Gdy w środę przed Sejmem pojawili się aktywiści związani z inicjatywą "Stop pedofilii", puzzle tej układanki połączyły się. To przecież dokładnie o tym mówił na niedawnej XXVIII Pielgrzymce Rodziny Radia Maryja na Jasną Górę o. Tadeusz Rydzyk, besztając "dobrą zmianę". Posłowie obozu rządzącego znów staną przed dylematem – poprzeć czy odrzucić fundamentalistyczny projekt firmowany przez fundację PRO – Prawo do Życia.
Dziennikarz zajmujący się tematyką społeczną, polityczną i kryminalną. Autor podcastów z serii "Morderstwo (nie)doskonałe". Wydawca strony głównej naTemat.pl.
"Pilna potrzeba ochrony"
– Wobec agresywnej promocji homoseksualizmu, rozwiązłości seksualnej i nieczystości wśród dzieci i młodzieży, istnieje pilna potrzeba zwiększenia ochrony prawnej najmłodszych przed demoralizacją i przemocą seksualną – głosił przed Sejmem członek zarządu fundacji PRO – Prawo do Życia Mariusz Dzierżawski.
Fundacja PRO – Prawo do Życia rozwiązania problemu pedofilii upatruje gdzie indziej – w edukacji seksualnej. Dlatego zamiesza rozszerzyć istniejący już artykuł 200b. Kodeksu karnego, który przewiduje do dwóch lat więzienia za propagowanie lub pochwalanie zachowania o charakterze pedofilskim. Aktywiści pro-life idą dalej. O wiele dalej.
"Deprawatorzy seksualni"
Również do dwóch lat więzienia miałoby grozić osobom, które "publicznie propagują lub pochwalają podejmowanie przez małoletniego obcowania płciowego". Co się za tym kryje? Czy karze podlegać będzie już coś w stylu dawnych "Trudnych pytań" w magazynie "Bravo", gdzie nastolatkom udzielano porad sercowo-erotycznych? Wysłałem pytania do Mariusza Dzierżawskiego, jak zdaniem pomysłodawców należy interpretować proponowany przepis. Odpowiedzi na razie nie otrzymałem.
Wnioski można wyciągnąć natomiast po tym, co można znaleźć na stronie stopaborcji.pl prowadzonej przez PRO – Prawo do Życia oraz w wydanym przez fundację "Poradniku dla rodziców i nauczycieli" zatytułowanym "Jak powstrzymać pedofila?". Po tej lekturze nie ma wątpliwości, że na celowniku są przede wszystkim edukatorzy seksualni.
"Deprawatorzy seksualni jutro mogą przyjść do szkoły lub przedszkola Państwa dzieci" – ostrzega rodziców "poradnik".
Szanowni Państwo, wiele się dzisiaj mówi o pedofilii. Coraz częściej słychać zarzuty i oskarżenia o molestowania, które ochoczo nagłaśniają media. Tymczasem prowadzona na masową skalę przemoc seksualna wobec dzieci rozwija się po cichu i dotyka tysięcy najmłodszych Polaków.
Czy słyszeliście Państwo już o tym zjawisku? To tak zwana "edukacja" seksualna, która obejmuje kolejne szkoły i przedszkola w naszym kraju. Jej oficjalnym celem jest przygotowanie dzieci do "dorosłości". W praktyce oswaja dzieci z patologiami seksualnymi, aby stały się łatwymi ofiarami pedofilów. Większość rodziców i nauczycieli jest nieświadoma tego zagrożenia.
Mariusz Dzierżawski, "Jak powstrzymać pedofila?"
Jeszcze wyższej karze - do trzech lat więzienia - podlegać mają ci, którzy owego propagowania i pochwalania będzie się dopuszczać poprzez środki masowej komunikacji. Gdyby owe prawo weszło w życie, jak nic pobyt za kratami groziłby modelce Anji Rubik, która zaangażowała się w kampanię sexed.pl. Ale nie tylko – kto wie, czy pod ten paragraf nie podpadliby także decydenci w... TVP! I tu wracamy do ojca Tadeusza Rydzyka.
Najciemniej... w TVP?
– Ta dobra zmiana nie jest taka całkiem dobra – grzmiał na Jasnej Górze dyrektor Radia Maryja, a słuchało go wielu najwyższych rangą polityków PiS z premierem Mateuszem Morawieckim na czele. O. Rydzyk wprost mówił o promowaniu i pochwalaniu złych wzorców.
Jeden z działaczy PiS anonimowo przyznał "Wyborczej", że wie, co tak bardzo nie spodobało się o. Rydzykowi – to film "Miszmasz czyli Kogel Mogel 3" oraz serial "Stulecie winnych". W obu pozycjach bowiem pojawia się wątek homoseksualny, a do tego (skandal!) przedstawiany jest on w pozytywnym świetle.
Gdy "Stulecie..." jest emitowane w TVP, w lewym górnym ekranie telewizora jest znaczek, że to wcale nie jest serial dla dorosłych – można go oglądać już od 12 roku życia!
Karze do trzech lat więzienia podlegaliby także ci, którzy występku związanego z "propagowaniem i pochwalaniem podejmowania przez małoletniego obcowania płciowego" dopuszczają się, "działając w związku z zajmowaniem stanowiska, wykonywaniem zawodu lub działalności związanych z wychowaniem, edukacją, leczeniem małoletnich lub opieką nad nimi albo działając na terenie szkoły lub innego zakładu lub placówki oświatowo-wychowawczej lub opiekuńczej". Przy czym w tym wypadku chodzi już nie tylko o samo "obcowanie", ale też o "inną czynność seksualną".
PiS w rozkroku
Brzmi nieprawdopodobnie? A jednak – Sejm ma teraz trzy miesiące na poddane projektu pod głosowanie. I dla posłów partii rządzącej jest to taki sam problem, jaki Mariusz Dzierżawski, Bogdan Chazan (członek rady fundacji), Kaja Godek (była działaczka PRO) i inne osoby działające z błogosławieństwem redemptorysty z Torunia urządziły PiS-owi już nie raz.
W ramionach narodowców
Ostatecznie ustawa zakazująca aborcji w Sejmie przepadła, Mariusz Dzierżawski zarzucił zaś politykom PiS "moralne tchórzostwo". Nie od dziś bowiem członek zarządu PRO - prawo do życia wie, że w PiS-ie może liczyć tylko na niektórych. Prawdziwym politycznym oparciem są zaś dla niego narodowcy.
To oni byli poważnym wsparciem dla władz fundacji przy zbiórce podpisów pod obywatelskim projektem nowelizacji. Sam Mariusz Dzierżawski zaś w 2014 r. był kandydatem związanego z Ruchem Narodowym komitetu Warszawa dla Rodziny na prezydenta stolicy. Zdobył jedynie 1,5 proc. głosów.
Nie odpuszczą
To nie jest poparcie, jakie na prezesie PiS mogłoby zrobić wrażenie, a jednak Jarosław Kaczyński wie, że złożonego projektu obywatelskiego wraz z ćwierć milionem podpisów zupełnie zignorować nie może. Przecież sam tuż przed wyborami europejskimi zakrzyknął w Katowicach: "Wara od naszych dzieci!". Wcześniej na konwencji w Rzeszowie postraszył "seksualizacją dzieci". Trudno będzie teraz liderowi partii rządzącej schować głowę w piasek, gdy w Sejmie znalazł się projekt "rozwiązujący" problem tego, czym straszył.
A fundacja PRO – Prawo do życia obiecuje, że w najbliższych miesiącach, w okresie kampanii wyborczej, nie da o sobie zapomnieć. – Akcja nie zakończy się wyłącznie na procedurach parlamentarnych. Akcja Stop Pedofilii będzie nadal trwać w całym kraju – zadeklarował Mariusz Dzierżawski, zapowiadając "uświadamianie Polaków", jakie patologie wśród dzieci promują rzekomo edukatorzy seksualni.
W telewizji publicznej za pieniądze Polaków i katolików puszcza się filmy, które źle przedstawiają rodzinę. Wzorce złe – rozwód za rozwodem, partner za partnerem. Geje i wszyscy inni, LGBT. Coś obrzydliwego.