Człowiek Hołowni nagle odchodzi z rządu Tuska. Poszło o zmiany w państwowej spółce
Wiceminister Jacek Bartmiński zdecydował się w piątek o odejściu z Ministerstwa Aktywów Państwowych.
Nagła dymisja w rządzie Donalda Tuska
"Polska 2050 nie deleguje przedstawiciela do kierownictwa MAP, dopóki w Sejmie nie znajdzie się większość dla ustawy profesjonalizującej nadzór nad spółkami skarbu państwa. To zmiana, na którą umówiliśmy się z Polakami jako Polska 2050 i cała Koalicja 15 października" – podano w oświadczeniu.
Chodzi tutaj o PLL LOT. "W przypadku LOT-u, wobec zmiany nadzorującego ministra wyraziłem wobec rady nadzorczej oczekiwanie powstrzymania się w tym przejściowym okresie od podejmowania ważnych decyzji, w tym decyzji kadrowych" – napisał w serwisie X Bartmiński.
Jak dodał, został jedynie poinformowany, że decyzja niezależnego organu spółki została podjęta na podstawie analizy informacji uzyskanych przez Komitet Audytu i złożony do MAP raport.
Bartmiński podkreślił, że znając treść tego raportu rozumie uzasadnienie decyzji rady, jest jednak zdania, że została podjęta "w niewłaściwym czasie".
Co się dzieje w PLL LOT?
Przypomnijmy, że PLL LOT i Polska Grupa Lotnicza została przesunięta spod skrzydeł Ministerstwa Aktywów Państwowych do Ministerstwa Infrastruktury, które jest zarządzane przez Dariusza Klimczaka z PSL, o czym informował nasz serwis gospodarczy InnPoland.
Decyzję o przekazaniu nadzoru zrealizowano we wtorek 26 listopada – tego samego dnia ze stanowiska prezesa zarządu PLL LOT odwołano Michała Fijoła. Dzień później stanowiska straciła większość rady nadzorczej Polskiej Grupy Lotniczej (to 30 proc. udziałowiec LOT-u). Stanowiska stracili: przewodniczący Michał Paziewski i wiceprzewodniczący Sebastian Mikosz, Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek i Barbara Dąbrowska.
Z kolei w czwartek ze strony internetowej Polskiej Grupy Lotniczej poznikały wszystkie nazwiska członków zarządu. Oni też zostali odwołani. W oficjalnym komunikacie rady nadzorczej LOT poinformowano, że zmiany podyktowane są postępowaniem audytowym, które trwa w tym momencie w wielu spółkach skarbu państwa (na przykład w Orlenie). Jednak w PGL i LOT ponoć nikt nic na temat audytu nie wiedział.
Dodajmy, że za odwołanym Fijołem postawili się również lotniczy związkowcy. W liście przesłanym do "Rzeczpospolitej" zwrócili uwagę, że to był porządny prezes.
Dodatkowo decyzja usuwająca go ze stanowiska zapadła akurat w dniu, gdy związki zawodowe miały zaplanowane rozpoczęcie rozmów z kierownictwem spółki o nowym regulaminie wynagradzania.
Pracownicy spółki argumentowali, że wizja proponowana przez Fijoła dawała im poczucie stabilności i bezpieczeństwa pracy. Ostatni raz gdy pracownicy LOT-u stanęli podobnie murem za szefem, było to za czasów Włodzimierza Wilanowskiego, dyrektora w latach 1969-1980. Związkowcy wcześniej nie zwlekali z organizacją protestów, gdy coś im się nie podobało. Dowiedzieliśmy się, że w razie kolejnych planów poprze ich także sekcja transportu lotniczego i obsługi lotniskowej. Szczegóły są w tym tekście InnPoland.