Huragan Ida uderza w USA z siłą, jakiej kontynent nie widział od ponad 170 lat. Zaczęło się od Luizjany, gdzie prędkość wiatru dochodziła do 300 km/h. Ale siejący spustoszenie żywioł zaczął przesuwać się na północny wschód. To tylko kolejny huragan w USA? Siła żywiołu powinna zaniepokoić nas wszystkich.
Zmiany pogodowe w tym obszarze świata nie są niczym nowym. Co roku, od czerwca do listopada, trwa sezon huraganów na Atlantyku, który obfituje w silne porywy wiatru, burze i cyklony. To, co natomiast powinno zaniepokoić, to skala jaką w tym roku przybrały huragany. Zwłaszcza, jeśli zestawimy je z innymi klęskami, które nawiedzają resztę świata – pożarami i powodziami zalewającymi Europę, czy ogniem trawiącym Australię i Amerykę Południową.
Huragan Ida zaczął się rozwijać na skutek fal wschodnich w obszarze Morza Karaibskiego. 26 sierpnia 2021 r. przekształcił się w tropikalną depresję, która następnie ewoluowała w tropikalną burzę Ida, a ostatecznie, 27 sierpnia, w huragan. Ida przemieściła się nad zachodnią Kubę i zintensyfikowała się w obszarze Zatoki Meksykańskiej, aby potem uderzyć w Luizjanę.
Prędkość wiatru wewnątrz cyklonu czwartej kategorii osiąga w porywach do 300 km/h. Cyklon początkowo klasyfikowano jako huragan 2. kategorii, ale w niedzielę prędkość wiatru gwałtownie rosła i doszła do poziomu bliskiego 5. kategorii. Już wiadomo, że to jeden z najsilniejszych huraganów, jaki nawiedził Stany Zjednoczone od ok. 170 lat, czyli roku 1856, kiedy spustoszenie siała Laura.
– Kiedy zobaczyłem zdjęcia tego, co spowodowała Ida, to jest to obraz apokalipsy. Podobnie było podczas Katriny, kiedy miasto było całe zalane, a sytuacje obserwowaliśmy z tarasu stadionu, na którym się schroniliśmy – wspomina w rozmowie z nT Kuba Kucharski, który przeżył w USA huragan Katrina. – Z wody wystawały tylko korony drzew i dachy, na powierzchni unosiły się samochody i szczątki ubrań, które należały do ofiar powodzi – dodaje.
Rozwijające się nad ciepłymi wodami cyklony tropikalne nawiedzają te obszary co roku, jednak huragan Ida jest wyjątkowy ze względu na swoją skalę. Ida w klasyfikacji jest tuż za huraganem Katrina, która do tej pory uważana za największą katastrofę naturalną w historii USA – spowodowała straty na ponad 160 mln dolarów i pozbawiła życia ponad 1800 osób. Warto jednak dodać, że żywioł cały czas szaleje, więc jego skutki ostatecznie mogą być dużo gorsze.
Ida uderzyła najpierw w Luizjanę, aby następnie przenieść się bardziej na północno-wschodni kraniec USA. Zdjęcia zalanych stacji metra w Nowym Jorku obiegły cały świat i są dobrą ilustracją skali katastrofy naturalnej.
– Jest bardzo niebezpiecznie. Jeszcze nigdy nie widzieliśmy deszczu uderzającego z taką prędkością – powiedział burmistrz Nowego Jorku Bill de Blasio. W mieście ogłoszono stan wyjątkowy. Podobnie jest w New Jersey.
Władze apelowały również do mieszkańców, aby ci zostali w domu i ostrzegły, że mogą nie mieć możliwości ewakuacji osób, które utkną w dryfujących samochodach. Przewrotnie, wielu ekspertów dostrzega w tym "nadzieję" na przebudzenie się ludzkości i dostrzeżenie, że kryzys klimatyczny faktycznie w realny sposób już nas dotyka.
Ignorancja klimatyczna
Dotychczasowe katastrofy naturalne w dużej mierze dotykały obszary słabo lub w ogóle niezaludnione. Kiedy płonęła Amazonia, nazywana przez wielu "zielonymi płucami Ziemi", mimo olbrzymiej skali pożarów, nikt za bardzo się tym nie przejął.
Podobnie było podczas pożarów w Australii. Choć ich skala była olbrzymia, a straty w królestwie zwierząt były wręcz niewyobrażalne – według szacunków zginęło ich ponad miliard, z czego wiele gatunków było zagrożonych lub objętych ścisłą ochroną – to po kilku miesiącach nikt już o tym nie mówił. Skutki "za mało bezpośrednio" dotknęły społeczeństwo.
A te widoczne są nie tylko w Stanach Zjednoczonych. Skala powodzi w Europie sprawiła, że o globalnym ociepleniu i jego skutkach po raz pierwszy zaczęło mówić się na poważnie. Politycy nie mogą ignorować zachodzących zmian klimatycznych w momencie, kiedy ludzie tracą domy.
Naukowcy podkreślają, że obfite opady deszczu – te, które jedynie w ostatnim czasie mieliśmy możliwość zaobserwować w Niemczech czy Chinach – to niepodważalny dowód na zachodzące zmiany klimatyczne, które nadeszły jeszcze szybciej, niż się tego spodziewano.
– Zmiany klimatyczne czynią huragany jeszcze bardziej niebezpiecznymi. Wytwarzają więcej opadów, wchodząc na ląd, poruszają się wolniej i generują większe fale sztormowe wzdłuż wybrzeża – mówił Friederike Otto z World Weather Attribution. – Huragan Ida był doskonałym przykładem tych zmian, a takie burze staną się częstsze w miarę ocieplania się planety – dodał.
Kryzys wywołany katastrofą naturalną to straty idące w miliardy dolarów. Ale jest jeszcze bardziej niepokojący czynnik – Ida to tylko początek tego, co czeka nas w następnych latach. A zachodzące zmiany klimatyczne wymkną się poza regiony tropikalne, których dotyczyły na ogół i dotkną całej planety
Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut