Premier w cukierkowym spocie, politycy SLD popijający szampana, Janusz Palikot odwiedzający generała Jaruzelskiego i Jarosław Kaczyński walczący o wolność w wolnej Polsce. Dzięki naszym politykom 31. rocznica wprowadzenia stanu wojennego była naprawdę głośna. Nie upamiętniono jednak tych, którzy poświęcili się w tamtym czasie dla ojczyzny. Świętowano podziały polityczne. Pozostał niesmak i kac.
Mimo że tak trudne rocznice, jak 31. rocznica stanu wojennego, powinny Polaków łączyć, jest zawsze na odwrót.
– W takie dni widać głęboki podział. Głównym powodem jest rywalizacja polityczna – mówi w rozmowie z naTemat Henryk Wujec, polityk i działacz opozycji w czasach PRL.
Jego zdaniem część ludzi ma obsesję władzy. – Należy do nich Jarosław Kaczyński. Zrealizował się tylko na chwilę dochodząc do władzy, więc teraz próbuje inaczej zyskać poparcie. Wykorzystuje elementy niezadowolenia społecznego, żeby budować swoją pozycję. Kaczyński ma niespełnioną satysfakcję posiadania dominującej władzy politycznej – uważa Wujec.
Marsz wolności prezesa
To właśnie marsz Kaczyńskiego był wczoraj najgłośniejszy . Prezes mówił o sprzedawanej niepodległości, o obozie koncentracyjnym, w którym tkwi Polska i o wolności. Przyrównywał też Donalda Tuska do generała Jaruzelskiego.
– Nikt nie przebije PiS-u i podobnych formacji w świętowaniu takich rocznic. Oni reprezentują patriotyzm celebracyjny – uważa Seweryn Blumsztajn, dziennikarz i działacz opozycji antykomunistycznej. – Tak było też w czasach opozycji. W podziemiu niektórzy nie potrafili książki przeczytać, ale zorganizować 15 mszy już tak. Zarzucali przy tym, że ci którzy zajmowali się czymś innym, byli za mało patriotyczni. Bo przecież właściwy patriotyzm to udział w tych wszystkich mszach – dodaje ironicznie.
Blumsztajna najbardziej zirytował nie sam marsz, do którego każdy ma prawo, ale postawa prezesa PiS i polityków tej partii. – To oburzające, że PiS próbuje zawłaszczyć sobie tę solidarnościową tradycję. Nie mają do tego żadnych podstaw ani prawa. Stawianie Tuska w jednej linii z Jaruzelskim, który odpowiada za wprowadzenie stanu wojennego, jest parszywe – podkreśla.
Henryk Wujec uważa, że marsz PiS był robiony "na siłę". – Kaczyński zupełnie absurdalnie wymyślił, że 13 grudnia będzie walczył o wolność. Dotarł jednak tylko do wąskiej grupy swoich zwolenników. Polacy nie czekali na jego przemówienie. Ludzie nie przyjmują takich kitów – twierdzi.
Cukierkowy, milczący premier
Według Blumsztajna, Donald Tusk czy Bronisław Komorowski nie mieli szansy się 13 grudnia przebić przy "pisowsko-radiomaryjnej prawicy". – Nie można co roku celebrować tej rocznicy. Jestem zwolennikiem świętowania co 10 lat. Nie brakowało mi wystąpienia premiera. Dlaczego niby miałby je wygłaszać? Bo była 31. rocznica? Co innego jak będzie 40. To rocznica klęski, nie zwycięstwa. Nie musimy jej świętować co roku – zaznacza opozycjonista.
Blumsztajn uważa też, że spot Donalda Tuska, który wielu uważa za przesłodzony i sztuczny, jest dobry. – Jest uspokajający, potrzebny, bez agresji. Trudno dyskutować, kiedy ktoś mówi o sprzedawaniu niepodległości – dodaje.
Innego zdania jest jednak Władysław Frasyniuk, działacz opozycji i były przewodniczący Unii Wolności i Partii Demokratycznej. – Mam wrażenie, że politycy boją się siły ulicy. Strach przed brutalnością ulicy ich sparaliżował – ocenia w rozmowie z naTemat. Mówiąc o "ulicy" ma na myśli nie tylko marsz Jarosława Kaczyńskiego, ale również manifestacje Młodzieży Wszechpolskiej i ONR. – Spot Tuska był dramatyczny, miałki i miękki. Prezydent też oddał pole. Oczekuje się, że kiedy rośnie agresja ulicy, rządzący staną w obronie społeczeństwa. Że pokażą wolę zwarcia, pokażą po której stronie powinno się stać. Oni zrobili unik. Zostawili obywateli. Mówił do nas Kaczyński – dodaje.
Głosu rządzących zabrakło tego dnia również Henrykowi Wujcowi. – Władza publiczna ma obowiązek pamiętać o obywatelach, którzy poświęcili wiele dla ojczyzny. Zapewnić ich, że Rzeczpospolita o nich pamięta, bo oni często czują się pominięci. Tego moim zdaniem zabrakło – zaznacza.
Akcja szampan i wizyta u generała
Chyba największym nietaktem wykazali się 13 grudnia jednak politycy SLD, którzy tego dnia wypili uroczystego szampana w Sejmie. Jak tłumaczyli, nie miało to nic wspólnego z pamiętnym 13 grudnia. SLD świętowało 10. rocznicę zakończenia negocjacji akcesyjnych w Kopenhadze. To jednak mało przekonujące tłumaczenie. – To nie jest łatwa rocznica dla SLD. Od lat obchodzili ją z godnością, starali się być po prostu nieobecni. Wiedzą, że tak jest dla nich lepiej – komentuje Blumsztajn.
Tym razem im się to nie udało. – Szampan SLD w tym dniu to dramatyczna wpadka, obraza. Właściwie co chwili świętować? Czyje zdrowie? – pyta Frasyniuk.
Równie krytycznie ocenia "akcję szampan" Wujec. – Wpadka SLD była bardzo niezręczna i szkodliwa. Przez chwilę nawet pomyślałem, że zwariowali. Później tłumaczyli, że świętowali wcześniejszy sukces negocjacji, ale i tak było to absolutnie nietrafione – podkreśla i dodaje: – Oni byli w naszą walkę niezaangażowani, niektórzy byli po drugiej stronie. Dla nas 13 grudnia to ponury i trudny moment historii. W więzieniu rozmawiałem z wieloma ludźmi i dla wielu z nich to był dramat. Przeżywali załamanie psychiczne. Ten szampan był naprawdę szkodliwy.
Na równie niezręczny pomysł wpadł lider Ruchu Palikota. Janusz Palikot w rocznicę wprowadzenia stanu wojennego odwiedził w szpitalu gen. Wojciecha Jaruzelskiego, który trafił tam z powodu złego stanu zdrowia. Na Twitterze napisał, że w ten sposób protestuje przeciwko "dzieleniu obywateli".
Podziały i zasługi
Henryk Wujec, jak sam mówi, patrzy na dzień 13 grudnia inaczej niż wiele osób, bo sam "był w nurcie tych wydarzeń". – Dla mnie najważniejsze było spotkanie w pałacu prezydenckim z osobami, które były zaangażowane w działalność opozycyjną. Rzadko się widujemy, a ci ludzie odegrali bardzo ważną rolę i wiele poświęcili. To zawsze wzruszające spotkanie i to zdominowało mój dzień – przyznaje Henryk Wujec.
Niestety w ten dzień wielu, jeśli nie większość polityków zapomniała o tych, którzy byli najważniejsi, którzy się poświęcili dla ojczyzny. Skupili się za to na licytowaniu własnych opozycyjnych zasług. Wujec uważa, że powinno być jakieś porozumienie głównych instytucji, które sprawi, że nie tylko 13 grudnia, ale w ogóle będzie się uczyło postawy uczciwości i odpowiedzialności za ojczyznę. – Powinno się mówić o tych, którzy spełnili swój obywatelski obowiązek. Nie rzucali się wcale z szablą na czołg, ale robili to, co powinni. Powinno się ich szanować i promować taką postawę. A tego jest za mało – podkreśla Wujec.
Podobnie uważa Władysław Frasyniuk. – Polscy politycy nie mają woli walki i demonstrowania wartości okrągłego stołu. Politycy odpuszczają. Dzisiaj każdy dba o własne sondaże, a nie państwo czy społeczeństwo. Polska polityka jest cyniczna i pozbawiona wartości moralnych. Kierują nią partykularne interesy – podkreśla.
Poszedłem tam sprzeciwiając się mowie nienawiści! Przeciwko dzieleniu obywateli! Przeciwko podpalaniu Polski! Kaczyński przez dwa lata potrafił wmówić kilku milionom Polaków, że był zamach smoleński! Jeśli będziemy bezczynni przez te kolejne dwa lata to cześć z nas uwierzy w kolejne kłamstwa Kaczyńskiego. Zaleje nas fala nacjonalizmu! Zaleje i utopi! Czas działać! Dlatego tak bardzo łatwo przyszła mi ta bardzo trudna dla mnie decyzja. Podobnie pewnie było po drugiej stronie. Prezydent Jaruzelski był bowiem bardzo wzruszony. Nienawiść kończy się tam gdzie zaczynamy widzieć drugiego człowieka! CZYTAJ WIĘCEJ