeba powiedzieć, że "Budda" ostro wtedy szalał. Podarował na przykład kilka samochodów swoim fanom, a jednemu, którego auto wpadło do rowu, wręczył 10 tys. zł na naprawę.
Zasponsorował ponadto kursy prawa jazdy dla 50 osób oglądających jego kanał. I jeszcze przekazał 50 tys. zł na schronisko we Wojtyszkach i kolejne 50 tys. zł dla wolontariuszy z innego schroniska. Płacił też kierowcom za to, że ci tankowali swoje auta.
We wrześniu "Budda" zaoferował też postawienie tymczasowego miasteczka, by pomóc powodzianom na Opolszczyźnie. Na stadionie w Paczkowie w powiecie nyskim postawiono cztery kontenery mieszkalne. Warto zwrócić uwagę, że działo się to na kilka tygodni przed zatrzymaniem.
"Każdy mobilny budynek ma około 60 metrów kwadratowych, jest wyposażony w niezbędny sprzęt oraz jest ogrzewany. Wartość jednego takiego domu wynosi 322 tys. zł. W dwóch domkach zamieszkali powodzianie z Paczkowa, w kolejnych rodziny ze Stronia Śląskiego i Lądka-Zdroju" – relacjonował TVN24.
Tyle że po zatrzymaniu Kamila L. śledczy zabezpieczyli mienie podejrzanych osób o wartości około 140 mln zł, w tym 51 luksusowych samochodów oraz nieruchomości. Zaczęły pojawiać się doniesienia, że kontenery, które początkowo miały być darowizną, nadal mogą należeć do youtubera.
"Na podstawie informacji uzyskanej z zachodniopomorskiego pionu PZ Prokuratury Krajowej uprzejmie informuję, iż domki kontenerowe nie zostaną zabezpieczone w sprawie" – poinformowała portal tvn24.pl prokurator Katarzyna Calów-Jaszewska z działu prasowego Prokuratury Krajowej.
Wygrali luksusowe samochody na loterii "Buddy", ale nagród nie dostali
Jak pisaliśmy w naTemat.pl, w minioną niedzielę (13 października) youtuber przeprowadził pożegnalny livestream i rozdał nagrody o łącznej wartości blisko 8 mln zł. Wśród nagród znalazły się luksusowe samochody, dom w Zakopanem oraz pięcioletnia pensja. Następnego dnia Kamil L. i dziewięć innych osób zostali zatrzymani.
Pan Rafał wygrał na przykład dom w Zakopanem i Porsche 911 GT3 RS o łącznej wartości ponad 4 mln zł. W rozmowie z naszą redakcją prokurator Katarzyna Calów-Jaszewska poinformowała, że na obecnym etapie nie jest w stanie odpowiedzieć na pytanie, czy zwycięzcy otrzymają nagrody.
– Bardzo dużo jest zabezpieczonych nieruchomości i samochodów, bo jest to kilka nieruchomości i na pewno 51 samochodów. Nie jestem jednak w stanie odpowiedzieć, czy są to akurat samochody z tej loterii. Wobec tego, jeśli zwycięzcy mają wątpliwości, mogą zwrócić się do prokuratora w Szczecinie – przekazała nam śledcza.
Czym jest "charity washing"?
Definicję "charity washingu" przybliżył ostatnio Wojtek Kardyś, ekspert ds. komunikacji internetowej i digital marketingu.
"Charity washing, czyli praktyka, w której firmy, influencerzy, celebryci wykorzystują działania charytatywne jedynie po to, by poprawić swój wizerunek, a nie z prawdziwej potrzeby niesienia pomocy".
Jak dodał, to zjawisko często dotyczy właśnie influencerów, którzy albo mierzą się z kryzysem wizerunkowym, albo chcą zareklamować swoją usługę czy produkt.
"Wrzucamy kasę na akcję charytatywną i mocno to promujemy u siebie i rozsyłamy do mediów, by te podchwyciły i zrobiły nam darmową reklamę. Proste. Takie działania bardzo szybko zakrywają wcześniejsze kontrowersje (związane z łamaniem prawa, nieetycznym traktowaniem pracowników czy nieekologicznymi działaniami)" – stwierdził Kardyś w swoim wpisie.
"Przykładem idealnym może być właśnie Budda, który wszelkie oskarżenia 'zakrywał' wspieraniem domów dziecka czy pomocą dla powodzian. Dla niego samego nie były to jakieś ogromne pieniądze, ale ładnie to rezonowało w Internecie. Osoby, które zostały oszukane (np. na losach), traciły moc sprawczą (bo jak oskarżać Robin Hooda?)" – dodał.
Dodajmy w tym miejscu, że zarobki youtuberów z programu AdSense mogą wielokrotnie przewyższać kwoty, które przekazują na różne akcje, co potwierdzali niejednokrotnie sami twórcy. W materiale o 100 tys. zł na WOŚP Kamil L. odniósł się i do tej kwestii oraz krytyki, która już wtedy się pojawiła.
"Film celowo ścięliśmy do poniżej 8 minut. Niestety, masa ludzi szukających w tym wszystkim problemu i teorii, że materiał zarobi więcej, niż wrzuciliśmy. Straszne to jest, że gdyby film zarobił chociaż 5/6/7/8k to można by nawet o tyle więcej wrzucić. No, ale cóż – jest jak jest" – napisał "Budda". "Poniżej 8 min = nie ma ani jednej reklamy. Teoretyków spiskowych nie pozdrawiam, a wszystkich normalnych kocham" – dodał.
Tyle że dla "Buddy" pieniądze przekazane na cele charytatywne prawdopodobnie były zaledwie promilem fortuny, którą zgromadził. Według ustaleń Onetu na ostatniej, pożegnalnej loterii youtuber mógł zarobić nawet 50 mln zł.
"Oprócz poprawy PR-u Budda robił z tego content (czyli YouTube, Instagram itd.), dzięki czemu to, co zainwestował w pomoc, bardzo szybko mu się zwróciło zasięgowo (współprace i adsy)" – zaznaczył Wojtek Kardyś.