
– Moglibyśmy nawet wpuścić tych ludzi bez większych obaw, że zostaną na dłużej w Polsce. Można założyć, iż absolutna większość z nich jak najszybciej chciałaby się znaleźć w Niemczech. Problem w tym, że takim działaniem otworzylibyśmy korytarz migracyjny prowadzący przez Polskę. Wtedy Łukaszenka mógłby przepychać tędy już nie małe grupki, a po kilkadziesiąt tysięcy osób – mówi #TYLKONATEMAT Marek Biernacki.
Następny element tej układanki stanowi Turcja, która w ostatnim czasie niezwykle uszczelniła swoje granice. Rząd w Ankarze kończy budować wielki mur na granicy z Iranem, który po prostu fizycznie zablokuje migrację z tego kierunku. Erdogan był zmuszony do takiego kroku ze względu na zmęczenie tureckiego społeczeństwa kolejnymi kryzysami migracyjnymi, które musiało ono przeżywać...
Aleksandr Łukaszenka jeszcze Białorusią rządzi i stwarza zagrożenie, ale wydaje się, że ten epizod powoli zmierza ku końcowi i nasz sąsiedni kraj przejdzie pozytywne zmiany. Wtedy sytuacja na granicy się znormalizuje i drut kolczasty nie będzie potrzebny...
Teraz wyzwaniem jest przygotowanie się na wzmożenie ruchu migracyjnego, bo może i dziś w Afganistanie jest nieco spokojniej, ale z czasem sytuacja tam zrobi się gorąca.
Z jednej strony do konfliktu z talibami w Dolinie Pandższiru szykują się przecież ludzie młodego Ahmada Masuda, z drugiej zaraz rozpoczną się prześladowania kobiet, dawnych współpracowników NATO i grup skonfliktowanych z talibami, więc ludzie z Afganistanu będą dalej uciekać...
