
Klauzula sumienia prof. Chazana
Inspekcja dotyczyła decyzji prof. Chazana ws. odmowy przeprowadzenia aborcji. Zaznaczmy: aborcji (na podstawie tzw. kompromisu, który właśnie wyrokiem TK przeszedł do historii) w pełni legalnej i uzasadnionej. Ginekolog powołał się na tak zwaną klauzulę sumienia, która daje mu prawo do odmowy przeprowadzenia zabiegu, ale jednocześnie nakazuje poinformować pacjentkę, do którego szpitala może się zgłosić. Zrobił jednak wszystko, by "uratować" tę ciążę.Powinniśmy pokazać zdjęcie naszego dziecka. Wodogłowie, brak części kości czaszki, w miejscu nosa dziura, rozszczepy kości policzkowej, wypłynięte oczy, brak powiek. Widok drastyczny. Ale może wtedy ludzie, którzy uważają, że prof. Bogdan Chazan uratował życie, zrozumieją, że tego życia nie można było ratować, że to dziecko nie było niepełnosprawne, takie, które można pielęgnować, leczyć, wozić na wózku.
"Tyle wygrał pan Chazan. 10 dni agonii"
Agnieszka i Jacek jednego z nielicznych wywiadów udzielili Magdalenie Rigamonti z "Dziennika Gazety Prawnej", oczywiście bez ujawniania ich wizerunków. Rozmowa odbyła się rok po śmierci ich dziecka. Ale ból nie zniknął. Pozostała ogromna rana i żal, że nie udało się obronić dziecka przed agonią w męczarniach.Chciałam dać mu lżejszą śmierć. Tyle. Jedyne, co mogłabym dać mojemu dziecku, to to, żeby nie cierpiało. I to mi się nie udało. Nie jestem lekarzem, a i tak widziałam, że ono umiera z bólu. Mimo morfiny. W szpitalu lekarze konsultowali się z lekarzami z hospicjum w sprawie dawkowania tego leku. Dorosły człowiek powie, co go boli, a dziecko musi pokazać, po nim trzeba ból zobaczyć. Widziałam, jak go bolało.
"Nie ma mózgu w środku"
"Niewielkie fragmenty mózgu, które się wykształciły, po prostu zgniły", "głowa była otwarta", "wodogłowie sprawiło, że mózg się nie rozwijał, była tylko jego cienka warstwa na zewnątrz, a w środku woda", "wypłynięte oczy, brak powiek" – to niektóre drastyczne fragmenty wywiadu. Dziecko nie umarło od razu, miało szanse na przeżycie kilku dni, bo miało rozwinięte płuca i serce. Ale tych parę dni to było maksimum."Sukces prof. Chazana"
Panią Agnieszką i jej dzieckiem zajęli się lekarze ze Szpitala Bielańskiego pod kierunkiem nieżyjącego już dziś prof. Romualda Dębskiego. Gdy prof. Chazan w mediach rzucał oskarżeniami pod adresem matki, której odmówił aborcji, prof. Dębski przyszedł do telewizyjnego studia ze zdjęciami dziecka "uratowanego" przez kolegę po fachu. Telewizja nie zdecydowała się ich pokazać. Fotografie widział też nasz kolega redakcyjny i również nie zdecydował się na ich zaprezentowanie w artykule.To jest dziecko, które nie ma połowy głowy, ma mózg na wierzchu, ma wiszącą gałkę oczną, ma rozszczep całej twarzy, nie ma mózgu w środku. I będzie umierało dzięki panu profesorowi jeszcze przez najbliższy miesiąc albo dwa. Bo ma zdrowe serce i zdrowe płuca. Będzie umierało, aż w końcu umrze z powodu jakiegoś zakażenia. A kobieta, która urodziła to dziecko - w związku z tym, że ten dzieciak miał głowę większą niż w ciąży donoszonej - musiała mieć zrobione cięcie cesarskie. To jest sukces pana prof. Chazana. Czytaj więcej
"Rozszarpywanie płodów"
– To były dawne czasy, wstydzę się tego. W miarę upływu czasu zorientowałem się i doszedłem do wniosku, że zabijanie dziecka nie jest czymś właściwym. Wstydzę się tych czasów i żałuję – mówił przed laty w jednym z wywiadów. Powoływał się przy tym na nauki Jana Pawła II i zapowiadał, że będzie dążył do zmian w prawie.Prof. Chazan może bezkarnie obrażać nasze uczucia, mówiąc, że chcieliśmy zabić własne dziecko. Wmawia opinii publicznej, że przerwanie ciąży ze wskazań medycznych to rozszarpywanie dziecka na kawałki. A „obrońcy życia” robią pikiety, wywieszają wystawy ze zdjęciami rozszarpanych płodów. Tak, takich zdrowych płodów, zdrowych dzieci, które jeszcze niedawno rozszarpywał prof. Chazan, który teraz swoje winy chce odkupić naszym kosztem. Naszym i naszego dziecka.