Małgorzata Wassermann, córka zmarłego w katastrofie smoleńskiej Zbigniewa Wassermanna.
Małgorzata Wassermann, córka zmarłego w katastrofie smoleńskiej Zbigniewa Wassermanna. Fot. Robert Kowalewski / Agencja Gazeta

Córka tragicznie zmarłego Zbigniewa Wassermanna w programie "Jeden na jeden" przyznała, że dotarła do zdjęć ciał ofiar katastrofy smoleńskiej. Jak mówiła Bogdanowi Rymanowskiemu, było to bardzo przykre i bolesne przeżycie, ale to nie pierwszy raz, gdy uderza się w rodziny ofiar. Według niej to świadomie działanie strony rosyjskiej.

REKLAMA
Polskie media solidarnie nie opublikowały zdjęć ciał ofiar ze Smoleńska, ale nie znaczy to, że nie przedostały się one do polskiej opinii publicznej. Kto chciał, mógł odnaleźć je kilkoma kliknięciami. Na łamach jednego z prawicowych portali zamieszczono nawet instrukcję mówiącą, jak do nich trafić.
Masowe poszukiwania
Małgorzata Wassermann przyznała, że widziała te zdjęcia, ale nie rozpatruje tego w kategoriach czy chciała je zobaczyć, czy może jednak nie. – Zaczęliśmy masowo otwierać komputery i ich szukać. To bardzo bolesne i przykre, ale nie pierwszy raz się w nas uderza – mówiła na antenie TVN24.
Według niej publikacja zdjęć to świadomie działanie strony rosyjskiej, które ma na celu sprawienie przykrości rodzinom ofiar katastrofy smoleńskiej oraz pokazania w jaki sposób w Rosji traktuje się państwo polskie i ludzi, którzy je reprezentują.
Małgorzata Wassermann standardowo już nie oszczędzała Donalda Tuska i działań polskiego rządu, który jej zdaniem dopuścił się zatarcia większości dowodów. – Cały świat się z nas śmieje. Uważam, że po stronie rządu jest zmowa milczenia, ponieważ tam każdy ma zaniedbania, za które kiedyś będzie odpowiadał – mówiła.
Wraca teoria wybuchu
Córka Zbigniewa Wassermanna podpierając się analizami naukowców tłumaczyła, że ułożenie wraku oraz jego zniszczenia wskazują na to, iż nie ma innego wytłumaczenia przyczyny katastrofy, jak wybuch. – Nikt z ekspertów nie zanegował tej wersji – wyjaśniała i dodała, że to dopiero początek badań.
Bogdan Rymanowski odpytywał na jakiej podstawie eksperci wysnuli te wnioski, skoro nie mieli dostępu do wraku i całego materiału dowodowego. Wassermann wyjaśniała, że na szczęście nauka jest rozwinięta do tego stopnia, że mimo iż utracono wiele dowodów, eksperci na podstawie tego co zostało są w stanie wykonać precyzyjne badania. Jedynym warunkiem jest obecność wraku.
– To, w jakich kawałkach jest ułożony wrak oraz brak wyżłobionego leju po tym, jak samolot uderzył w ziemię pasuje tylko i wyłącznie do wybuchu. Nałożono to na inne katastrofy, które są udokumentowane i takie rozczłonkowanie samolotu potwierdza tę wersję – przekonywała.