
" Należało wreszcie zainteresować się sprawą sądów. Po tym, co się tutaj dzieje widać też, że to sprawa bardzo ważna. Dlaczego państwo myślą, że wszyscy ci sędziowie będą nieuczciwi, że wybory... Skąd państwo to wiedzą? Ja bardzo poważnie traktuję swój kraj i mam nadzieję, że te sądy zreformujemy".
Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki jej obraz w oczach wielu mocno się zmienił. Poseł Nowoczesnej, Witold Zembaczyński, przyniósł jej znicz, symbol lipcowych protestów. – Dlaczego niektórzy ludzie, niezwykle zasłużeni dla naszej wolności, znajdują się po tamtej stronie muru, po tamtej stronie historii? – pytał ją poseł PO Rafał Grupiński.
"Ja się z panią Zofią Romaszewską nie zgadzam. Szczególnie, że jej śp. mąż Zbigniew Romaszewski był bardzo ważnym współautorem tych regulacji dotyczących sądownictwa przy Okrągłym Stole, przy podstoliku, któremu miałem zaszczyt współprzewodniczyć. Prawdopodobnie on również byłby zaskoczony i oburzony tym, co się stało". Czytaj więcej
Takich zawiedzionych jest więcej. A takie sytuacje powodują, że ludzie są skołowani, nie wiedzą, co się dzieje. Komu ufać, a komu nie.
Po środowej "debacie" sejmowej na temat sądów Bartosz Arłukowicz rzucił na Twitterze mocne hasło, które kiedyś pewnie niejednego rodaka zagrzałoby do walki. "Wzywam wszystkich od lewa do prawa - musimy stanąć w obronie demokracji" – napisał. Ale w odpowiedzi na to wezwanie naród jakoś nie rzucił się do werbalnej walki. Wręcz przeciwnie. Zapytał wprost, jak ma to zrobić. Gdzie jest przykład z góry? Jakiś impuls od posłów? Jakiś plan?
Ale minęło kilka miesięcy i sporo się zmieniło. Tamte protesty miały jakąś twarz, która była pewnym odniesieniem. Kryły się za nimi właśnie Gersdorf, Romaszewska... A także choćby poseł PO Michał Szczerba, który w grudniu 2016 roku wszedł na mównicę sejmową z kartką "#WolneMediawSejmie", za co został wykluczony z obrad przez marszałka Sejmu. Od tego zaczęła się grudniowa blokada Sejmu przez opozycję, protesty na Wiejskiej, Szczerba przez wielu uważany był za bohatera.