W salonach Skody znajdują się auta skrojone pod najróżniejsze potrzeby.
W salonach Skody znajdują się auta skrojone pod najróżniejsze potrzeby. Fot. naTemat
Reklama.
To niby takie proste, ale wcale nie dla każdego oczywiste. Skoda jako marka w ciągu ostatnich lat bardzo się rozwinęła. Sam mogłem to dokładnie zaobserwować jakiś czas temu, kiedy na jeden dzień wcieliłem się w rolę sprzedawcy w salonie Skody. Miałem oczywiście wtedy swojego bardziej doświadczonego opiekuna. I choć byłem skupiony na innych sprawach, jedna rzecz rzuciła mi się w oczy: przez cały dzień nie pojawił się ani jeden klient, który nie znalazłby dla siebie w Skodzie samochodu.
Łatwo sobie przecież wyobrazić sytuację, w której sprzedawca musi rozłożyć ręce. Auta pod pańskie potrzeby nie mamy w ofercie – i już. W Skodzie natomiast jest wszystko.

Szukam prestiżu

Pierwsza Skoda Superb była gigantycznym zaskoczeniem na rynku. Pamiętacie ją jeszcze? W segmencie, który raczej kojarzył się z produktami Skody, pojawił się samochód nie tylko komfortowy, ale też konkurencyjny cenowo.
logo
Fot. naTemat
Superb do dzisiaj ma te cechy – na dodatek auto się rozrosło i stało się realną alternatywą dla tych, którzy mają dość aut od Mercedesa czy BMW. Superb może być też prestiżowy. Przecież sama marka w dużej mierze dzięki niezawodności i dbałości o klienta kojarzy się coraz lepiej, ale w przypadku Superba wystarczy spojrzeć na najbogatszą wersję wyposażeniaLaurin & Klement.
Ciemne oprawy LED-owych reflektorów oraz chromowane loga najbogatszej wersji od razu mówią, z jakim autem mamy do czynienia. W środku pasażerów rozpieszczają dobrane materiały, komfortowe fotele i… ukryte parasole do wyjęcia w deszczu. Takie bajery to tylko albo w Superbie, albo w… Rolls Royce’ach.
logo
Fot. naTemat

Szukam adrenaliny

Czy Skoda może być szybka? I to jeszcze jak! Dodajmy, że to nie te czasy, kiedy w ofercie czeskiego producenta w kwestii sportowej figurował właściwie jeden mały rodzynek – Fabia RS. Wyposażona w 130-konny silnik TDI w swoich czasach robiła gigantyczne wrażenie. Następca miał mocy jeszcze więcej, bo aż o 50 koni mechanicznych więcej.
Dzisiaj Fabii RS już nie ma – ale jest Skoda Octavia RS. Sam miałem przyjemność taką testować i to w najmocniejszej, 245-konnej wersji. I to do tego w kombi. Auto-rakieta, choć jak każde szybkie auto od Skody, w pewnym sensie niepozorne. Octavia RS nie wygląda jak samochód, który zniknie na horyzoncie zaraz po ruszeniu spod świateł – a zapewniam, że to potrafi.
logo
Fot. naTemat
Dodajmy, że Octavia RS nie jest w żadnej mierze autem grzecznym. Oczywiście jest bezpieczna, ale w rękach wprawnego kierowcy potrafi pokazać pazur. Napęd na przód z przyjemnością (tak, to naprawdę dziwnie brzmi, ale tak jest) gubi trakcję przy gwałtownym ruszeniu z miejsca, a dzięki zastosowaniu elektronicznej szpery jazda w zakrętach to wielka przyjemność. Podsterowność nie stanowi żadnego problemu. To jeden z tych samochodów, z których nie chce się wysiadać i to za umiarkowane pieniądze. Sam sprawdziłem.
I na koniec jeszcze jeden mały, ale bardzo istotny szczegół: jeśli Octavia RS jest dla was za wolna, zawsze możecie zdecydować się na… Superba. Ale nie tego wspomnianego wyżej, tylko w wersji SportLine. 280 koni mechanicznych w dwulitrowej jednostce TSI mówi samo za siebie. Od zera do setki poniżej sześciu sekund. Jeśli ktoś jest jednak oszczędniejszy, może też zdecydować się na wersję z silnikiem wysokoprężnym. Wtedy mamy idealny mariaż osiągów, dobrego wyglądu i walorów ekonomicznych.
logo
Fot. naTemat

Szukam przygody

Skoda w swojej ofercie ma też większe auta. Karoq, który na tle cenowej konkurencji jest nieco większy, ale przede wszystkim Kodiaq: bardzo duży, nawet siedmioosobowy SUV czeskiego producenta. Nie bez przyczyny oba modele są promowane w znacznie szerszym kontekście – to idealne auta na dłuższe wypady.
Zresztą można zajrzeć choćby do Auto Wimar Centrum w Alejach Jerozolimskich pod Warszawą. To ten sam salon Skody, w którym na jeden dzień wcieliłem się w rolę handlowca. Stojący w tym salonie Kodiaq ma na dachu zamontowane dwa rowery. Ale żeby nie było: zmieszczą się tam i cztery jednoślady. Zarówno w Kodiaqu, jak i w Karoqu.
logo
Fot. naTemat
Skoda oferuje zresztą swoim klientom szereg rozwiązań pomocnych dla rowerzystów. Poza uchwytami na dach w ofercie jest też uchwyt na hak holowniczy, dzięki któremu rowery można przewozić z tyłu samochodu. Tak jest oszczędniej, choć parkowanie może być utrudnione, ale każdy może dobrać to, co mu najbardziej pasuje.
Rowery można przewozić także w samochodach. A prostsze jest to – uwaga – w mniejszym Karoqu. Dzięki systemowi VarioFlex fotele w drugim rzędzie siedzeń możemy przesuwać tak, żeby znalazło się miejsce na postawienie rowerów w pozycji stojącej. A jak się postaramy to i nie zabraknie miejsca na fotelik dziecięcy, bo całej kanapy nie trzeba składać w żadnym wypadku.

Szukam przyszłości

I może najważniejsza kwestia: Skoda nie jest tylko kolejnym elementem w układance Grupy Volkswagen, która dostaje technologie "w spadku" po niemieckim bracie. To marka, która odważnie spogląda w przyszłość.
Polacy jej przedsmak mogli zobaczyć nie tak dawno, bo na targach Poznań Motor Show, gdzie Skoda była jednym z największych wystawców. Czesi zaprezentowali całą swoją aktualną gamę, pokazali też swój polski zespół motorsportowy, ale nie tylko – uwagę przykuła przede wszystkim Skoda Vision E.
logo
Fot. naTemat
To w pełni elektryczny (500 km zasięgu) SUV, który pokazuje, w jaką stronę będzie zmierzać cała marka. Skoda Vision E ma dwa silniki elektryczne, które dają moc 306 KM. Nie uświadczycie tu lusterek bocznych – zamiast nich są kamery. Na dodatek samochód jest wyposażony w III poziom autonomicznej jazdy. Czyli w praktyce choćby na autostradzie będzie można skupić się na wszystkim, tylko nie na jeździe.
Taka będzie przyszłość: do 2025 roku Skoda chce wypuścić na rynek aż 10 elektrycznych modeli. Więc nie tylko jest z czego wybrać już teraz, ale i warto czekać na przyszłość.
Nie ma więc nic gorszego niż stereotypy. Ta prawda o życiu dotyczy także motoryzacji. Skoda to nie tylko białe octavie, rapidy i fabie, które przemierzają Polskę wzdłuż i wszerz. Wciąż przecież pokutuje przekonanie, że skody to auta głównie flotowe, którymi jeżdżą tylko przedstawiciele handlowi. A jak widać to stwierdzenie zupełnie nie przekłada się na stan faktyczny.
W ofercie naprawdę nie ma już słynnej felicii, która zresztą była w swoim czasie gigantycznym hitem nad Wisłą. Gama modelowa producenta z Mladá Boleslav jest dziś tak bogata, że każdy znajdzie w niej coś dla siebie. Niezależnie od tego, czy szukamy dużego SUV-a do wyprawy nad morze czy szybkiego i zwinnego auta, które nam dostarczy mnóstwo adrenaliny.

Artykuł powstał we współpracy ze Skodą.