
No nie udała nam się ta pierwsza dama. To znaczy jest, działa, pokazuje się, „bywa”. Niestety nie mówi. Zwłaszcza w sprawach, w których Polki i Polacy by tego oczekiwali. Choć w sumie nawet nie powinniśmy być zaskoczeni, przez ostatnie dwa lata nas do tego przyzwyczaiła. Nikt nie oczekuje, że na konferencji prasowej usłyszymy "nazywam się Agata Duda, i tak, ta ustawa antyaborcyjna jest zła". Po prostu fajnie byłoby mieć pierwszą damę, która nie boi się mówić w sprawach, które tak bardzo grzeją Polaków. Bo bycie pierwszą damą to nie tylko wizyty w przedszkolach i ładne garsonki.
Zamiast tego dowiadujemy się, że Agata Duda „jest skąpana w cekinach” i to dość odważny wybór. Wiemy, co chirurg plastyczny-celebryta sądzi o jej aparycji i dlaczego „ma całe ZOO na twarzy”. Przeczytamy też, ile ma wzrostu i kim jest z wykształcenia, a nawet zobaczymy jej zdjęcia z dzieciństwa. Nie znajdziemy jednak nic na tematy ważne i bieżące. Takie, w których od pierwszej damy moglibyśmy oczekiwać już nawet nie działania, ale chociażby opinii.
Przecież nikt nie oczekuje od niej, że sama ubierze się na czarno i pójdzie w marszu (choć byłoby super!). Agata Duda jest wykształcona i świadoma, więc dobrze wie, że w tych protestach nie idą zwolennicy aborcji (co usilnie próbują wmówić ich przeciwnicy), ale ludzie, którzy popierają świadomy wybór. Na Boga (tak, na Boga), przecież te kilkadziesiąt tysięcy ludzi nie chce sobie raz na kwartał usuwać dziecko. Oni po prostu chcą mieć wybór. Nie, nie w każdym przypadku, nie jako zachcianka, ale w tych najgorszych i najpoważniejszych. Oni wiedzą, że – wbrew temu co było na okładce "Wysokich Obcasów" – aborcja nie jest okej.
Agata Duda chowa się przecież nie tylko w sprawie aborcji. Pod koniec zeszłego roku nie chciała spotkać się z policjantkami, zamiast tego odesłała je do ministra Błaszczaka. Zabrakło jej także w przypadku reformy edukacji, choć prezydent przyznał, że i o tym rozmawiał z żoną. W końcu jest nauczycielką. Nie miała zamiaru także przychodzić na Kongres Kobiet, na który dostała zaproszenie.
Poglądy mojej żony, są poglądami mojej żony. Moja żona jest osobą bardzo niezależną. Proszę zauważyć, że ona od początku, jeszcze jak prowadziłem kampanię, nie zabierała głosu w sprawach politycznych.
