"Proboszcza, który sprawuje urząd, nie wolno tak sobie odwołać. Proboszcz jest, podobnie jak biskup ordynariusz, nieusuwalny zgodnie z prawem kanonicznym" – mówi ks. Roman Kneblewski na nagraniu zamieszczonym na YouTube. Kapłan uchodzący za kapelana środowisk skrajnie prawicowych informuje, że odwoła się do Watykanu od decyzji biskupa o przeniesieniu go na emeryturę.
Dziennikarz zajmujący się tematyką społeczną, polityczną i kryminalną. Autor podcastów z serii "Morderstwo (nie)doskonałe". Wydawca strony głównej naTemat.pl.
Złe zarządzanie parafią
Ale to nie to jest powodem odwołania proboszcza i odesłania na przymusową emeryturę. Jak wynika z dekretu biskupa, chodziło o to, że ks. Kneblewski zaniedbywał parafię. Sam odwołany proboszcz w zamieszczonym na YouTube nagraniu przyznaje, że już wcześniej otrzymał z kurii pismo, w którym przedstawiono mu dowody na złe zarządzanie parafią.
Biskup zarzuca proboszczowim, że ten nie chodził do wiernych po kolędzie, że nie odwiedzał chorych, którzy nie są w stanie sami przyjść do kościoła, że nie dyżurował w parafialnej kancelarii i że zbyt wiele mszy w kościele pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa w Bydgoszczy było odprawianych w rycie trydenckim, czyli w znacznej części po łacinie.
Proboszcz jak biskup
Sam ks. Kneblewski w zamieszczonym nagraniu stanowczo temu zaprzecza i zapowiada odwołanie do Watykanu.
– Proboszcza, który sprawuje urząd, nie wolno tak sobie odwołać. Proboszcz jest, podobnie jak biskup ordynariusz, nieusuwalny zgodnie z prawem kanonicznym. Dawniej aż do śmierci był nieusuwalny, ostatnio do kościelnej emerytury. Ta, przynajmniej w naszej diecezji, oznacza osiągnięcie wieku 75 lat. Osobiście mam lat 67 – mówi ks. Roman Kneblewski.
Murem za księdzem nazywanym kapelanem nacjonalistów stanęli m.in. przedstawiciele bydgoskiego PiS. W internecie powstała też petycja w jego obronie. "Jest szczerym patriotą, któremu na sercu leży dobro naszej wspólnej Ojczyny" – czytamy w niej. Jak dotąd podpisało się pod nią blisko 5 tys. osób.