
Afera z Rajmundem
Chciałem bardzo przeprosić. Chciałem bardzo przeprosić Pana Cezarego Łazarewicza za nagonkę, której jest celem, a której prawdziwym celem wcale nie jest, bo nie o Łazarewicza w niej idzie, ale o mnie CZYTAJ WIĘCEJ
Im wyżej, tym gorzej
Po nominacji SDP głos zabrał również dziennikarz i publicysta Andrzej Bober, członek Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich od prawie 50 lat. Wysłał do szefa SDP Krzysztofa Skowrońskiego list z prośbą o skreślenie go z listy członków Stowarzyszenia, które jego zdaniem przypomina ostatnio "partyjną jaczejkę", czego dowodzi nominacja dla publicysty "Newsweeka".
Przez wiele lat pracowałem w wielu różnych gazetach: "Przekroju", "Polityce", "Newsweeku" itd. i jakoś nigdy nie spotkałem tam nikogo z SDP. Kiedyś nagrodę Hieny Roku dostawali dziennikarze za nierzetelność. Tutaj po raz pierwszy zostałem nominowany za ogólne wrażenie, bo nierzetelności nikt mi nie mógł zarzucić. CZYTAJ WIĘCEJ
Łazarewicz mimo całej nagonki i ataków również prezesa Kaczyńskiego, który zarzucił mu kłamstwo, przyznał, że go to nie zniechęca, bo "rolą dziennikarza jest opisywanie rzeczywistości i najważniejszych osób w państwie".
Po tym jak "Fronda", ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski i redaktor Tomasz Terlikowski ogłosili istnienie lobby homoseksualnego w polskim Kościele, byłem trochę zażenowany. Nie podano wówczas żadnych szczegółów. To brzmiało jak inwektywa, bo mówiono, że istnieje jakieś lobby, ale nie bardzo wiadomo gdzie ono jest. Dlatego sam próbowałem je odnaleźć. Przez znajomego geja nawiązałem kontakt z zakonnikiem, który mi trochę pomagał i udzielał wskazówek, jak szukać takich duchownych. CZYTAJ WIĘCEJ
Dzięki zakonnikowi, który również był gejem, Łazarewicz dotarł do innych homoseksualnych duchownych. Dowiedział się, jak się umawiają na spotkania i na jakich portalach umieszczają ogłoszenia. Łazarewicz sam musiał podszyć się pod księdza geja, żeby doszło do kilku spotkań, podczas których mógł potwierdzić zdobyte informacje.
Były szef: dociekliwy, ale czasem niechlujny
Czarka, jako dziennikarza trzeba było pilnować, dopytać, sprawdzić, czy on sprawdził, ale jak się dopilnowało tych szczegółów produkt był dobry, bardzo dobry lub przynajmniej w porządku. Przy pracy z Czarkiem redaktor musiał pełnić dodatkowo funkcję supervisora.