
Na opakowaniu należy umieścić nazwę produktu – to przecież oczywiste, więc wydawać by się mogło, że z tym najważniejszym elementem nie powinno być problemu. A jednak, jeśli zagłębimy się w przepisy unijne, zauważymy, że nazewnictwo wyrobów gotowych może być skomplikowane.
– Wielu konsumentów dokonując zakupów nigdy nie patrzy na tzw. kontretykietę, czyli to co napisane jest z tyłu opakowania. Często ograniczamy się tylko do obejrzenia przodu opakowania, gdzie kuszą nas hasła marketingowe i piękny design. Tego co pisze z tyłu czasem po prostu nie rozumiemy, gdyż pojawiające się dziwnie brzmiące nazwy nic nam nie mówią. Dlatego niezwykle ważne jest budowanie świadomości Polaków, aby sprawdzali składy produktów i uczyli się rozpoznawać składniki, które spożywane w nadmiarze mogą mieć negatywny skutek dla naszego zdrowia – mówi Magdalena Grabowska, Prezes Fundacji Alma Pokochaj Życie.
Przepisy są po to, żeby je łamać, zdają się jednak myśleć niektórzy producenci i unijne zalecenia łamią już na etapie nazewnictwa. Jak twierdzi Kamila Kwietniewska – technolog żywności i żywienia człowieka oraz redaktor naczelna serwisu czytamyetykiety.pl, im bardziej „smakowita” nazwa, tym bardziej powinniśmy być czujni:
Określenia: domowy, staropolski, babuni, tradycyjny, wiejski, naturalny, świeży brzmią bardzo obiecująco, co wykorzystują producenci. Przykładowo, przymiotnik „wiejski” przy wędlinie (np. szynka wiejska) powinien odnosić się do cech charakteryzujących produkcję, w której nie stosuje się substancji dodatkowych, a także białka sojowego i wieprzowego. Dlatego stosowanie określenia „wiejski” do wędlin zawierających cały szereg substancji dodatkowych stanowi naruszenie prawa żywnościowego i wprowadza konsumentów w błąd. Oczywiście, jeśli skład nie odzwierciedla nazwy to producent może liczyć się z karą. Jednak kara z pewnością będzie niższa od zarobku producenta.
Po nazwie powinien nastąpić wykaz składników. Pamiętajmy, że umieszczane są one w kolejności od tych, których zawartość w produkcie jest najwyższa, do tych, których dany produkt zawiera śladowe ilości. Właśnie te najdrobniejsze elementy, które, nawet tylko teoretycznie, mogą się w danym wyrobie znaleźć, muszą zostać skrzętnie odnotowane na etykiecie. Od grudnia dodatkowo producenci mają obowiązek wyróżniania (bold, podkreślenie) na opakowaniach tych składników które wg. rozporządzenia są wymienione jako alergeny.
Producent musi nas również poinformować, jaka jest waga netto produktu, oraz jego data przydatności do spożycia. Ponadto, jeśli dany wyrób ma być przechowywany w szczególnych warunkach (w lodówce, w miejscu zacienionym), również należy to zaznaczyć. Napoje o zawartości alkoholu powyżej 1,2% objętości muszą również zawierać informację o jego rzeczywistej zawartości.
Unijni legislatorzy nie zapomnieli o osobach dbających o linię, jednak na uzupełnienie etykiet o wartości odżywcze, producenci mają jeszcze niecały rok. Od 2016 obok wykazu składników, na opakowaniu towarów przetworzonych obowiązkowo będzie musiała się znaleźć informacja o tym, ile kalorii dostarcza porcja gotowego wyrobu, oraz w jakiej części składa się z tłuszczów, kwasów tłuszczowych nasyconych, węglowodanów, cukrów, białka i soli oraz innych składników odżywczych.
Informacje zawarte na etykietach wyrobów sprzedawanych na terenie UE muszą być nie tylko wyczerpujące, ale i zrozumiałe. Minimalną wysokość czcionki reguluje rozporządzenie nr 1169/2011. Czytamy w nim, że małe litery muszą mieć wysokość co najmniej 1,2 mm, a w przypadku opakowań o powierzchni mniejszej niż 80 cm2 – 0,9 mm. Uwzględniania składników unikną jedynie producenci wyrobów, których opakowania mają powierzchnie mniejszą niż 10 cm2 – wtedy niezbędne jest jedynie wyliczenie potencjalnych alergenów, koniecznie poprzedzone słowem „zawiera”.
– Aby wiedzieć na pewno, czy produkt jest godny naszej uwagi, trzeba poznać jego składniki i wartość odżywczą – sugeruje Kwietniewska. Zdaniem specjalistki, lekka doza sceptycyzmu podczas zakupów jest nieodzowna, bowiem wiara w to, że ujednolicenie unijnych przepisów w magiczny sposób uleczy niektórych producentów z chciwości, to niestety tylko mrzonka.
Zobacz także pozostałe teksty z cyklu "Żyj zdrowo i świadomie"
Artykuł powstał we współpracy z Fundacją Alma Pokochaj Życie
