Będzie więcej promocji na warzywa i owoce? Kołodziejczak postawił ultimatum sklepom

Antonina Zborowska
17 listopada 2024, 09:29 • 1 minuta czytania
– Nie mam najmniejszej empatii do sklepów – stwierdził wiceminister rolnictwa Michał Kołodziejczak, zapowiadając surowe kary za marnowanie żywności. Nowe przepisy mogą zmusić sprzedawców do większej liczby promocji na warzywa i owoce oraz sprawić, że będą skuteczniej zarządzać zapasami.
Wiceminister rolnictwa Michał Kołodziejczak chce, by sklepy nie marnowały żywności. Kary pójdą w górę. Co to oznacza dla klientów? Fot. Piotr Molecki/East News

Marnowanie żywności to problem, który od lat budzi na świecie coraz większe obawy. Szacuje się, że rocznie w Polsce do kosza trafia 5 milionów ton jedzenia, w tym ogromne ilości warzyw i owoców. Często są to produkty nadal nadające się do spożycia, ale ze względu na nadmiar w sklepach, nieatrakcyjny wygląd czy krótką datę ważności, nie trafiają na talerze konsumentów.


Ceny warzyw i owoców w sklepach utrzymują się na wysokim poziomie, co dodatkowo zniechęca kupujących do sięgania po ich większą ilość. Wiceminister rolnictwa Michał Kołodziejczak znalazł sposób, aby zmusić sprzedawców do bardziej odpowiedzialnego zarządzania towarami.

– Powinni tak handlować, żeby ta żywność się nie marnowała, bo żywność to wartość – powiedział w rozmowie z dziennikarzami TVN24. Czy zmiana przepisów sprawi, że będzie więcej promocji na warzywa i owoce?

Michał Kołodziejczak: Nie mam najmniejszej empatii do sklepów. Niech nie wydziwiają

Michał Kołodziejczak nie przebierał w słowach. W wywiadzie dla TVN24 zapowiedział radykalne kroki, które mają ograniczyć marnowanie żywności w Polsce. W ramach nowelizacji przepisów spleśniałe produkty, które dotychczas uznawano za odpady, będą teraz klasyfikowane jako żywność. To oznacza większe opłaty dla sklepów za marnowanie towarów. Ale nie tylko dlatego koszt marnowania żywności wzrośnie.

– Jeżeli komuś nie podobają się nasze zasady, niech sobie szuka miejsca, gdzie indziej – stwierdził Kołodziejczak. Jak wynika z założeń projektu, opłaty za marnowanie żywności mają wzrosnąć pięciokrotnie – z 10 groszy do 50 groszy za kilogram.

Wiceminister wyraźnie zaznaczył, że nie ma zamiaru tolerować podejścia sprzedawców, którzy jego zdaniem zamawiają zbyt duże ilości towarów, przerzucając odpowiedzialność za straty na innych. – Nie mam najmniejszej empatii do sklepów, bo nie są poszkodowani, więc niech nie wydziwiają i nie wymyślają – dodał, podkreślając, że żywność to wartość, która nie powinna być marnowana.

Czy będzie więcej promocji na warzywa i owoce?

Zapowiadane regulacje mogą wymusić na sklepach zmiany polityki sprzedażowej. Jednym z możliwych efektów byłoby częstsze organizowanie promocji na warzywa i owoce z krótkim terminem przydatności do spożycia. Takie działania mogłyby przynieść korzyści zarówno konsumentom, jak i środowisku, zmniejszając ilość wyrzucanego jedzenia.

Obecnie sklepy rzadko decydują się na przeceny produktów, które wciąż nadają się do spożycia, ale wizualnie odbiegają od ideału. Tymczasem podobne praktyki z powodzeniem stosowane są w innych krajach Europy. Popularność zyskują tam m.in. paczki z "nieidealnymi" warzywami i owocami sprzedawane po niższej cenie. Dzięki temu klienci oszczędzają, a sklepy zmniejszają straty.

Bądźmy odpowiedzialni. Jak nie marnować żywności?

Marnotrawstwo żywności to jednak nie tylko problem sklepów. W łańcuchu dostaw uczestniczą również producenci, hurtownicy i konsumenci, którzy często kupują więcej, niż są w stanie zużyć. Propozycje rządu mogą stać się krokiem w kierunku zmiany mentalności i większej odpowiedzialności wszystkich stron.

Wiceminister Kołodziejczak podkreśla, że zmiany te mają również wymiar moralny.

– Sklepy na handlu żywnością dużo zarabiają, bo żywność to wartość – mówił. Nowe regulacje mają nie tylko zmniejszyć skalę marnowania jedzenia, ale także zwrócić uwagę na koszty jego wytworzenia.

Jeśli nowe przepisy wejdą w życie, sklepy będą musiały lepiej planować zakupy i skuteczniej zarządzać swoim asortymentem. Może to oznaczać częstsze przeceny, większą dostępność produktów w niższych cenach oraz mniejszą ilość jedzenia wyrzucanego do kosza. O tym, czy te zmiany będą wystarczające, by rozwiązać problem, z którym boryka się wiele krajów na świecie, zdecyduje także zmiana wprowadzona w domu przez każdego z nas.