Niemcy coraz częściej rezygnują ze swego tradycyjnie ostrożnego podejścia do zaangażowania w konflikty zbrojne i wysyłają do Ukrainy broń ciężką. Stało się to możliwe w dużej mierze za sprawą nacisków wicekanclerza i ministra gospodarki Roberta Habecka. W czwartek w emocjonalnym nagraniu wyjaśnił on obywatelom powód swego poparcia dla zbrojenia Ukraińców.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
W świetle ostatnich wydarzeń na frontach wojny w Ukrainie przywódcy RFN zdecydowali się jednak na kolejne bezprecedensowe decyzje. Najpierw potwierdzono, że do Ukrainy trafi co najmniej 50 pancernych samobieżnych dział przeciwlotniczych Gepard.
Na wszystkie te decyzje znaczący wpływ mieli liderzy koalicyjnych Zielonych - szefowa niemieckiej dyplomacji Annalena Baerbock oraz wicekanclerz i minister gospodarki Robert Habeck. Choć ich formacja tradycyjnie reprezentuje najbardziej pacyfistyczne poglądy, uznali oni, że rosyjska agresja w Europie wymaga odrzucenia politycznych dogmatów.
Wicekanclerz Habeck o wspomnieniach z Ukrainy
W czwartek 28 kwietnia wicekanclerz Habeck w emocjonalnym nagraniu zamieszczonym w mediach społecznościowych postanowił wyjaśnić Niemcom powód swojego poparcia dla przekazania Ukraińcom także broni ciężkiej. Zastępca Olafa Scholza przywołał między innymi wspomnienia z ubiegłorocznej wizyty w Mariupolu. Wówczas to miasto było jeszcze jedną z pereł wybrzeża Morza Azowskiego.
– Widzę tych ludzi, widzę kelnera, który wtedy nas obsługiwał i zastanawiam się, czy jeszcze żyje... Myślę o spotkanych wędkarzach i zastanawiam się, czy są teraz w bunkrze przy hucie, czy już zostali zamordowani – wyznał Robert Habeck.
Po czym wspomniał także wizytę w Kijowie. Wicekanclerz mówił o "długim, niekończącym się murze" poświęconym żołnierzom poległym w trakcie trwającego od 2014 roku konfliktu w Donbasie. – Patrzysz na twarze młodych ludzi i naprawdę coś się w tobie zmienia. Ta liczba kilku tysięcy zabitych nagle staje się konkretnymi ludźmi i twarzami, a nie abstrakcyjną liczbą – stwierdził.
Czytaj także:
Dowiedz się więcej o polityce Niemiec wobec wojny w Ukrainie: