Przez pandemię mamy filmową posuchę, a horroromaniacy nie mogą przebierać w tylu tytułach, co zwykle. Niektóre trudno nawet obejrzeć, bo dystrybutorzy nomen omen boją się ryzykować finansową wtopą. Na szczęście są jeszcze odważne kina, tematyczne festiwale i niezastąpione platformy streamingowe i VOD. Oto 13 horrorów, które warto upolować.
Dziennikarz popkulturowy. Tylko otworzę oczy i już do komputera (i kto by pomyślał, że te miliony godzin spędzonych w internecie, kiedyś się przydadzą?). Zawsze zależy mi na tym, by moje artykuły stały się ciekawą anegdotą w rozmowach ze znajomymi i rozsiadły się na długo w głowie czytelnika. Mój żywioł to popkultura i zjawiska internetowe. Prywatnie: romantyk-pozytywista – jak Wokulski z „Lalki”.
Napisz do mnie:
bartosz.godzinski@natemat.pl
Rok 2020 sam jest jak scenariusz horroru - płonęła Australia, a od niedawna ogień trawi zachodnie wybrzeże USA, wybuch w magazynie kompletnie zniszczył część Bejrutu, a cały świat wciąż zmaga się z pandemią COVID-19. Nie zapominajmy też o pladze szarańczy w Afryce i Azji. Jak sobie radzić z takimi tragediami i niepewną przyszłością? Oglądając horrory, które pozwalają się zdystansować i oswoić strach.
Poniższa lista nie przedstawia wszystkich horrorów, które wyszły w 2020 roku (część nawet miała światowe premiery w zeszłym) - ten się jeszcze nie skończył, a ja też nie mam fizycznej możliwości obejrzenia każdego filmu świata. Dobrałem ją jednak tak, by zaspokoiła zarówno fanów komedii grozy, jak i straszaków z maratonem jumpscare'ów.
13. Paranormalne (Extra Ordinary)
Wahałem się, czy zacząć listę od sequela "Opiekunki" - pierwsza część była nadspodziewanie udaną horrorową komedią w stylu "Kevin sam w domu". Kontynuacja okazałą się fatalna, choć sceny zabójstw nie ustępują w finezji grze "Mortal Kombat". Postawiłem na inną komedię grozy, która jest też całkiem przyjemnym filmem romantycznym. Humor w "Paranormalne" jest mocno brytyjski (kojarzył mi się też z filmami Taiki Waititi), a twórcy bawią się konwencją. W ilu bowiem filmach duch zmarłej żony zamiast straszyć i mordować lokatorów nawiedzonego domu, nie chce opuścić męża i "gada" z nim za pomocą typowych dla duchów znaków (stuknięcia, przestawianie rzeczy)? I do tego Will Forte w roli muzyka paktującego z diabłem.
12. Płacząca kobieta (La Llorona)
Utrzymana w konwencji horroru historia zbrodniarza wojennego z Gwatemali i jego rodziny. Były dyktator gen. Enrique jest sądzony za ludobójstwo, którego dopuścił się przed laty. W jego posiadłości, otoczonej przez tłum rządnych krwi obywateli, zaczynają się dziać paranormalne rzeczy, gdy zatrudniona zostaje tajemnicza służąca. "La Llorona" w niesztampowy sposób łączy dramat polityczny z metaforyczną opowieścią o duchach - przywodził mi na myśl "Labirynt Fauna". Nie ma w nim wielu strasznych momentów, czy latających flaków, ale napięcie jest słuszne, budowane jak w typowym horrorze.
11. Sputnik
Miks "Venoma", "Arrival" i "Obcego" w radzieckich klimatach. Na Ziemię z astronautą przybywa pasażer na gapę, a pani doktor (Oksana Akinshina) znana z niekonwencjonalnych metod musi go "rozpracować". Trwa zimna wojna, więc kosmita może mieć znaczenie militarne. Klasyka. Jednak sam koncept tajemniczej i w sumie budzącej sympatię istoty jest niezwykle intrygujący i oryginalny. "Sputnik" jest dobrze zagrany, zrealizowany i trzyma w napięciu do niemal samego finału. Pewnie wylądowałby wyżej na liście, gdyby nie fatalne i mało satysfakcjonujące zakończenie.
10. Platforma
Hiszpańska odpowiedź na "Cube" i "Piłę". Cały film jest alegorią kapitalizmu. Tytułowa, wypełniona po brzegi jedzeniem, platforma zjeżdża z góry na dół gigantycznego więzienia. Zatrzymuje się na chwilę na każdym piętrze. Jeśli jesteś na samym szczycie - masz szczęście, bo nie będziesz chodził głodny. Do więźniów z niższych poziomów nie docierają nawet resztki - wiadomo, do czego to prowadzi. "Platforma" nie ma może wysublimowanego i odkrywczego przesłania o naturze ludzkiej, ale przedstawia temat w ciekawy, brutalny i emocjonujący sposób. Obgryzłem na nim wszystkie paznokcie!
9. Łaknienie (Swallow)
Ten film zupełnie nie powinien się tu znaleźć. Co prawda na każdym kroku flirtuje z "Dzieckiem Rosemary", ale z typowym horrorem ma mało wspólnego. Chyba, że spojrzymy na niego jak na body horror. Żadnego z filmów z tej listy nie chciałem wyłączać. W przypadku "Swallow" już w pierwszej połowie. Dlaczego? Ponieważ główna bohaterka (Haley Bennett) choruje na zaburzenie psychiczne o nazwie pica - objawia się skłonnością do połykania drobnych, niejadalnych przedmiotów. Pinezek, gwoździ, kulek... na samą myśl o tych scenach znów mnie wzdryga. Jej autoagresja wynika ze stłamszenia w pozornie idealnym domu bogatego męża, ale ma znacznie głębsze podłoże. Art-house'owe kino emancypacyjne z wysmakowanymi kadrami i nieoczywistym zakończeniem.
8. Niewidzialny człowiek
To luźna i zmodyfikowana adaptacja słynnej powieści mistrza grozy H. G. Wellsa o tym samym tytule. Dostosowana jest do współczesnych, ważkich spraw. Z jednej strony poruszane są w nim takie problemy jak stalking, toksyczne związki i przemoc domowa, o których w popkulturze mówi się dopiero od niedawna. Z drugiej strony czujemy w nim estetykę "Strefy mroku", "Opowieści z Krypty" i staroszkolnych seriali z dreszczykiem. Suspens w "Niewidzialnym człowieku", wbrew pozorom, trwa przez cały czas, a rozwój fabuły jest pełen niespodzianek - nawet dla fanów pierwowzoru.
7. Relic
"Relic" wpisuje się nurt modnych ostatnio horrorów "familijnych" pokroju "Hereditary", i "Nawiedzony dom na wzgórzu”. Demony występują w nich dosłownie i w przenośni. Paranormalne zjawiska są metaforą chorób, zaburzeń lub innych rzeczy niszczących (a właściwie zabijających) rodzinę. W "Babadooku", który rozpoczął cały trend, chodziło o depresję. W "Relicu" bohaterowie mierzą się z demencją. A widz z własnym strachem.
6. Impetigore
Ile znaliście horrorów z Indonezji? No to teraz możecie się pochwalić przynajmniej jedną pozycją. Ten niepozorny folkowy horror z duchami nie jest może jakiś turbostraszny, ale umiejscowienie akcji w tak egzotycznym, kontrastowym i niewyeksploatowanym filmowo kraju, naprawdę robi robotę. "Impetigore" zachwycił mnie przede wszystkim doskonałym tłem fabularnym, które z pewnością doczeka się jeszcze amerykańskiego remake'u. Historia klątwy, z którą uporać się muszą bohaterowie, jest po prostu genialna. Przypomina naprawdę porytą baśń, której nie powstydziliby się bracia Grimm.
5. W lesie dziś nie zaśnie nikt
Jedyny polski tytuł na liście, bo i za dużo godnych uwagi horrorów rodzima kinematografia nie wydała. Film w reżyserii Bartosza M. Kowalskiego z Julią Wieniawą w roli głównej to pierwszy polski pełnoprawny slasher. Ze wszystkimi wadami i zaletami tego gatunku. Jest również ukłonem w stronę legend, a także nawiązuje do bieżących problemów społecznych w Polsce. Jeśli rozumiesz na czym polega konwencja slashera, to będziesz się świetnie bawił.
4. Kolor z przestworzy (Color Out of Space)
Nicolas Cage i Lovecraft - czy geek może chcieć czegoś więcej? Cage dał się ostatnio poznać ostatnio od jeszcze innej strony - wystąpił w świetnym horrorze "Mandy", który z miejsca stał się niemalże kultowy (dajmy mu chociaż kilka lat na takie hasło). I idzie za ciosem, ale wciąż nie odrzuca tradycyjnego pierwiastka "cage'owatości" - chodzi mi o jego ikoniczne wcielenia, w których jako przeciętna głowa rodziny bierze sprawy w swoje ręce. W "Kolorze" robi to jako hodowcą alpak (!). Pomimo tego, że złowieszczy meteoryt z kosmosu spada na jego działkę na samym początku filmu, akcja długo się rozkręca. Warto wytrwać do końca.
3. Come To Daddy
Czuć w tym filmie fascynację Quentinem Tarantino. Jego zamysł przypomina trochę scenę z Pokrakiem z "Pulp Fiction" i całą jego otoczkę. Daje mnóstwo mylnych tropów i niespodziewanych zwrotów: akcji i gatunków filmowych. Zaczyna się jak thriller rodzinny, potem przechodzi w horror, a następnie... nie będę już zdradzał. Jest grubo. Zaskakująca udana kreacja Elijah Wooda, który wielu widzom nadal kojarzy się z rolą hobbita Frodo. Jest nawet małe mrugnięcie okiem do ultrasów "Władcy pierścieni. Zresztą cały film tryska nie tylko krwią, ale i czarnym humorem.
2. #Alive
Bohaterowie zamknięci w czterech ścianach chronią się przed śmiercionośnym wirusem. Brzmi znajomo? No nie do końca, bo jednak COVID-19 to nie nazwa choroby zamieniającej ludzi w zombie. Ten trzymający w napięciu południowokoreański horror surwiwalowy w normalnych czasach byłby średnim filmem o apokalipsie żywych trupów, ale aspekt odchodzenia od zmysłów po wielodniowej izolacji, przerażające newsy w telewizji, czy obawa o rychły koniec zapasów żywności, przypomina nam, że niedawno sami przeżywaliśmy takie rozterki. I dodaje chochlę dziegciu.
1. Host
Jednak najlepszym horrorem 2020 roku nie może być nic innego niż "Host". Nie dość, że jest piekielnie straszny i kiedy oglądałem go z dziewczyną, to martwiłem się, co o jej krzykach pomyślą sąsiedzi, to jeszcze jest niezwykle aktualny i wszystkim nam bliski. Całość nakręcono na Zoomie - aplikacji, która przeżyła w tym roku renesans w czasie zdalnej pracy i lekcji. Grupka przyjaciółek w czasie lockdownu przeprowadza rytuał spirytystyczny. Reszty możemy się domyśleć. Pandemiczny "Blair Witch Project" na miarę naszych czasów.