No nie udała nam się ta pierwsza dama. To znaczy jest, działa, pokazuje się, „bywa”. Niestety nie mówi. Zwłaszcza w sprawach, w których Polki i Polacy by tego oczekiwali. Choć w sumie nawet nie powinniśmy być zaskoczeni, przez ostatnie dwa lata nas do tego przyzwyczaiła. Nikt nie oczekuje, że na konferencji prasowej usłyszymy "nazywam się Agata Duda, i tak, ta ustawa antyaborcyjna jest zła". Po prostu fajnie byłoby mieć pierwszą damę, która nie boi się mówić w sprawach, które tak bardzo grzeją Polaków. Bo bycie pierwszą damą to nie tylko wizyty w przedszkolach i ładne garsonki.
Na początek małe ćwiczenie. Wpiszcie w Google "Agata Duda" i zobaczcie, co wyskoczy. W teorii ostatnie i najnowsze informacje. Po wielkiej (kolejnej już) dyskusji na temat ustawy antyaborcyjnej i wielotysięcznym Czarnym Marszu można by oczekiwać, że i wyszukiwarka w jakiś sposób połączy to z Agatą Dudą, w końcu co jak co, ale w takiej sprawie Pierwsza Dama głoś mogłaby zabrać. W praktyce... niektóre obrazy (screeny) mówią wystarczająco dużo.
I w tym momencie powinna pojawić się kurtyna, ale nie poddawajmy się tak szybko, bo w końcu może lepiej jest w zakładce "Wiadomości"? Niestety. O Agadzie Dudzie mówi i pisze się dużo, ale głównie o kulisach jej życia prywatnego lub tego, jak się ubiera. Bo szyku i klasy odmówić jej nie można. Przynajmniej tej modowej.
Jak blogerka modowa
Zamiast tego dowiadujemy się, że Agata Duda „jest skąpana w cekinach” i to dość odważny wybór. Wiemy, co chirurg plastyczny-celebryta sądzi o jej aparycji i dlaczego „ma całe ZOO na twarzy”. Przeczytamy też, ile ma wzrostu i kim jest z wykształcenia, a nawet zobaczymy jej zdjęcia z dzieciństwa. Nie znajdziemy jednak nic na tematy ważne i bieżące. Takie, w których od pierwszej damy moglibyśmy oczekiwać już nawet nie działania, ale chociażby opinii.
Mam deja vu, bo dokładnie to samo było rok temu w kwietniu, kiedy także ze świecą można było jej szukać przy okazji poprzedniej dyskusji o aborcji. Agata Duda konsekwentnie unika kontrowersyjnych tematów politycznych. Posłanki opozycji w specjalnym liście nawet prosiły o to, by Pierwsza Dama coś w tej sprawie powiedziała. Nie, bo nie – usłyszeliśmy wtedy od rzecznika. Dziś już nawet nadzieje zostały porzucone, bo nikt chyba nie próbował w ten sposób apelować.
Tu będzie ten nudniejszy akapit, ale dobrze zobrazuje wam, co w ostatnich dniach robiła pani prezydentowa. Agata Duda wraz z mężem odwiedzała w weekend Węgry z okazji Dnia Przyjaźni Polsko-Węgierskiej. W ostatnim czasie wolniejszych chwil mieli chyba sporo, wystarczy spojrzeć na nietypowe, nocne wpisy Andrzeja Dudy na Twitterze. W sobotę 24 marca wzięli udział w mszy świętej i złożyli kwiaty przed tablicą upamiętniającą księdza Bele Varga. Potem zwiedzili wystawę poświęćoną bohaterom trzech narodów.
W piątek – dzień wcześniej – para prezydencka była w historycznym Opactwie Cystersów. Wraz z węgierską koleżanką po fachu rozmawiały o działalności charytatwynej, w którą obie się angażują. W czwartek 22 marca była na kocnercie w Filharmonii Narodowej, a we wtorek 20 marca na Dniu Profilaktyki w „Sichowie Dużym”. W poniedziałek dostała Medal św. Brata Alberta, za co nie omieszkała oficjalnie podziękować. 15 marca spotkała się z przedstawicielami Muzułmańskiej Grupy Wyznaniowej w Bohonikach oraz człónkami Uniwersytetu Trzeciego Wieku w Sokółce. Wcześniej wzięła udział w spotkaniu z rodzicami i opiekunami osób niepełnosprawnych oraz odwiedziła przedszkolaków w Krakowie. Można by wymieniać tak jeszcze długo. Próżno tu jednak szukać głosu, opinii, apelu Agaty Dudy w sprawie, która dotyczy każdej kobiety. Najbardziej "zaszalała" z okazji Dnia Kobiet, gdy w specjalnym przemówieniu zdradziła, że marzy się jej, kiedy kobieta dostanie znów nominację generalską.
Aborcja albo nie aborcja, oto jest pytanie
Przecież nikt nie oczekuje od niej, że sama ubierze się na czarno i pójdzie w marszu (choć byłoby super!). Agata Duda jest wykształcona i świadoma, więc dobrze wie, że w tych protestach nie idą zwolennicy aborcji (co usilnie próbują wmówić ich przeciwnicy), ale ludzie, którzy popierają świadomy wybór. Na Boga (tak, na Boga), przecież te kilkadziesiąt tysięcy ludzi nie chce sobie raz na kwartał usuwać dziecko. Oni po prostu chcą mieć wybór. Nie, nie w każdym przypadku, nie jako zachcianka, ale w tych najgorszych i najpoważniejszych. Oni wiedzą, że – wbrew temu co było na okładce "Wysokich Obcasów" – aborcja nie jest okej.
A nawet jeśli się z tym nie zgadza, niech też to powie. Niech napisze, nagra, udzieli wywiadu, ale powie Polkom i Polakom, co ona – Pierwsza Dama – w tej sprawie uważa. W końcu tego możemy od niej oczekiwać – zabierania głosu w sprawach ważnych. Mimo braku sformalizowanej roli w strukturach państwa, Pierwsza Dama może wpływać na decyzje męża, który ostatecznie podpisuje lub nie, daną ustawę. I jeśli Andrzej Duda nie będzie chciał słuchać tysięcy wyborców, autorytetów i zdrowego rozsądku, może posłucha chociaż żony.
Milczy w wielu sprawach
Agata Duda chowa się przecież nie tylko w sprawie aborcji. Pod koniec zeszłego roku nie chciała spotkać się z policjantkami, zamiast tego odesłała je do ministra Błaszczaka. Zabrakło jej także w przypadku reformy edukacji, choć prezydent przyznał, że i o tym rozmawiał z żoną. W końcu jest nauczycielką. Nie miała zamiaru także przychodzić na Kongres Kobiet, na który dostała zaproszenie.
Tak swoją małżonkę tłumaczył jakiś czas temu prezydent Duda.
Milczenie Pierwszej Damy tak bardzo rzuca się w oczy jeszcze z innego powodu. Bo gdyby Agata Duda wierzyła w to, co jej mąż i środowisko polityczne, nie miałaby przecież problemu, żeby powiedzieć o tym wprost. Sporo znaków na niebie i ziemi wskazuje jednak, że Agata Duda milczy, żeby nie zaszkodzić mężowi, bo poglądy ma zgoła odmienne. Politycy PiS podobno realnie obawiali się tego, że Pierwsza Dama będzie przeciwieństwem swojego męża i zacznie mówić to, co myśli. Dużo mówić.
Obawy były nieuzasadnione. Po czasie wiemy jednak, że jest mało słów, ale dużo symboli – jak chociażby jej brak obecności na premierze "Smoleńska", bo wolała pójść na film Woody'ego Allena. Ojciec prezydentowej to liberał i lewicowiec, od dawna mówi się, że córka ma poglądy zbliżone do ojca. I łatwo wywnioskować, że nie są to poglądy, z którymi środowisku PiS po drodze.
Tymczasem wygląda, że Agata Duda chowa głowę w piasek nie dlatego, że nie zgadza się z tysiącami kobiet, ale dlatego, żeby politycznie nie zaszkodzić mężowi. Pani Agato, pani się nie boi – niech Pani zabierze w tej sprawie głos. Jakikolwiek by on nie był. Bo fajnie byłoby mieć "jakąś" Pierwszą Damę, a nie po prostu ją mieć.
Poglądy mojej żony, są poglądami mojej żony. Moja żona jest osobą bardzo niezależną. Proszę zauważyć, że ona od początku, jeszcze jak prowadziłem kampanię, nie zabierała głosu w sprawach politycznych.