
Reklama.
Poza telewizją CNN na podanie takiej informacji zdecydowały się także agencja Associated Press i stacja NBC.
Zwycięstwo kandydata Demokratów było prawie pewne od kilkudziesięciu godzin. I tak beznadziejną sytuację Donalda Trumpa dodatkowo pogarszały spływające wyniki z Georgii i Pensylwanii, gdzie prowadzenie objął jego konkurent.
Ze stanów, gdzie wciąż liczono głosy, obecny prezydent USA przeważał jedynie w Karolinie Północnej, ale to było kompletnie bez znaczenia. Wygrana Bidena była prawdopodobna do tego stopnia, że Secret Service zdecydowała o przydzieleniu mu ochrony, jaką ma prezydent elekt.
Joe Biden wcześniej długo wypowiadał się powściągliwie na temat swoich rosnących szans. Dopiero, gdy stało się jasne, że matematycznie musiałby się stać, by odebrać wygraną kandydatowi Demokratów, zdecydował się na oświadczenie w tym duchu.
Zrobił to z właściwą sobie klasą, stwierdził jednak, że po długiej nocy podliczania jest przekonany, że wygra. – Ale to nie będzie moje zwycięstwo. To będzie zwycięstwo narodu amerykańskiego – podsumował przyszły prezydent USA.
Choć wiele osób spodziewało się w pewnym momencie, że Donald Trump ma spore szanse na zwycięstwo, prezydenta USA zdradziła w środę jego niespodziewana narracja.
Z jednej strony Trump ogłosił się zwycięzcą, z drugiej zażądał zaprzestania liczenia głosów i sugerował wyborcze oszustwo. To mogło sugerować, że próbuje wywrócić stolik i na podstawie wiedzy, którą posiada, przeczuwa swoją porażkę.
Z czasem Trump coraz gorzej znosił spływające wyniki z kolejnych stanów, które wskazywały, że sukcesywnie tracił przewagę. Pisał o tym, że jego przewaga zaczęła magicznie znikać. W kolejnych tweetach coraz bardziej tracił kontrolę nad tym, co pisał.
Zmiany w Michigan, Minnesocie i Wisconsin, które dawały wygraną Joe Bidenowi, doprowadziły Donalda Trumpa wręcz do furii. Wprost oskarżył przeciwników politycznych o sfałszowanie wyborów. "Mocno starają się, żeby (moja - red.) przewaga 500 tysięcy głosów w Pensylwanii zniknęła tak szybko, jak to możliwe. Podobnie w Michigan i innych (stanach - red.)" – pisał.