Reklama.
– Ja się nie poddam, bo nie zrobiłem nic złego, przeciwnie – pracowałem dla Polski i będę pracował nadal – zapowiada Bartłomiej Misiewicz w rozmowie z "Gazetą Polską Codziennie". Prawa ręka Antoniego Macierewicza, bohater ostatnich skandali z obsadą stanowisk tłumaczył się z braku wykształcenia: – Z powodu działalności politycznej kilkakrotnie zawieszałem swój udział w studiach, brałem urlop dziekański. Dlatego nie skończyłem nauki w porę i dziś mam poczucie własnej winy.
Napisz do autora: wlodzimierz.szczepanski@natemat.pl