
Od chwili, gdy prezydent zawetował dwie ustawy, nie ma dnia, żeby w mediach i sieci nie pojawiały się spekulacje o partii, która niby mogłaby wokół niego powstać. Nieprawdopodobne nadzieje obudził u niektórych Andrzej Duda tym swoim sprzeciwem, ale też ukazał, jak wielki podział istnieje wśród samych wyborców PiS. Być może to wszystko zostało ukartowane w partii, tego na 100 procent nie wiemy. Ale jedno jest pewne – przy okazji widać, że część wyborców ma dość niektórych działań PiS. I że jest potencjał powstania nowej siły politycznej.
"To kolejny cios dla Jarosława Kaczyńskiego. Teraz na Nowogrodzką docierają plotki o pączkowaniu prezydenckiej partii" – donosiła kilka dni temu Superstacja. "Partia prezydencka. Tego boi się PiS" – to "Newsweek". W ostatnim numerze tygodnik wręcz pisze o innym ośrodku władzy, który ma wpływ na prezydenta i nie jest nim Jarosław Kaczyński.
Póki co Jarosław Gowin się odciął, co różnie jest odbierane. – Co prawda tak powiedział, ale różne rewolty już w PiS były. Trzeba czekać teraz na ruch prezydenta – ocenia politolog dr Anna Materska-Sosnowska. Bo według niej, potencjał w prezydenckim ruchu jest. Choć trudny do zrealizowania.
Oczywiście duże partie nie są tym zainteresowanie, zwłaszcza PiS, który ma wszelkie instrumenty, by temu przeciwdziałać, ale są osoby, które byłyby zainteresowane. PiS mocno odszedł od swoich ideałów i taka partia mogłaby powstać.
Spójrzmy na Kraków. Dziś można śmiało powiedzieć, że wszystkie drogi prowadzą właśnie do Krakowa. Wszyscy najważniejsi gracze ostatnich rozgrywek politycznych pochodzą z tego miasta lub są z nim w jakiś sposób związani. I Duda, i Ziobro, i Gowin, nawet Terlecki, również prezydencki minister Szczerski, duże wpływy ma tu Szydło. W Krakowie – jak naświetla obraz jeden z polityków – środowisko związane z PiS jest mocno zróżnicowane. – Jest opcja, nazwijmy to, twarda, której przewodzi Terlecki i jest opcja miękka, której symbolem jest Gowin. A także centrowa, w której jest minister Adamczyk, a także premier Szydło – mówi.
Podkreśla, że chodzi o środowisko konserwatywne, ale nie "oszołomskie". – W dużej mierze są to młodzi gniewni, absolwenci krakowskich uczelni, którzy prezentują nowoczesny konserwatyzm i mają silne przekonania wolnorynkowe. Mam wrażenie, że trochę dusili się w gorsecie PiS, bo ostatnio szeroko otwierają oczy ze zdumienia na działania tej partii. Byli naprawdę zaskoczeni formą tych działań – mówi.
O tym, że jest popyt na takie ugrupowanie powiedział nawet czołowy prawicowy publicysta Rafał Ziemkiewicz. A Duda - według niego - to nadzieja dla normalnej prawicy.
"Myślę, że rodzi się takie napięcie, że jest duża część Polaków, którzy nie mają swojej reprezentacji. Teraz jest pytanie, czy np. prezydent będzie w stanie tych ludzi do siebie przekonać, że on jest wyrazicielem ich interesów". Czytaj więcej
"Ludzi tych zrażają do PiS teorie Antoniego Macierewicza czy rozmaite spiskowe i wojenne teorie, które każą świat dzielić na garstkę prawdziwych patriotów z PiS z jednej i na morze zdrajców, targowiczan i ubeków z drugiej strony. Pole do zagospodarowania jest ogromne i pan prezydent w sposób naturalny może wokół siebie tych ludzi skupić tak, by uważali go za swojego prezydenta. I w tym sensie mówiłem o "partii" prezydenckiej". Czytaj więcej
Michał Szczerba z PO nie widzi żadnego zagrożenia. – Prezydent nie dał się poznać jako polityk samodzielny w ciągu 2 lat. Nie róbmy z tych dwóch wet aktu heroizmu. Raczej był to akt rozsądku politycznego. Wydaje mi się, że nie ma przestrzeni dla takiej partii. To ten sam elektorat, do którego dociera ta sama narracja, z propagandą konstruowaną na Nowogrodzkiej – tak to widzi.
Partie polityczne mają fundusze i struktury. Tu byłoby zaczynanie od zera. Już nie raz widzieliśmy, że próby wejścia na scenę się nie powiodły, Żeby to się powiodła, musiałaby nastąpić daleka dekompozycja Zjednoczonej Prawicy.
