70 lat od zakończenia II wojny światowej Japonia nie patrzy już na USA jak na wroga. Obecnie Kraj Kwitnącej Wiśni sporo różni się wprawdzie od Cesarstwa z czasów wojskowej dyktatury, ale istnieje pewien antagonizm wciąż przekazywany z pokolenia na pokolenie. Mowa o nieprzychylnym stosunku do Rosji, jedynego państwa, z którym Japonia do dziś nie podpisała traktatu pokojowego, potrzebnego do zakończenia największego konfliktu w dziejach świata.
Powodem, dla którego rząd w Tokio nieustannie wzbrania się przed pogodzeniem z Moskwą, są zajęte za dyktatury Stalina tereny wysp Kunaszyr, Iturup, Szytokan i Haboma, należące do archipelagu Wysp Kurylskich. Japonia nigdy nie pogodziła się z utratą tych obszarów, uważając je za integralną część swojego państwa.
Komunistyczni sekretarze, a po nich prezydenci Federacji Rosyjskiej, nie zamierzali ustąpić. Doprowadziło to do sytuacji bezprecedensowej. Według prawa międzynarodowego wojnę kończą dwa czynniki: ustanie działań zbrojnych oraz zawarcie pisemnych rozejmów między wszystkimi stronami konfliktu. Niespełnienie przez ZSRR i Japonię jednego z tych wymogów powoduje, że – przynajmniej w teorii – nie można mówić o zakończeniu II wojny światowej. Wprawdzie przesadą byłoby twierdzić, że konflikt ów wciąż trwa, ale w kwestii formalnej rozejm jest potrzeby, by ostatecznie zamknąć ten rozdział historii.
Należy nadmienić, że zgodnie z deklaracją tokijską z 1993 roku Rosja jest kontynuatorem ZSRR, a to oznacza że pomimo rozpadu komunistycznego bloku wszelkie umowy pomiędzy Sowietami i Japonią są wciąż obowiązujące.
Kalkulacje Stalina
Zaciekły opór Japończyków miał sprowadzić na ich kraj najgorsze. Doświadczenia z wyspy Okinawa zmusiły sztabowców Herry' ego Trumana do podjęcia trudnej moralnie decyzji. Stwierdzili, że przy takiej zawziętości wroga, który po ogromnych stratach nadal nie zamierzał się poddać, najlepiej wykorzystać niekonwencjonalną broń. Bomby atomowe, które zrzucono na Hiroszimę i Nagasaki, miały być środkiem uświęconym przez cel.
I kiedy po tych wydarzeniach cesarz japoński Hirohito był już gotów zawrzeć rozejm, na teren Mandżurii zaczęły wkraczać oddziały Armii Czerwonej. Było to następstwo ugody, którą alianci zachodni zawarli ze Stalinem w Jałcie. Państwo radzieckiego dyktatora miało po ponad stuleciu „odzyskać” prawo do Kuryli, w zamian za włączenie się do walki z Japończykami.
Stalin miał spełnić swoją obietnicę równo 3 miesiące od czasu zakończenia działań zbrojnych w Europie. Wywiązał się z niej dzień do dnia – Sowieci wkroczyli na tereny Japonii dokładnie 9 sierpnia 1945 roku, czyli zaraz po tym, jak Amerykanie zrzucili na ten kraj drugą bombę nuklearną.
Oczywiście rozpoczęcie działań zbrojnych w tamtym momencie nie mogło już w żaden sposób wpłynąć na wynik wojny, ale Stalin postanowił wypełnić ten warunek, aby otrzymać kolejną zdobycz terytorialną. Wiedział dobrze, że po raz kolejny odbędzie się to niskim kosztem z jego strony.
Wypełnienie tego zobowiązania wobec aliantów wymagało jednak złamania innego przyrzeczenia. Wojna z Japonią oznaczała bowiem zerwanie pięcioletniego paktu o nieagresji zawartego z Cesarstwem 13 kwietnia 1941 roku. Ale wielka polityka wymagała działań doraźnych. A gdy do gry wchodziło państwo totalitarne, to tym bardziej trzeba się było liczyć z tym, że będzie to gra nieczysta i ostra.
Kość niezgody
Próby rozwiązania sporu podejmowano wielokrotnie, zwykle kończyły się one jednak fiaskiem. W 2006 roku Władimir Putin zaproponował Japonii oddanie dwóch spośród czterech wysp. Propozycję odrzucono, żądając zwrotu wszystkich zagarniętych przez Stalina terenów.
Następne lata nie przynosiły poprawy stosunków. W 2010 roku rząd Japonii zaprotestował przeciwko wizycie na problematycznych wyspach delegacji polityków rosyjskich, z ówczesnym prezydentem Miedwiediewem na czele. Kolejny sprzeciw Tokio miał miejsce pod koniec sierpnia ubiegłego roku. Wtedy Miedwiediew, już jako premier, odwiedził Kuryle oświadczając, że jego kraj potrzebuje nowoczesnej armii na tym obszarze.
Temat wysp powrócił przed dwoma tygodniami, kiedy premier Japonii Shinzo Abe stwierdził, że "brak zawarcia traktatu pokojowego 70 lat po zakończeniu wojny nie jest normalną sytuacją". Dodał jednak, że próba rozwiązania problemu nie obędzie się bez rozmów na szczycie z Putinem.
Korzenie tego konfliktu terytorialnego sięgają jeszcze czasów rewolucji przemysłowej. Pod koniec XVIII wieku jeden z gubernatorów rosyjskich ustanowił nad archipelagiem zwierzchność carycy Katarzyny II, jednak ta nigdy formalnie nie włączyła Kuryli w granice swojego państwa. Wkrótce na wyspach pojawiły się japońskie oddziały.
Rosja postanowiła negocjować. Na mocy traktatu z 1855 roku pod władzą cara miały znaleźć się wyspy leżące na północ od Iturup. Dwie dekady później Japończycy otrzymali pozostałą część Wysp Kurylskich, zobowiązując się w zamian na oddanie Rosji pełni władzy nad wyspą Sachalin.
Już w 1905 roku Mikołaj II musiał jednak oddać Japończykom, po przegranej z nimi wojnie, połowę tego obszaru. Od tego czasu wulkaniczny archipelag stał się solą w oku kolejnych, komunistycznych już włodarzy Rosji. Stalin postanowił wykorzystać pierwszą nadarzającą się okazję.
Radziecki Blitzkrieg
Dalekowschodnia ofensywa radziecka miała z założenia zakończyć się szybkim i spektakularnym zwycięstwem. Plan ataku był opracowywany od 27 kwietnia 1945 roku przez marszałka Aleksandra Wasilewskiego. Dla Sowietów Kuryle stanowiły pewien symbol. Operacja miała posiadać więc wymiar psychologiczny i być odwetem za przegraną 40 lat wcześniej wojnę japońsko-rosyjską.
Do walk zaangażowano oddziały Frontu Dalekowschodniego wzmocnione siłami przerzuconymi ze zdobytego Berlina. Celem Sowietów było nie tylko opanowanie Sachalinu i Kuryli, ale również wyzwolenie spod okupacji cesarskiej Mandżurii i Korei (do 38. równoleżnika). Armia Czerwona nie napotkała większego oporu, co pozwoliło na prowadzenie wojny błyskawicznej.
W niecałe dwa tygodnie Sowieci opanowali Mandżurię. Podczas desantu w Mukdenie w ich ręce dostał się cesarz Puyi, władca japońskiej marionetki Mandżukuo. Jakkolwiek żołnierze Cesarstwa nie łudzili się, że mogą jeszcze odmienić losy swego państwa, dochodziło z ich strony do sporadycznych ataków samobójczych. To samopoświęcenie wynikało już jednak raczej z przekonania, że w ten sposób wywiązują się oni ze swoich patriotycznych obowiązków.
Chociaż niektóre jednostki japońskie walczyły do końca sierpnia, to wojsko szybko podjęło się trzeźwej oceny sytuacji. Armia Kwantuńska skapitulowała oficjalnie 19 sierpnia, czyli zaledwie po 10 dniach od daty wypowiedzenia wojny przez ZSRR. 31 sierpnia Stalin ogłosił osiągnięcie swojego głównego celu – zdobycie Kuryli.
Dwa dni później na pokładzie pancernika „Missouri” został podpisany akt kapitulacji Japonii. Cesarstwo nie zamierzało jednak ratyfikować z Sowietami rozejmu, ostatniego dokumentu, który formalnie zakończyłby wojnę. I pomimo upływu lat Japończycy wciąż trwają twardo w tym postanowieniu.