
Krystyna Pawłowicz zwyzywała posła Lewicy. "Na kolana, albo pod stół"
"Lewacki poseł Tomasz Trela chce ujawnienia mego stanu majątkowego. Ty chamie, łobuzie, dziadu kalwaryjski" – napisała na Twitterze zaaferowana Krystyna Pawłowicz. We wpisie udostępniła wniosek Treli o dostęp do informacji publicznej, czyli wspomnianego już oświadczenia majątkowego sędzi.
Czytaj także: Naprawdę chciałbym tego nie pisać. Zróbcie przerwę od wojny i zobaczcie, co zrobił Piotrowicz w TK
Była posłanka Prawa i Sprawiedliwości odpowiedziała na pismo publicznie. Nie była to jednak odpowiedź, na którą liczył Tomasz Trela.
"Udowodnij najpierw, że brałam łapówki. V ruska kolumno. Łachu jeden. Albo na kolana, albo pod stół i odszczekać. Was ucieszy tylko seria w nasze plecy" – wyjaśniła.
Na odpowiedź ze strony parlamentarzysty Lewicy nie trzeba było długo czekać. "O proszę sędzia paraTrybunału Konstytucyjnego z rekomendacji Kaczyńskiego. Majątki osób publicznych muszą być jawne, zawsze" – skwitował.
Sędzia Trybunału Konstytucyjnego z nadania PiS postanowiła także wdać się w dyskusje z internautami. Przyznała, że jako posłanka głosowała za ujawnieniem majątków osób publicznych, jednak w tym przypadku mamy do czynienia z "kłamliwym linczowaniem".
Majątek Krystyny Pawłowicz może budzić niemałą zazdrość
Przypomnijmy, że poza Krystyną Pawłowicz swoje majątki utajnili: Julia Przyłębska, Bartłomiej Sochański, Michał Warciński, Justyn Piskorski oraz Jarosław Wyrębak.
Po doniesieniach Andrzeja Stankiewicza i Wirtualnej Polski sędziowie nabrali wody z usta. Przyłębska zaś zawnioskowała o odtajnienie oświadczenia. Jeśli chodzi o Krystynę Pawłowicz możemy sięgnąć jedynie do oświadczenia z 30 marca 2020 roku.
Była posłanka miała wówczas 90 tysięcy złotych i dwa tysiące dolarów oszczędności. Wpisała również metale przemysłowe o wartości 150 tysięcy złotych. Co więcej, prawniczka posiada dwa mieszkania.