Wydawało się, że po ostatnich zatargach z Niemcami o reparacje wojenne czy z Brukselą o artykuł 7, nic równie kłótliwego nie może nas już spotkać. A jednak. Od soboty jesteśmy świadkami wielkiej awantury z Izraelem, której jeszcze tydzień temu nikt pewnie by nie przewidział. Takie "sukcesy" ma ostatnio polska dyplomacja. Niełatwe pojednania, na które pracowano latami, pryskają jak bańka mydlana.
Wszyscy wiedzą jak jest. Nowelizacja ustawy o IPN wywołała wściekłość w Izraelu i spowodowała efekt, którego w Polsce chyba nie przewidziano. Określenie "polskie obozy", z którym od 2005 roku walczy polska dyplomacja – reagując na każdy przypadek, o którym ambasady były informowane – nagle pojawiło się tyle razy w zagranicznych mediach, ile na pewno nie pojawiało się na przestrzeni lat.
Czy tak miało być?
Internauci przekrzykują się, ile razy. Piszą, że określenie to zostało w ostatnich dniach powtórzone milion razy. Inni – ża nawet około 30 milionów."My przez ostatnie 20 lat nie słyszeliśmy tyle razy sformowania "Polskie Obozy Śmierci" ile przez ostatni weekend, 30 milionów użytkowników pisało o tym w sieci" – to obserwacja jednej z użytkowniczek Twittera, a jest ich dużo, dużo więcej.
Do tego dochodzą artykuły takie jak ten w norweskim portalu Document.no, który – jak pisze polski serwis Moja Norwegia – wywołał prawdziwą burzę. A którego autor twierdzi, że ustawą o IPN Polacy próbują zakazać mówienia o prawdzie historycznej, która ma polegać na "polskiej kolaboracji z nazistami podczas Holocaustu".
Poza tym międzynarodowa afera. Ataki wymierzone w Polskę. I choćby zapowiedź Izraela, że uczniowie w tym kraju będą się teraz uczyć, jak podczas wojny Polacy pomagali Niemcom mordować Żydów.Czy o to rządowi chodziło?
Ale przy okazji Izrael jawi się niczym kolejny klocek puzzle do układanki pt. polska dyplomacja. Tego nie da się już nie zauważyć, a Twitter aż huczy od podsumowań. Skłócamy się ze wszystkimi dookoła. Izrael, Unia Europejska, Niemcy i Francja z osobna, Ukraina, Grupa Wyszechradzka, z wyjątkiem Węgier, też szwankuje...Latami pracowano na rzecz pojednania z Ukrainą czy z Izraelem właśnie, z Niemcami też, walczono o polską pozycję w UE. A teraz mamy prawie same konflikty.
Wszędzie przewija się historia
Z Francją pokłóciliśmy się o Caracale, a Francuzi grożą, że pozwą nas za brak umowy. Była też afera z widelcami, którymi Polacy mieli uczyć Francuzów jeść.
Z UE – wiadomo. I o Donalda Tuska, i o wycinkę Puszczy Białowieskiej, i o Trybunał Konstytucyjny i praworządność w ogóle, o przyjmowanie uchodźców, a ostatnio o artykuł 7... Z Niemcami – reparacje wojenne, ale też ogólna niechęć okazywana w różny sposób. "Potrafimy postawić się wszystkim. Także Niemcom" – to słowa Jarosława Kaczyńskiego.
Z Ukrainą poszło o pamięć historyczną, pomniki, brak możliwości ekshumacji, prowokacje po obu stronach. – Do 2015 roku wszystkie władze Polski, bez wyjątku, od czasów Wałęsy, uznawały, że Ukraina jest krajem ważnym dla bezpieczeństwa Europy, a Polski w szczególności. Wsparcie dla Ukrainy, choć różnie rozumiane, było elementem polskiej racji stanu. A dziś polska władza jest skoncentrowana na polityce historycznej, co powoduje, że wydarzenia sprzed 74 lal stają się najważniejszymi wydarzeniami polityki bieżącej – mówił niedawno naTemat Paweł Zalewski, przez lata europoseł PO, kilka lat temu jeden z najważniejszych lobbystów niepodległości Ukrainy na świecie.
Tak to widzą Polacy
"Obecnie polską politykę zagraniczną definiuje jedno słowo KONFLIKT" – pisze Bartosz Wiśniakowski z Nowoczesnej. "Czy mamy MSZ?" – pyta jego kolega partyjny Marcin Gołaszewski.
Tak to, niestety, wygląda, choć przyznajmy, że i druga strona, jak Litwa czy Ukraina, też nie są bez winy za te relacje.
"Dobre stosunki z Bałtykiem"
Kilka tygodni temu Paweł Zalewski mówił nam, że PiS nie uprawia polityki zagranicznej, tylko politykę wewnętrzną. – Wszystko to, co robi w relacjach zagranicznych nie jest nastawione na rozwiązanie problemów między państwami. W przypadku Ukrainy chodzi jedynie o wzmocnienie swojej pozycji w elektoracie. Dla PiS kilkaset tysięcy głosów kresowych to bardzo ważny elektorat – tak uważa ekspert, który przez lata zajmował się relacjami Polski z Ukrainą.
Co nas czeka dalej? Jak ironicznie podsumowała na TT Sylwia Czubkowska z "Dziennika Gazety Prawnej": "Wciąż mamy jednego sąsiada, z którym utrzymujemy dobre stosunki: Bałtyk".