"Nie dawał spokoju swoim sąsiadom". To z jego powodu interweniowała policja w Warszawie
"Fakt" ustalił, że mężczyzna jest bardzo dobrze znany policji. "Przynajmniej od trzech lat nie dawał spokoju swoim sąsiadom. A od trzech miesięcy sytuacja stawała się nie do zniesienia. W ubiegłym tygodniu 30-latek biegał po okolicy z maczetą. Regularnie też bywał pod wpływem alkoholu lub środków odurzających" – napisał dziennik.
To jego szukano na Inżynierskiej w Warszawie
"Fakt" dowiedział się też, że mężczyzna był wcześniej karany, miał dozór policyjny i mieszkał przy Inżynierskiej u swojej partnerki. Parze odebrano dziecko.
– Regularnie wzywaliśmy do niego policję, ale było to bagatelizowane – powiedział gazecie Adrian Ciechacki ze Stacji Praga, domu kultury założonego przez warszawskich aktywistów.
To aktywiści zadzwonili w sobotę po policję, ponieważ mężczyzna zrobił się agresywny, gdyż partnerka wyrzuciła go z domu. Mężczyzna został zatrzymany przez policję.
W niedzielę policja wydała też kolejne oświadczenie w tej sprawie. "W związku z tragicznym wydarzeniem, w wyniku którego wczoraj w Warszawie zginął policjant, zwracam się z ogromną prośbą o powstrzymanie się od publicznego wydawania wyroków oraz formułowania opinii na temat przyczyn i okoliczności tej tragedii" – napisała w oświadczeniu insp. Katarzyna Nowak, rzeczniczka prasowa Komendanta Głównego Policji.
Przypomnijmy: podczas pościgu w Warszawie za uzbrojonym w maczetę mężczyzną, jeden z policjantów sięgnął po broń. Nie wiadomo dokładnie, jak to się stało, ale śmiertelnie ranił swojego nieumundurowanego kolegę.
Pierwsze doniesienia na temat zdarzenia mówiły, że strzelający policjant był stażystą. KGP prostuje te doniesienia.
"Policjant, z którego broni padł strzał, służbę w Policji pełnił od ponad roku, ukończył niezbędne szkolenie i pozytywnie zdał egzaminy" – podkreślała insp. Nowak.
Z kolei portal wp.pl pisze, że policjant jest młody wiekiem (21 lat) i stażem, ale nie jest nowicjuszem. Od roku jest w tzw. służbie przygotowawczej, zbierał pochwały i dobre oceny. Normalnie pełnił służbę, pierwszy raz był jedynie na patrolu na warszawskiej Pradze Północ.
Tragedia na Pradze. Policja apeluje o powściągliwość
Insp. Katarzyna Nowak dodała w oświadczeniu, że sprawą śmierci policjanta zajmują się funkcjonariusze Biura Kontroli KGP, Wydziału Kontroli Komendy Stołecznej Policji oraz Biura Spraw Wewnętrznych Policji. Śledztwo prowadzi też prokurator. "Śmierć naszego Kolegi jest ogromną tragedią dla całej formacji. Wszystkim nam zależy na wyjaśnieniu i ustaleniu przebiegu całego zdarzenia. Niemniej, na tym etapie zwracam się z prośbą do opinii publicznej, a szczególnie do tych, którzy noszą lub nosili mundur – o powstrzymanie się od komentarzy i negatywnego oceniania zarówno policjantów, biorących udział w zdarzeniu, jak i formacji" – zaapelowała rzeczniczka KGP.