
Tylko chwilowo kończymy z panem prezesem – te słowa gwiazdy "Wiadomości” Danuty Holeckiej, która przeprowadzała w poniedziałek wywiad z Jackiem Kurskim zabrzmiały dwuznacznie. Tym bardziej, że dalsza część rozmowy już na antenie TVP Info w programie "Gość Wiadomości” pokazała, że prezes telewizji publicznej jest strzępkiem nerwów. Być może kariera Kurskiego kończy się na dłużej niż wydaje się redaktor Holeckiej. A przynajmniej powinna się skończyć właśnie "pod Opolem", w miejscu dla TVP symbolicznym.
REKLAMA
Okazuje się, że wcale nie przekształcenie programów informacyjnych TVP w tuby propagandowe PiS, pożegnanie z Jurkiem Owsiakiem i jego Wielką Orkiestrą Świątecznej Pomocy, czy zrujnowanie finansów TVP, najbardziej zaciążyło na karierze Kurskiego.
Kurskiemu puszczają nerwy
To bojkot festiwalu w Opolu i front walki z artystami może być ostatnią bitwą Jacka Kurskiego w roli prezesa telewizji publicznej. Krytyka pod jego adresem nie milknie, a strzały padają także z samego obozu "dobrej zmiany”. Czy Kurski "polegnie" pod Opolem?
To bojkot festiwalu w Opolu i front walki z artystami może być ostatnią bitwą Jacka Kurskiego w roli prezesa telewizji publicznej. Krytyka pod jego adresem nie milknie, a strzały padają także z samego obozu "dobrej zmiany”. Czy Kurski "polegnie" pod Opolem?
Opole miało wątpliwości co do współpracy z TVP już kilka tygodni temu. Odwołanie festiwalu albo drastyczne obniżenie jego rangi może pogrążyć Kurskiego. On sam chyba to czuje, bo zaczęły mu puszczać nerwy. – Będą jeszcze błagać telewizję o powrót do Opola!" – grzmiał prezes TVP we wspomnianym wywiadzie z red. Holecką.
Winę za festiwalową klęskę zwalił na prezydenta Opola Arkadiusza Wiśniewskiego. Red. Holecka podpowiedziała usłużnie, że to polityk wspierający w ostatnich wyborach prezydenckich Bronisława Komorowskiego.
Ale nie dodała już, że Wiśniewski w wyborach na prezydenta Opola startował jako kandydat niezależny, jednak wspierany przez lokalnych działaczy… Solidarnej Polski, czyli partii, na której czele stoi minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro.
Być może więc ostatni strzał do "Kury" oddaje właśnie zza węgła sam Ziobro. Obaj panowie nienawidzą się, odkąd Ziobro wyrzucił Kurskiego z partii po wyborach do Parlamentu Europejskiego. Obecny prezes TVP mówił wtedy o swoim byłym szefie w Solidarnej Polsce: "leszczyk, któremu trzeba było zmieniać pieluchę". – Ziobro chciał być delfinem polskiej polityki, a okazał się leszczykiem o charyzmie trzęsącej się galarety. Któremu na dodatek co chwilę trzeba zmieniać pieluchę – komentował Kurski. Takich zniewag w polityce się nie zapomina.
Rok temu gwizdali cudzoziemcy
Już podczas ubiegłorocznej edycji festiwalu coś wisiało w powietrzu. Wtedy, Kurski wyszedł na scenę amfiteatru, by wręczyć nagrodę dla zwycięzcy koncertu Złote Opole. Nie mógł się jednak przebić przez gwizdy i krzyki publiczności. – W wielu krajach aplauz wyraża się poprzez gwizdy, dlatego witam (...) cudzoziemców w Opolu – ironizował wtedy Kurski. Część publiczności musiała się czuć obrażona. W ostatnich dniach pod adresem Kurskiego i kierowanej przez niego TVP posypały się słowa ostrej krytyki. Prawicowi publicyści tacy jak Piotr Zaremba, czy Bronisław Wildstein nie zostawili suchej nitki na politycznym "przegięciu" programów informacyjnych TVP. O bojkocie TVP, przebąkuje też od dłuższego czasu opozycja, ale nie może póki co porozumieć się w tej sprawie.
Już podczas ubiegłorocznej edycji festiwalu coś wisiało w powietrzu. Wtedy, Kurski wyszedł na scenę amfiteatru, by wręczyć nagrodę dla zwycięzcy koncertu Złote Opole. Nie mógł się jednak przebić przez gwizdy i krzyki publiczności. – W wielu krajach aplauz wyraża się poprzez gwizdy, dlatego witam (...) cudzoziemców w Opolu – ironizował wtedy Kurski. Część publiczności musiała się czuć obrażona. W ostatnich dniach pod adresem Kurskiego i kierowanej przez niego TVP posypały się słowa ostrej krytyki. Prawicowi publicyści tacy jak Piotr Zaremba, czy Bronisław Wildstein nie zostawili suchej nitki na politycznym "przegięciu" programów informacyjnych TVP. O bojkocie TVP, przebąkuje też od dłuższego czasu opozycja, ale nie może póki co porozumieć się w tej sprawie.
Z kolei Paweł Kukiz, którego partia jest w koalicji z PiS w mediach publicznych stwierdził we wtorek w TVN 24, że jest "po stronie artystów, którzy bojkotują Opole". - Mam nadzieję, że to całe Opole doprowadzi do wywalenia tego całego zła, jakim jest Jacek Kurski, symbol buty i arogancji PiS-u – stwierdził Kukiz w „Kropce nad i”. Co ciekawe, wiceprezesem TVP jest kojarzony z ruchem Kukiza Maciej Stanecki.
W samej stacji wrzenie wywołały informacje o wysokich nagrodach dla najbardziej gorliwych politycznie dziennikarzy. Czarę goryczy przelewa chyba właśnie awantura o festiwal w Opolu.
W PiS prezes Kurski ma wielu przeciwników, którzy uważają, że należałoby odwołać go ze stanowiska. Na takie potknięcie Kurskiego jak to z Opolem czekał tylko zapewne jego największy wróg Krzysztof Czabański, szef Rady Mediów Narodowych, który już raz bezskutecznie dążył do wysadzenia Kurskiego z siodła prezesa TVP. Teraz będzie miał kolejną okazję, ale ostateczna decyzja zależy oczywiście od prezesa PiS Jarosława Kaczyńkiego, który już raz obronił "Kurę".
Jak dowiedział się portal wirtualnemedia.pl Juliusz Braun, opozycyjny członek Rady Mediów Narodowych zgłosi wniosek, by poddać analizie sekwencję wypadków wokół festiwalu w Opolu, a także ich konsekwencje. Według Brauna, Kurski powinien stracić stanowisko. – Przecież w sprawie Opola mieliśmy i mamy wielodniowy popis totalnej niekompetencji władz telewizji publicznej – komentuje Braun. – Uważam, że dopuszczenie do takiego kryzysu, jaki obserwujemy, a następnie nie reagowanie na jego rozwój, jest karygodne - dodał Braun.
Czabański zajmie się Kurskim
Joanna Lichocka, posłanka PiS i członkini RMN tłumaczyła, że nie wiadomo, jak Rada zachowa się w tej sytuacji. - Cały dzień byłam poza Warszawą, na dyżurze poselskim. Nie miałam czasu skomunikować się z przewodniczącym Czabańskim, nie wiem, co się będzie działo. Sytuacja jest na tyle dynamiczna, że zapewne wszystko wyjaśni się wkrótce – tłumaczyła branżowemu portalowi posłanka PiS.
Joanna Lichocka, posłanka PiS i członkini RMN tłumaczyła, że nie wiadomo, jak Rada zachowa się w tej sytuacji. - Cały dzień byłam poza Warszawą, na dyżurze poselskim. Nie miałam czasu skomunikować się z przewodniczącym Czabańskim, nie wiem, co się będzie działo. Sytuacja jest na tyle dynamiczna, że zapewne wszystko wyjaśni się wkrótce – tłumaczyła branżowemu portalowi posłanka PiS.
Jeszcze zanim doszło do bojkotu festiwalu w Opolu nasiliły się kolejne plotki, że Kurski może stracić stanowisko. Musiała je przecinać na Twitterze sama rzeczniczka PiS Beata Mazurek, która napisała m.in. że prezes ma mocną pozycję, pokazując przy okazji, kto jest władny odwołać prezesa TVP. Czy czara goryczy się właśnie nie przelała?
Dla telewizji obecne zamieszanie z festiwalem oznacza nie tylko stratę wizerunkową, ale też wymierne koszty. W mediach pojawiły się informacje, że organizację imprezy miałby przejąć Polsat, albo TVN. Prywatne stacje zaprzeczają, ale kompromitacja i tak jest ogromna.
Przypomnijmy, że władze Opola wypowiedziały TVP umowę na organizację 54. Krajowego Festiwalu Piosenki Polskiej. Oficjalny powód: telewizja nie wywiązała się ze swoich obietnic. Wypowiedzenie umowy nie zamyka drogi do dalszych rozmów i zorganizowania festiwalu w innym miejscu, ani w innym terminie, ale to już będzie "ogryzek" legendarnego festiwalu.
Buntowników przybywa
Wiadomo, że bojkot ma podłoże polityczne. Pierwszy sygnał dała Kayah. Artystka miała, jak pisała "Gazeta Wyborcza", znaleźć się na czarnej liście artystów, których TVP nie chce wpuścić na scenę, bo otwarcie opowiadała się po stronie opozycji. Kayah występowała na manifestacjach Komitetu Obrony Demokracji, wsparła też Czarny Protest kobiet.
TVP zaprzeczyła doniesieniom o czarnej liście i cenzurowaniu zapraszanych gości, ale mleko się rozlało.
Wiadomo, że bojkot ma podłoże polityczne. Pierwszy sygnał dała Kayah. Artystka miała, jak pisała "Gazeta Wyborcza", znaleźć się na czarnej liście artystów, których TVP nie chce wpuścić na scenę, bo otwarcie opowiadała się po stronie opozycji. Kayah występowała na manifestacjach Komitetu Obrony Demokracji, wsparła też Czarny Protest kobiet.
TVP zaprzeczyła doniesieniom o czarnej liście i cenzurowaniu zapraszanych gości, ale mleko się rozlało.
Po tym, jak z udziału w tegorocznym festiwalu zrezygnowały największe gwiazdy, na Woronicza od kilku dni trwały gorączkowe narady. Lista wykonawców, którzy się zbuntowali i na festiwalu współorganizowanym przez telewizję kierowaną przez Jacka Kurskiego wystąpić nie zamierzają, cały czas się wydłuża.
Jak się wydaje, oni zrywają współpracę z TVP nie tylko przy okazji Opola, ale na dłużej. Miliony telewidzów festiwalu muszą z kolei czuć polityczny niesmak. "Wygaszenia" Opola mogą nie darować władzy PiS.
