Dziesiątki cywilów podczas rosyjskiej okupacji w podkijowskiej Buczy zostało zabitych przy użyciu amunicji strzałkowej. Broń, która pamięta czasy I wojny światowej, nie jest zakazana. Jest jednak wysoce śmiercionośna i niehumanitarna. – Rosjanie mogą jeszcze użyć broni biologicznej, a nawet chemicznej – komentuje w rozmowie z naTemat gen. Waldemar Skrzypczak.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
– Nie ma wątpliwości, że użyto jej celowo przeciwko ludności cywilnej – mówi w rozmowie z naTemat gen. Waldemar Skrzypczak, dowódca Wojsk Lądowych w latach 2006-2009 i były wiceminister obrony
Z Ukrainy napływają nowe, zatrważające doniesienia, które po raz kolejny mają potwierdzać zbrodnie wojenne Rosjan. W podkijowskiej Buczy w ciałach zabitych cywilów wydobytych z masowych grobów znaleziono tzw. pociski strzałkowe, których w przeszłości używano przeciwko piechocie. Według świadków zostały one wystrzelone przez rosyjską artylerię kilka dni przed wycofaniem się wojsk z tego miasta.
Nowoczesny pocisk może zawierać nawet do 8 tys. strzałek
Teraz potwierdzają to patolodzy i koronerzy, którzy przeprowadzają sekcje zwłok pod Kijowem. Jak stwierdzili, "podobne do gwoździ przedmioty" były wbite w głowy i klatki piersiowe ofiar.
– Znaleźliśmy kilka naprawdę cienkich przedmiotów przypominających gwoździe w ciałach mężczyzn i kobiet zabitych w regionie Bucza-Irpień – powiedział brytyjskiemu dziennikowi "The Guardian" Władysław Pirowski, ukraiński lekarz medycyny sądowej. – Bardzo trudno jest je znaleźć w ciele, ponieważ są cienkie – dodał.
Po wystrzale pociski strzałkowe rozrywają się, uwalniając fragmenty nad ziemią. Broń ta jest w stanie trafić w cel znajdujący się w odległości do 300 metrów od eksplodującego pocisku. Kiedy strzałka trafi w ciało ofiary, może wygiąć się w haczyk, a część upierzenia może oderwać się i spowodować dodatkowe rany.
Amunicja strzałkowa była aktywnie wykorzystywana przez armie cesarskich Niemiec i Imperium Rosyjskiego w czasie I wojny światowej. Strzałki były zrzucane z samolotów w paczkach lub kasetach na piechotę lub kawalerię przeciwnika. Nie były powszechnie używane podczas II wojny światowej, ponownie pojawiły się jednak podczas wojny w Wietnamie.
Fleszetka jest spiczasta, stalowa i zakończona łopatkowym ogonem. Jej nazwa pochodzi z języka francuskiego i oznacza "małą strzałkę". Ze względu na swój kształt upuszczona z samolotu nabiera dużego przyspieszenia, dzięki czemu może przebić nawet grubą deskę. Nowoczesny pocisk może zawierać nawet do 8 tys. strzałek.
Amunicja strzałkowa jest niewiele większa od igły
– Te strzałki, które mają dużą energię kinetyczną i osiągają dużą prędkość, są niewiele większe od igieł. Wbijają się we wszystko – i w drzewo, i w ciało. Moim zdaniem hełmu czy kamizelki taka amunicja nie przebije. Nie ma zatem wątpliwości, że użyto jej nie przeciwko ciężkim wozom bojowym, ale przeciwko sile żywej, czyli ludności cywilnej – mówi w rozmowie z naTemat gen. Waldemar Skrzypczak, dowódca Wojsk Lądowych w latach 2006-2009 i były wiceminister obrony.
We współczesnych działaniach wojennych pociski strzałkowe wykorzystuje się rzadko, są natomiast wysoce śmiercionośne i niehumanitarne. Organizacje zajmujące się prawami człowieka od dawna domagają się zakazu używania fleszetek, jednak ta amunicja nie jest zabroniona przez prawo międzynarodowe.
Generał Skrzypczak przypomina, że miny przeciwpiechotne również są zakazane Konwencją Ottawską, która weszła w życie w 1999 roku. – No i co z tego zakazu, skoro nadal się ich używa? Możemy sobie porozmawiać, a i tak wszyscy, którzy prowadzą wojny, mają to w głębokim poważaniu i robią, co chcą – stwierdza nasz rozmówca.
Gen. Skrzypczak: Rosja może użyć broni biologicznej
Rosjanie naruszają prawo międzynarodowe już od początku inwazji na Ukrainę. 28 lutego ukraińskie wojsko poinformowało, że rosyjska armia użyła w okolicy Czernihowa amunicji kasetowej, której zakazuje Konwencja Genewska. Armia Ukrainy już wcześniej oskarżała też siły rosyjskie o użycie bomb kasetowych z przeciwpiechotnymi minami motylkowymi na terenie obwodu charkowskiego.
Przypomnijmy, że broń kasetowa może przybierać postać pocisków rakietowych i bomb lotniczych. Wewnątrz znajdują się setki, a nawet tysiące małych ładunków, które podczas wybuchu rozlatują się w promieniu kilku kilometrów. Jest to niezwykle skuteczna broń, która umożliwia likwidację wrogich oddziałów podczas jednego ataku. W odróżnieniu od wielu rodzajów broni zapalającej amunicja kasetowa atakuje bardzo duży obszar przy użyciu jednego pocisku.
Na tym jednak nie koniec. W połowie marca zastępca komendanta policji w Popasnej w obwodzie ługańskim poinformował w mediach społecznościowych, że rosyjskie wojska dopuściły się ataku pociskami fosforowymi. Temperatura jest tak duża, że pali wszystko w swoim otoczeniu. To 1300-1500°C. Silnie toksyczna substancja zabija wszystko w pobliżu.
Broń fosforowa pali się gwałtownie, wydziela toksyczny dym i trujące gazy. Powoduje też poważne oparzenia skóry, potrafi przepalić tkankę aż do kości. Na zaludnionym terenie może być zabójcza dla mieszkańców, dlatego międzynarodowe przepisy ściśle regulują możliwość jej stosowania – przede wszystkim broń fosforowanie może być używana przeciwko celom cywilnym.
W Ukrainie, a wcześniej w Syrii, Władimir Putin użył ponadto broni termobarycznej. Pociski te inaczej są nazywane ciężkim miotaczem ognia. Po wyrzuceniu rakiety w powietrze dochodzi do zapalenia mieszanki, a następnie wywołania fali uderzeniowej. "Rosyjskie MON potwierdziło stosowanie na Ukrainie systemu uzbrojenia TOS-1A. Wykorzystuje on rakiety termobaryczne, wywołujące efekty zapalające i wybuchowe" – informowało na początku marca Ministerstwo Obrony Wielkiej Brytanii.
– Rosjanie mogą jeszcze użyć broni biologicznej, która w różnych miejscach może zostać aktywowana po jakimś czasie i powodować choroby czy inne problemy zdrowotne. Nie należy też wykluczać użycia przez Rosjan broni chemicznej – stwierdza gen. Waldemar Skrzypczak.
I dodaje: – Jest taka stara zasada: cel uświęca środki i wszystko można zrobić, żeby zdewastować, zniszczyć, zabić i zwyciężyć. Rosjanie wprowadzili też nową specjalizację: przegrywanie bitew i ludobójstwo.
A kto się tym przejmuje, że organizacje pozarządowe żądają zakazu używania tej broni? Wiadomo, jak podchodzą do tego militaryści: jest skuteczna, więc musi być. I będzie.