
Syn (9-latek) Władysława Frasyniuka był świadkiem interwencji policji. Funkcjonariusze przyszli do domu z wezwaniem na przesłuchanie w sprawie zajść podczas ostatniej miesięcznicy smoleńskiej. Jego starsze dzieci już to przeżywały, gdy m.in. razem z Jarosławem Kaczyńskim walczył o prawa, które teraz prezes PiS łamie. Nie zostawia suchej nitki na jego zachowaniu, ale jeszcze mocniej dostaje się opozycji. Frasyniuk: – Mam wrażenie, że cały czas zalewa nas pisowski populizm, a po drugiej stronie są tylko kalkulacje, jak ograć kolegę obok w ławie, który należy do innej partii opozycyjnej.
REKLAMA
Jak zareagował pana syn na widok policjantów, którzy przyszli do domu z wezwaniem na komendę?
Jak to dziecko. Antoś wpadł do mnie przerażony. Nie do końca mogłem zrozumieć, o co mu chodzi. Dopiero po chwili zrozumiałem, że mówi "policjanci przyszli po mnie". A potem przez cały wieczór były pytania: – "Tata, a czy oni cię zamkną?"
A zamkną?
Nie zamkną. Nie mam do tego wątpliwości. Nie należy się bać. Każda władza autorytarna zakłada, że mamy w sobie duże pokłady strachu, który nas sparaliżuje i uniemożliwi wejść w spór o wolność.
Przepraszam, ale panu łatwiej mówić ze spokojem o tym, bowiem mam pan już za sobą takie przeżycia. Może pan jest bardziej odporny od innych?
Z mojego doświadczenia wiem jedno, że każda władza obawia się osób, które nie boją się mówić co myślą. Pamiętam swój proces przed laty. Długo się wówczas zastanawiałem, czy mam zeznawać. Wśród nas była zasada, że odmawiamy zeznań. Uznałem jednak, że przywódca "Solidarności", który trafia do wiezienia, ma obowiązek mówienia o co walczymy. Z tego zrodził się głośny proces polityczny, żywo komentowany. Był motywacją dla ludzi, dlatego nie bądźmy obojętni, wyróżniajmy się. Zgoda na kłamstwo jest rezygnacją wolności.
Sądził pan, że kiedyś będzie przeszkadzał w uroczystości religijnej?
Doskonale wiemy, że to żadna uroczystość religijna. Kardynał Nycz wyraził się w tej sprawie jasno, że to, co miesiąc dzieje się na Krakowskim Przedmieściu, nie ma nic wspólnego z wydarzeniem o charakterze wyznaniowym. To jest wydarzenie polityczne. I chcę podkreślić, że Kaczyński ma prawo do tego. Tak jak my mamy prawo, żeby stanąć obok i pokazać swój sprzeciw. Manifestacje przybrały formę radykalną od momentu, kiedy autokrata Jarosław Kaczyński nie chce oglądać Obywateli RP. Oni przypominają, a nawet stają się wyrzutem sumienia Kaczyńskiego. Łamie wartości, o które walczył nie tylko jego brat, ale i on! Mam do niego wiele pretensji, ale doskonale pamiętam go, człowieka przed Sierpniem i stanem wojennym, należał do tej części społeczeństwa, która przeciwstawiała się systemowi autorytarnemu.
Trudno, muszę zadać pytanie. Co się z nim stało?
Nie wiem. Też zadaję sobie to pytanie. Szczerze powiedziawszy, nie wiem, jak Jarosław Kaczyński sobie z tym radzi. On, zatwardziały antykomunista, który jak żywo wprowadza stare zasady.
Stawi się pan na komendzie złożyć zeznania?
Tak. Żeby była jasność, nie mam cienia wątpliwości, a wypowiedzi specjalistów od prawa potwierdzają, że nasze zachowania są absolutnie zgodne z konstytucją. I muszę to powiedzieć... My, jako społeczeństwo, mamy cały czas zakodowaną w sobie złą pamięć wyboru mniejszego zła. Opierania się w życiu na przysłowiu, że "pokorne ciele dwie matki ssie", asekuracyjnego zachowania, bo "nasza chata z kraja". Stąd takie postawy w społeczeństwie wobec posunięć obecnej władzy. Partie opozycyjne nie ułatwiają społeczeństwu wyrażać sprzeciwu. Nie rozumiem, jak można uczestniczyć wraz z prezydentem w komitecie obchodów stulecia niepodległości. Z człowiekiem, który jednocześnie przygotowuje referendum w sprawie konstytucji, gdzie pierwsze pytanie będzie przesądzało, jakie będą następne. Jak uczestniczyć w spotkaniach z osobą, który łamie konstytucję, podpisuje ustawy, które ograniczają swobody obywatelskie. Muszę przyznać, że kompletnie nie rozumiem Grzegorza Schetyny, który podobnie jak Jarosław Kaczyński, powinien mieć dobra pamięć w sprawach komunistycznych. Nie rozumiem, jak opozycja może wchodzić do komisji reprywatyzacyjnej, kiedy prawnicy mówią, że jest sprzeczna z obowiązującym prawem. Na Boga, co tam robią członkowie partii opozycyjnej!? Jeśli coś jest sprzeczne z prawem i nielegalne, to się w tym nie uczestniczy. Moim zdaniem to koniunkturalne zachowanie. Stąd obywatel zadaje sobie pytanie, dlaczego ma podejmować ryzyko sprzeciwu wobec tej władzy, kiedy jest zdecydowanie słabszy, niż osoby posiadające immunitet poselski.
Wyręczają się społeczeństwem?
Mam takie przekonanie, że posłowie nie mają pomysłu na działanie. Nie widzimy opozycji i Prawo i Sprawiedliwość zbyt łatwo przepycha ustawy, które godzą w demokratyczne zasady. Przepisy izolujące nas w Unii Europejskiej, chociażby w sprawie uchodźców. Nie widzę też u opozycji żadnego planu ani determinacji w sprawie wyborów samorządowych. To jest ostatni bastion swobód demokratycznych. Mam wrażenie, że cały czas zalewa nas pisowski populizm, a po drugiej stronie są tylko kalkulacje, jak ograć kolegę obok w ławie, który należy do innej partii opozycyjnej. Wszystko, aby zyskać kilka punktów w sondażach. Jak obywatel czyta to, co jest na stronach Platformy czy Nowoczesnej, to nie przeczyta o zagrożeniach, o których mówią profesorowie prawa konstytucyjnego. Jak dobrze pamiętam, to profesor Sadurski powiedział, że gdy zbierze się wszystkie nowe zapisy w aktach prawnych, to mamy gotowe prawo stanu wyjątkowego. Odnoszę wrażenie, że posłowie opozycji uważają, że my, społeczeństwo mamy to za nich załatwić, aby oni mogli wygrać wybory i dopiero w naszym imieniu, dla nas zaczną funkcjonować. Tylko przypominam, że PiS nie dostał władzy od poprzedników. Dzisiaj wyborca ma dylemat i świadomość, że PiS przegra, ale nie ma kto wygrać.
Jak się panu udało namówić prezydenta Wałęsę do uczestnictwa w kolejnej manifestacji przy okazji miesięcznicy?
Nie tylko nie namawiałem Lecha Wałęsy, ale nawet dla mnie jest dość oczywiste, że przywódca wielkiej Solidarności ma to zapisane w genach. Gdyby nie miał, to nie byłby tym przywódcą Solidarności. I jestem mu wdzięczny, bo jest człowiekiem schorowanym, szarganym. Jestem pełen podziwu, że mając swoje lata raz jeszcze, gdy ojczyzna go wzywa, on się stawi. Po ostatniej miesięcznicy rozważałem skierowanie do Trybunału Praw Człowieka sprawy, że naruszono moją nietykalność osobista. Pewnie bym uzyskał wyrok, że interwencja policji była niezasadna i sprzeczna z obowiązującym prawem, ale... Uświadomiłem sobie, że to nie międzynarodowy sąd powinien decydować, co dzieje w Polsce, lecz my, obywatele. Tak było w Solidarności. Zamierzam mocno zaangażować się na rzecz odtworzenia Solidarności, bo tylko ona jest w stanie przeciwstawić się rodzącemu autorytaryzmowi.
Czy 10 lipca zabierze pan syna na manifestację?
Nie zabiorę. Wie pan... Moje starsze, już dorosłe dzieci, mają potworną traumę tamtego okresu. Teraz to się ładnie opowiada opowiastki o stanie wojennym. Strasznie mała jest świadomość o represjach, jakie wtedy spadały na ludzi. Największą cenę płaciły nasze rodziny. Jak patrzę na mojego najmłodszego Antosia, to widzę moja najstarszą córkę Asię, która nigdy nic nie mówiła, tylko miała szeroko otwarte oczy. W nich widziałem przerażenie. Niestety, mundur policyjny dalej nie kojarzy się pozytywnie. Wiem, że zmiana ich postrzegania to jest długi proces...
Teraz zahamowany?
Dylemat polega na tym, że na Krakowskim Przedmieściu policjanci absolutnie nie stali tam, gdzie powinni stać. I tam pchnęła ich obecna władza. To władza ponosi odpowiedzialność. Wszyscy zatrzymani, po powrocie z komisariatu podkreślali, że policjanci czują dyskomfort tej sytuacji. Ci młodzi ludzie są narzędziami w politycznej grze, która nie ma to nic wspólnego z ładem i porządkiem. Ci młodzi policjanci wychowani są w nowej Polsce. Mają też świadomość, że są obserwowani przez najbliższych. Przez mamę, tatę, babcię. I ci rodzice pytają: – "a czemu szarpałeś pana Władka?", albo "tą panią z kulą" i dodają: "Dziecko, tak nie można". Taka presja jest dziś duża. Tym bardziej namawiam wszystkich, żeby przyszli na Krakowskie Przedmieście, aby było widać, gdzie jest większość. Policjanci nie będą nas rozpraszać. Naprawdę dziś niepotrzebna jest żadna odwaga, nogami trzeba pokazać determinację.
Zaprasza pan na manifestacje Krakowskie Przedmieście ?
Tak. To nasz obowiązek i gwarancja dla naszych dzieci. Chociażby, że będziemy w Unii Europejskiej. Nie zostaniemy gdzieś na jej peryferiach, jako zaplecze taniej siły roboczej.
