
O upolitycznieniu Policji od dawna mówią posłowie. Teraz jednak coraz głośniej sami policjanci. Rozmawialiśmy z jednym z nich. Ich starszy, emerytowany kolega, Zdzisław Bartula przestrzega: – Niech się zastanowią, aby nie było, że za służbę w czasach PiS zostaną im odebrane świadczenia świadczenia.
REKLAMA
Zdjęcia z ostatniej miesięcznicy, gdy policjanci wynoszą Władysława Frasyniuka, legendę Solidarności obiegły polski internet. Były one symboliczne, żywo przypominało sceny, gdy ZOMO rozbijało demonstrujących. Frasyniuk, jak i inni zatrzymani na Krakowskim Przedmieściu przeciwnicy Prawa i Sprawiedliwości dostali wezwanie na przesłuchanie. Mimo to Frasyniuk broni policjantów. – Wiele osób po powrocie z przesłuchania, przyznawało, że policjanci czują dyskomfort, że muszą wypełniać takie zadania. Oni są tylko narzędziem w rękach polityków – Władysław Frasyniuk mówił w rozmowie z naTemat. Niestety, zarzuty o upolitycznienie pojawiły się też po zajściu w Radomiu. Trzeba podkreślić, że niestety, bo chodzi o pobicie członków antyrządowych demonstracji przez faszyzującą młodzież. Policja długo się nie zjawiała na miejscu zajścia. Co prawda Mariusz Błaszczak zdymisjonował komendanta policji w Radomiu, ale komentujący na forach internauci uważają, że minister uderzył w funkcyjnego, zamiast w sprawców zajścia. Posłowie opozycji domagali się dymisji ministra za sprawę śmierci Igora Stachowiaka. Ten młody wrocławianin zginął po kilkukrotnym porażeniem paralizatorem. Nawet policyjni związkowcy rozmawiali o tej sytuacji z wiceministrem Jarosławem Zielińskim.
To jednak widać
Zdzisław Bartula, długoletni mundurowy widział relacje z Radomia. – Nie można pozwalać na takie działania ONR-u. Tak też zaczynał się faszyzm w Niemczech – ocenia. Bartula przez lata pracował w "kryminalnej". Na emeryturze nie rozstał się do końca z dawną służbą. Działa w Stowarzyszeniu Emerytów i Rencistów Policyjnych. Nie ma złudzeń co do apolityczności policji. – Każde stanowisko komendanta, nawet powiatowego, zależało od układów politycznych, ale... Nigdy nie było tak ogromnego zamieszania w Policji – uważa. Jego i innych emerytowanych związkowców szczególnie boli kwestia ustawy tzw. dezubekizacyjnej. Uderzyła ona nie tylko w dawnych funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa, ale też zwykłych milicjantów. – Obecnie zdecydowanie bardziej widać upolitycznienie. Dlatego też przestrzegamy obecnych policjantów, aby kiedyś nie obudzili się bez emerytur. Aby nie było, że za służbę w czasach PiS odebrano im świadczenia – komentuje.
Zdzisław Bartula, długoletni mundurowy widział relacje z Radomia. – Nie można pozwalać na takie działania ONR-u. Tak też zaczynał się faszyzm w Niemczech – ocenia. Bartula przez lata pracował w "kryminalnej". Na emeryturze nie rozstał się do końca z dawną służbą. Działa w Stowarzyszeniu Emerytów i Rencistów Policyjnych. Nie ma złudzeń co do apolityczności policji. – Każde stanowisko komendanta, nawet powiatowego, zależało od układów politycznych, ale... Nigdy nie było tak ogromnego zamieszania w Policji – uważa. Jego i innych emerytowanych związkowców szczególnie boli kwestia ustawy tzw. dezubekizacyjnej. Uderzyła ona nie tylko w dawnych funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa, ale też zwykłych milicjantów. – Obecnie zdecydowanie bardziej widać upolitycznienie. Dlatego też przestrzegamy obecnych policjantów, aby kiedyś nie obudzili się bez emerytur. Aby nie było, że za służbę w czasach PiS odebrano im świadczenia – komentuje.
Przed mundurowymi wkrótce kolejne wyzwanie. Swój udział na proteście podczas miesięcznicy zapowiedział Lech Wałęsa. W internecie można przeczytać złośliwie pytania, czy BOR-owcy ochraniającego byłego prezydenta będą walczyć z policjantami? Minister Mariusz Błaszczak w poniedziałkowy ranek skomentował, że nie wyobraża sobie, aby funkcjonariusze dopuścili do łamania prawa. Zdzisław Bartula również zastanawia się, jak zachowają się mundurowi podczas interwencji. – Młodzi z prewencyjnej mają teraz około 21-lat, oni nie znają Frasyniuka. Co innego Wałęsę. Uczyli się o nim z podręczników – komentuje.
Będę musiał iść pod Pałac
Udało nam się porozmawiać z jednym z czynnych mundurowych. Przyznaje, że policjanci są coraz bardziej rozdarci. – Wolałbym pójść na manifestację narodowców, aby zdzielić jakiegoś pałą za głupotę, zamiast tego muszę iść pod Pałac, aby ochraniać miesięcznicę – opowiada nasz rozmówca.
Udało nam się porozmawiać z jednym z czynnych mundurowych. Przyznaje, że policjanci są coraz bardziej rozdarci. – Wolałbym pójść na manifestację narodowców, aby zdzielić jakiegoś pałą za głupotę, zamiast tego muszę iść pod Pałac, aby ochraniać miesięcznicę – opowiada nasz rozmówca.
Obiecaliśmy zachować anonimowość, aby nie miał kłopotów w pracy. Zgodnie mundurowi młodzi i emerytowani podkreślają, że policjanci muszą wypełniać rozkazy. – Oczywiście są wśród nas osoby, które są zwolennikami obecnej władzy i wolą chodzić na Krakowskie Przedmieście. Wyboru jednak nie ma nikt. Rozkaz to rozkaz – opowiada i ciężko wzdychając, przyznaje, że 10 lipca będzie musiał być na miesięcznicy.
