
Odkąd w "Superwizjerze" TVN pokazano nazistów z organizacji Duma i Nowoczesność, rządzący robią wszystko, aby udowodnić, że obecna władza nie ma nic wspólnego z radykałami o łysych czaszkach. W tym udowadnianiu idą jednak o parę kroków za daleko – chcą przekonać opinię publiczną, że to za rządów poprzedników istniało przyzwolenie na tego typu przestępstwa. Liczą chyba przy tym na słabą pamięć społeczeństwa – więc parę faktów należałoby przypomnieć.
Dziś do tych wydarzeń powrócił wiceminister sprawiedliwości Patryk Jaki. W wywiadzie dla Programu Pierwszego Polskiego Radia zastępca Zbigniewa Ziobry próbował dowieść, że to za rządów PiS zaczęła się walka z nazistami. Za rządów poprzedników istniało zaś przyzwolenie na propagowanie rasistowskich treści.
To stowarzyszenie neonazistowskie, które widzieliśmy (Duma i Nowoczesność – przyp. red.), zostało w 2011 r. zarejestrowane. (...) Następnie za czasów Platformy Obywatelskiej w 2014 r. to stowarzyszenie zostało organizacją pożytku publicznego i kilka miesięcy później, również za czasów niestety naszych poprzedników, prokuratura stwierdziła, że swastyka jest symbolem szczęścia. Czyli była konsekwentna polityka budowania przyzwolenia na tego typu zjawiska. A dodatkowo przypominam, że Platforma wyrzuciła ze szkół obowiązkowe lekcje historii.
Wydarzenia z roku 2014 doskonale pamięta białostocki poseł PO Robert Tyszkiewicz. Sam bowiem był zaangażowany w to, by zmienić decyzję prokuratora Dawida Roszkowskiego. Dlatego teraz w rozmowie z naTemat poseł Tyszkiewicz i nie kryje oburzenia słowami wiceministra Patryka Jakiego.
Pan minister Jaki nie mówi prawdy w sprawie skandalicznej decyzji białostockiej prokuratury o odmowie wszczęcia śledztwa i tego kuriozalnego uzasadnienia, że swastyka jest symbolem szczęścia. To nieprawda, bo to postanowienie - także po mojej interwencji - zostało natychmiast uchylone i śledztwo zostało wznowione.
A tych umorzeń i odmów rzeczywiście było bardzo wiele. Po nagłośnieniu sprawy swastyki jako symbolu szczęścia przeprowadzono w białostockiej prokuraturze kontrolę dotyczącą śledztw w sprawie tzw. mowy nienawiści. Przebadano ok. 30 decyzji o odmowie wszczęcia postępowania lub o jego umorzeniu, jakie zapadły zaledwie w ciągu jednego miesiąca w 2013 r. Jak informował ówczesny prokurator okręgowy w Białymstoku Tadeusz Marek, w 8 przypadkach były to decyzje błędne. 6 z nich zapadło w prokuraturze Białystok - Północ i dlatego prokurator Marek wnioskował o odwołanie prokuratora Zaleski.
Ale nie o wszystkich śledczych z Białegostoku mają oni złe zdanie. Pamiętają, że jeszcze parę lat temu w tamtejszej prokuraturze działał Grzegorz Masłowski, uznawany za jednego z najlepszych prokuratorów w Polsce. To on przed laty oskarżał choćby gang wołomiński czy prowadził sprawę mafii hazardowej. W Białymstoku doprowadził do zatrzymania ok. 100 pseudokibiców powiązanych z grupami neonazistowskimi i jednocześnie z przestępczością zorganizowaną i postawił im w sumie ok. 200 zarzutów. Co dziś się dzieje z zatrzymanymi? Większość jest na wolności, za kratami pozostało tylko paru najgroźniejszych. A co z prokuratorem Masłowskim? Odebrano mu to śledztwo.
"To tak, jakby Robertowi Lewandowskiemu kazano dziś grać w polskiej II lidze, i to na pozycji bramkarza. (...) A jeszcze kilka tygodni temu Masłowski współpracował z FBI i Interpolem przy rozpracowaniu międzynarodowej grupy handlarzy bronią."
Jednym z przełożonych Masłowskiego w Prokuraturze Okręgowej został prokurator Andrzej Stelmaszuk, również "specjalista od swastyk". Jak pisała w białostockim wydaniu "Gazeta Wyborcza", w 2016 r. nie dopatrzył się on znamion przestępstwa publicznego propagowania faszyzmu w spaleniu swastyki przez sympatyków pogańskiej neonazistowskiej organizacji Zadruga.
To się tak może państwu wydawać, że to swastyka. W rzeczywistości jest to symbol "swargi", który bardzo ją przypomina. Czytaj więcej
