Znów to sobie robimy i oceniamy seks w "Kolejnych 365 dniach". Scena z "chlupotaniem" wygrywa
Zuzanna Tomaszewicz
23 sierpnia 2022, 15:12
·
4 minuty czytania
Adaptacje prozy Blanki Lipińskiej mają to do siebie, że więcej w nich seksu niż faktycznych dialogów, aczkolwiek "Kolejne 365 dni" przerywają ten łańcuch erotycznych doznań. Scen z misjonarkami czy oralem wciąż jest na pęczki, ale – sama w to nie wierzę – trzecia odsłona serii o trudnej miłości Laury i Massimo nie przyprawia o dreszcze żenady tak, jak gra wstępna na polu golfowym w poprzedniej części. Niemniej i tak zamierzamy ocenić sceny migdalenia się głównych bohaterów. Klasycznie: od złych do najgorszych.