Takich oskarżeń dawno nie było. Lively pozywa reżysera "It Ends With Us"
Swego czasu dużo mówiło się o premierze filmu "It Ends With Us" na podstawie książki Colleen Hoover. W mediach było głośno przede wszystkim o dziwnej kampanii promocyjnej produkcji o przemocy domowej i odcięciu się niemalże całej obsady od reżysera Justina Baldoniego. W internecie krążyło wiele nagrań, które stawiały w złym świetle odtwórczynię głównej roli, czyli znaną z serialu "Plotkara" Blake Lively.
Fani krytykowali Lively, która prywatnie jest żoną Ryana Reynoldsa z "Deadpoola & Wolverine'a", że wykorzystała film do promowania swojej marki związanej z pielęgnacją włosów i unikała mówienia o przemocy w kontekście fabuły "It Ends With Us". Ponadto pojawiły się spekulację dotyczące tego, że to ona miała odpowiadać za to, iż reszta obsady odcięła się zupełnie od Baldoniego i pozowała do zdjęć wyłącznie z nią.
Narracja w mediach społecznościowych właśnie się zmieniła, a wszystko za sprawą pozwu, jaki Lively złożyła przeciwko Baldoniemu, który podobno zawczasu zatrudnił tych samych ekspertów od PR-u co Johnny Depp. W tle pojawiają się oskarżenia o molestowanie seksualne i prowadzenie kampanii, która miała zniszczyć karierę aktorki.
Blake Lively pozywa Justina Baldoniego. O co chodzi w aferze wokół filmu "It Ends With Us"?
Z pozwu sądowego, który ujrzał światło dzienne w sobotę (21 grudnia), dowiadujemy się, że Blake Lively oskarżyła Justina Baldoniego o molestowanie seksualne. Reżyser miał improwizować sceny pocałunków bez jej zgody i w nieodpowiedni sposób mówić gwieździe o swoim życiu seksualnym. Razem z producentem Jameyem Heathem miał też podglądać Lively w jej przyczepie, gdy karmiła dziecko piersią. Ponadto współpracownik Baldoniego podobno pokazywał aktorce nagrania swojej nagiej żony.
Na tym nie kończą się zarzuty aktorki. Jak podaje "The New York Times", w pozwie Lively oskarżyła Baldoniego i Wayfarer Studios o prowadzenie "wieloetapowego planu" mającego na celu zaszkodzenie jej reputacji. Kampania przeciwko niej miała ruszyć po spotkaniu, na którym ona i jej mąż zwrócili uwagę na "powtarzające się przypadki molestowania i inne niepokojące zachowania" ze strony reżysera i producenta filmu.
W skardze czytamy, że plan "scancelowania" Lively miał polegać m.in. na umieszczaniu na forach i w mediach społecznościowych nieprzychylnych teorii i artykułów krytykujących Lively. Baldoni, który jako jedyny członek obsady opowiadał o filmie w kontekście przemocy domowej, miał wykorzystać tę taktykę, by "chronić swój wizerunek".
Amerykański dziennik przedstawił również wiadomości, jakie rzecznik prasowy Baldoniego miał wysyłać do rzecznika prasowego studia. Padło tam zdanie o tym, że "każdego da się pochować".
Nie trzeba było długo czekać na odpowiedź Baldoniego. "To haniebne, że pani Lively i jej przedstawiciele stawiają tak poważne i fałszywe zarzuty przeciwko panu Baldoniemu i Wayfarer Studios. To kolejna desperacka próba ‘naprawienia’ swojej negatywnej reputacji" – napisał w komunikacie prawnik filmowca.
Przypomnijmy, że fabuła "It Ends with Us" (zarówno książki Colleen Hoover, jak i filmowej adaptacji) śledzi losy Lily Bloom, która przeprowadza się do Bostonu, gdzie planuje założyć swój wymarzony sklep z kwiatami. W wolnych chwilach kobieta wspomina czasy młodości i swoją pierwszą miłość, czyli Atlasa Corrigana. Ich związek dobiegł końca, gdy mężczyzna został wezwany do wojska. Pewnego dnia Lily poznaje neurochirurga Ryle'a Kincaida, który owija ją sobie wokół palca.