Netflix nigdy nie błyszczał tak jasno. 2. sezon "Arcane" jest arcydziełem

Zuzanna Tomaszewicz
18 listopada 2024, 12:19 • 1 minuta czytania
Zapraszamy do innowacyjnego miasta Piltover, które po buncie w ukrytej w podziemiach dzielnicy Zaun wprowadza na dobre rządy silnej ręki. Po emocjonującym finale pierwszego sezonu historia sióśtr Vi i Jinx przybiera jeszcze bardziej dramatyczny obrót. Serial animowany na kanwie gry League of Legends był najlepszą decyzją w historii Netfliksa. Wybitniejszego dzieła – pod względem zarówno wizualnym, jak i scenariuszowym – w tym serwisie nie znajdziecie.
Drugi sezon serialu "Arcane" o Jinx i Vi jest zjawiskowy (RECENZJA) Fot. materiał prasowy Netflix

Gdy rada Piltover głosuje nad traktatem pokojowym, który ma zażegnać spór między bogatą a biedną dzielnicą miasta, Jinx w szale posyła w kierunku sali obrad rakietę z klejnotem hextech, tym samym niwecząc jakiekolwiek przyszłe plany na rozejm z Zaunem. Drugi sezon serialu "Arcane" rozpoczyna się w momencie, w którym jeden z radnych, wynalazca Jayce, budzi się w zadymionym pomieszczeniu pełnym gruzu i zwłok.


Napięcie między dzielnicami z każdym dniem przybiera na sile, a Caitlyn, córka zabitej przez wybuch członkini rady, planuje wendetę na Jinx. Cykl przemocy nadal pozostaje w ruchu. Zaślepieni walką mieszkańcy Piltover i Zaunu nie zdają sobie sprawy z prawdziwego zagrożenia, którym jest niestabilny rdzeń hex (połączenie technologii i magicznych run).

Drugi sezon "Arcane" zapiera dech w piersiach (RECENZJA)

Pierwszy sezon "Arcane" był pod wieloma względami inspirowany grecką tragedią. Drugi i zarazem ostatni rozdział hitu zastępuje jednak swoją dotychczasową (antyczną) muzę tragedią szekspirowską. Fatum nie odgrywa tu zbyt dużej roli – scenarzyści jeszcze dobitniej pokazują, że wpływ na świat przedstawiony mają teraz w mniejszym lub większym stopniu bohaterowie kierowani różnymi – często wykluczającymi się – namiętnościami.

Konflikt między postaciami umacniają traumy, duchy zmarłych nawiedzające narrację, a także osobiste przemyślenia dotyczące tego, czym jest porządek i jak powinna wyglądać ludzkość. "Arcane" nie zrywa więc z subtelnie upchaną między wierszami filozofią.

Jinx ma okazję znów stać się Powder (tak nazywała się przed "przemianą"), kiedy tylko poznaje malutką, ale brawurową dziewczynkę o imieniu Isha. Vi, starsza siostra "antagonistki", próbuje zabić swoją przeszłość, ale w głębi duszy wciąż ma nadzieję, że zjednoczy się z nią. Viktor, przyjaciel Jayce'a, który eksperymentował z rdzeniem hex, by uleczyć swoją groźną chorobę i nieść pomoc Zaunowi, akceptuje wreszcie swoją śmiertelność, ale czy nie jest na to, aby za późno?

Choć pierwsze trzy odcinki gnają na łeb na szyję, scenariusz finałowej odsłony nadal utrzymuje wysoki poziom. Nie znajdziemy tu ani jednej zbędnej sceny, aczkolwiek część widzów z pewnością będzie narzekać na teledyskowe wręcz wstawki, które – co warto zaznaczyć – także pełnią istotną rolę w opowiadaniu historii. Nie należy ich więc traktować jako niepotrzebnych zapychaczy, a raczej jako niekonwencjonalny element fabuły, który bez słów przekazuje nam m.in. informacje o tym, co wydarzyło się z Zaunie w ostatnich dwóch tygodniach.

Netflix ma na pokładzie animację wszech czasów

Przypomnijmy, że za animację "Arcane" odpowiada Riot Games we współpracy z francuskim studiem Fortiche Production. W serialu tła zostały namalowanie ręcznie, ale cyfrowo. Podczas seansu możemy dostrzec, że graficy oprócz efektów 3D wykorzystali też animację 2D, która pojawia się m.in. w scenach z eksplozjami. Łącząc realizm z kreskówkową kreską i tworząc eklektyczną zbieraninę przeróżnych stylów artystycznych, twórcy sięgnęli wyżyn immersji.

Pozytywne wrażenia potęguje również doskonały dubbing (zarówno oryginalny, jak i polski), który sprawia, że mieszkańcy kontynentu Valoran są jak żywi. W Vi wciela się Hailee Steinfeld ("Prawdziwe męstwo"), w Jinx – Ella Purnell ("Yellowjackets"), w Caitlyn – Katie Leung (Cho Chang z "Harry'ego Pottera"), w Jayce'a – Kevin Alejandro ("Lucyfer"), a w Viktora – Harry Lloyd (Viserys z "Gry o tron").

"'Arcane' może i jest adaptacją gry Riota, ale to nie czyni z niej dzieła przeznaczonego wyłącznie dla graczy. Widzowie, którzy są LoL-owymi laikami, odnajdą się w tej historii bez większego problemu. (...) W serialu wiele postaci wyjętych jest żywcem z gry. Jinx, Vi, Caitlyn, Jayce, Ekko czy Viktor to championi League of Legends, których na małym ekranie poznajemy na nowo" – pisaliśmy wcześniej w naTemat.

"Arcane" udowadnia, że animacje nie są wyłącznie medium przeznaczonym dla dzieci. W trakcie seansu drugiego sezonu poczujecie się jak podczas finałowych scen "Grobowca świetlików" – uronicie nie jedną łzę, a po napisach końcowych staniecie twarzą w twarz z pustką.

Czytaj także: https://natemat.pl/573163,dziki-robot-doprowadzil-mnie-do-lez-na-te-animacje-trzeba-isc-recenzja