Adam Hofman mówi, że PiS ma swoje źródło, które potwierdza informacje z tekstu Cezarego Gmyza.
Adam Hofman mówi, że PiS ma swoje źródło, które potwierdza informacje z tekstu Cezarego Gmyza. Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Reklama.
Bogdan Rymanowski dopytywał rzecznika PiS o kontrowersyjne słowa Jarosław Kaczyńskiego, który mówił wczoraj, że zamordowano 96 osób, co jest niesłychaną zbrodnią. Po czym zażądał dymisji rządu Donalda Tuska. Hofman zaskoczył stwierdzeniem, że w tej sprawie PiS nie powiedział nic nowego.
– Nie powiedzieliśmy nic nowego, czego nie mówilibyśmy od momentu, w którym eksperci na podstawie różnych danych uznali, że dwa wstrząsy na pokładzie musiały być wybuchami – przekonywał.

Czytaj: Dziennikarskich pomyłek był mnóstwo. Ale żadna nie wywołała takiej burzy, jak informacja o trotylu na wraku Tupolewa
Nic nowego?!
Prowadzący nie dawał się przekonać i cytował Jarosława Kaczyńskiego, próbując udowodnić Hofmanowi, że jednak usłyszeliśmy z ust prezesa coś "nowego". Polityk PiS twierdził jednak, że słów nie sprowokował jeden artykuł "Rzeczpospolitej", ale cała seria wydarzeń np: rozdzielenie wizyt, zamiana ciał, oddanie śledztwa Rosjanom. – To wszystko kwalifikuje się na dymisje. Nie opieramy się tylko na jednym tekście, przedstawimy inne okoliczności i tezy – mówił.
Rymanowski prosił o konkrety, bo rzucanie takich oskarżeń powinno iść w parze z mocnymi dowodami. – Mamy własne źródło i jego opinie potwierdzają, że chodzi o materiały wybuchowe – tłumaczył Hofman.
Wiem, ale nie powiem
O co chodzi? Mimo usilnych prób Bogdana Rymanowskiego tego już zdradzić nie chciał. Nie usłyszeliśmy też o jakie mocne dowody chodzi, bo jak powiedział sam Hofman, ustalenia zespołu ekspertów to na razie hipotezy. Dodał jednak, że są one bardzo pewne.
– Mamy dostęp do pewnego źródła, które dokładnie potwierdza to, co jest w artykule "Rzeczpospolitej". Proszę zrozumieć, że sytuacja, w której mamy dziwne samobójstwa osób związanych z katastrofą smoleńską nie ujawnimy nazwiska naszego źródła – wyjaśniał. Hofman nie zdradził nawet, gdzie PiS ma swoje rzekome źródło, bo jak mówił "to pokazywałoby, gdzie szukać".
Rzecznik Prawa i Sprawiedliwości mówił także, że wycofanie się "Rzeczpospolitej" z artykułu mogło być efektem nacisków ze strony rządu. – Jeżeli w mniejszej sprawie niedawno naciskał rzecznik MSZ to proszę sobie wyobrazić co teraz tam się działo, skoro sprawa stawia pod znakiem zapytania kariery polityczne wielu ludzi – mówił.