Z okazji rekordów zgonów zapraszamy na szampańską zabawę. Sylwester Zakażeń tylko w TVP
Alicja Cembrowska
30 grudnia 2021, 20:47·4 minuty czytania
Publikacja artykułu: 30 grudnia 2021, 20:47
Co się robi, gdy jest się telewizją publiczną, która musi przekazywać dane dotyczące liczby zgonów z powodu COVID-19? W normalnym świecie przypomina się o zasadach higieny i szczepieniach i apeluje o rozsądek. W uniwersum TVP "na pocieszenie" serwuje się "Sylwestra Marzeń" i zaprasza na imprezę w tłumie. Są jeszcze wejściówki!
Reklama.
TVP zapowiada największego i najlepszego Sylwestra w Europie.
W imprezie organizowanej przez publiczną telewizję uczestniczyć będzie nawet 30 tys. osób.
Jednocześnie stacja pomija w swoim serwisie informacje o sytuacji epidemiologicznej w kraju.
W środowym wydaniu "Wiadomości" pominięto takie zdania: "Polska znalazła się na podium w grupie państw, które najgorzej poradziły sobie z pandemią. Mamy największą liczbę zgonów oraz najgorszy dostęp do służby zdrowia. (...) Jesteśmy również na drugim miejscu z liczbą nadwyżkowych zgonów". (za "Dziennik Gazeta Prawna)
Pominięto też informacje o Pegasusie i inflacji. Nie pominięto natomiast, że "żadne Los Angeles, Rzym, Moskwa, Londyn, Paryż, tylko Zakopane jest stolicą światowego sylwestra" (Jacek Kurski). Potrzeba było 18 minut, żeby zapewnić Polaków, że tylko dance ma sens, a kierownictwo telewizji publicznej "nie zajmuje się kalkulowaniem, a zapewnianiem rozrywki". I wyznaczaniem nowych trendów.
Pozostałe materiały opatrzono paskami pt. "Wielkie inwestycje zmieniają Polskę", "Więcej pieniędzy dla Polaków", "Polska wzmacnia siły zbrojne", "Konkursy z okazji urodzin Norwida". Świetnie się żyje w tej Polsce, tak nie za trudno! Pamiętam o tym do momentu, aż nie zmienię kanału, nie pójdę do sklepu po masło lub nie dostanę rachunku za prąd...
Powrotu nie ma
Bardzo lubię hasło "powrót do normalności", które w praktyce nie oznacza nic. Żadnej "normalności" nie będzie i pora w końcu zaakceptować nowe okoliczności, w których przyszło nam żyć. Oznacza to, że polecam rezygnację ze wszystkich aktywności, w których uczestniczy więcej niż pięć osób? Oczywiście, że nie.
Żyjmy, bawmy się, przecież zamknięcie się w domu na cztery spusty nie jest rozwiązaniem. Tylko przy okazji miejmy z tyłu głowy, że nasz bunt na retorycznym poziomie nastolatka ("nie założę maski, bo nie", "nie będę przestrzegać obostrzeń, bo wolność i swoboda"), nie sprawi, że nagle wirus magicznie rozpłynie się w powietrzu i przestaniemy się nim zakażać.
"Sylwester marzeń" oburza jednak z innego powodu – bo przecież kto by chciał, to i tak bawiłby się na większej imprezie, a z każdym kolejnym kieliszkiem sylwestrowej wódki kleiłby się do coraz to nowych ludzi, zapominając, że niektóre czułe gesty warto jednak hamować. I to nie tylko z powodu krążącego koronawirusa. Ale nie o dobrych manierach dziś.
Jednorożec wśród wartości
Dziś pora na (prawie) poważny felieton obserwacyjny o misji. Misja to zadanie, które wypełniamy z powodów nieco wyższej kategorii niż poparcie lub pochwały innych, pieniądze, wpływy, interesy polityczne czy własne nienasycone ego.
Misja to taki twór (z gatunku jednorożców), który pozwala wykonywać jakieś zadanie, nawet jeżeli jest ono dla nas (materialnie) nieopłacalne lub wiążę się z wieloma przykrościami. Dlatego na przykład redakcja naTemat.pl zachęca do szczepień i przypomina, że to my, ludzie odpowiadamy za zmiany klimatu i pora przyjąć to na klatę. Uwaga, ujawniam – nie jesteśmy opłacani przez gigantów farmaceutycznych czy "szalonych" ekologów. Robimy coś w istocie bardzo prostego – respektujemy głosy specjalistów i ekspertów, którzy posługują się danymi. Danymi. Nie opiniami.
W obecnej sytuacji pandemicznej misję telewizji publicznej, która finansowana jest z publicznych pieniędzy, widzę tak (przy założeniu, że mogę mieć proste życzenia i nie zalicza się do nich całkowite wyjęcie wtyczki): robimy wszystko, by wesprzeć rząd w walce z pandemią, edukujemy ludzi, dajemy przykład, nie straszymy, ale i nie obiecujemy cudów na kiju. Informujemy i zachęcamy ludzi do unikania sytuacji, które mogą zagrażać ich zdrowiu i życiu.
Nie organizujemy "Sylwestra marzeń" (a może raczej festiwalu ignorancji) i nie zapraszamy tysięcy ludzi, żeby stłoczeni pod sceną wpatrywali się w wirujące cekiny. Według zapowiedzi, w zakopiańskiej imprezie może uczestniczyć nawet 30 tysięcy osób.
"Polacy zasługują na najlepszych artystów i Telewizja Polska im to zapewnia. Bądźmy razem. TVP" – napisał na Twitterze Jacek Kurski. Pierwsze zdanie powinno trafić do podręczników wyjaśniających mechanizmy manipulacji i propagandy. Złoto. To tak samo, jak toksyczny typ powtarza, że nigdy nie spotkał tak cudownej kobiety, jak i ty i da ci gwiazdkę z nieba, bo zasługujesz na wszystko, co najlepsze. A potem połamie ci nogi, żebyś, cudowności ty jego, nie spie... Nie uciekła.
"Bądźmy razem" w tym kontekście brzmi jak ponury żart. Każdego dnia umierają setki osób, a najpewniej 31 grudnia setki kolejnych zakażą się (i innych) koronawirusem. I jeszcze jeden subtelny szczegół – teraz to już nawet nie chodzi o to, jak zjadliwa i zaraźliwa jest kolejna mutacja, a o to, że system ochrony zdrowia nie daje rady dźwigać konsekwencji ignorancji, niewiary, teorii spiskowych i antyszczepionkowych. I imprez masowych, na które tak bardzo "zasługujemy" (ej, a medycy zasługują na wolne, podwyżki i nasze wsparcie!).
Bo najwyraźniej TVP boi się stracić przychylność konkretnych grup społecznych. Wyłapali, że "ojoj, wspierajmy biednych żołnierzy" dominuje nad "pomóżmy uchodźcom na granicy" i za tym poszli. Teraz widzą, że "dobra, skończcie z tą pandemią" i "szczepionki to oszustwo" rośnie w siłę i nie wprost, ale właśnie pod osłoną z cekinów i amerykańskich gwiazd wspierają ten przekaz. Bo to się opłaca.