Że turyści potrafią dać góralom w kość, wiadomo nie od dziś. Zrezygnować się z nich nie da, bo to w końcu byłby potężny cios gospodarczy dla całej okolicy, ale można próbować ich ucywilizować. Na taki krok zdecydowało się Zakopane, które jako kolejne miasto w Polsce decyduje się na wprowadzenie nocnej prohibicji.
Reklama.
Reklama.
Zmiany w prawie z 2018 roku dały samorządom możliwość wprowadzenia zakazu i regulacji sprzedaży alkoholu, między godziną 22 a 6 rano
Z roku na rok wzrasta liczba samorządów, które decydują się na wprowadzenie ograniczeń związanych ze sprzedażą alkoholu. Do 2021 roku uchwałę podjęło w tej sprawie prawie 250 gmin w Polsce
Do grona miast dołącza Zakopane, które boryka się z plagą pijanych turystów. Przyczyny wprowadzenia regulacji w poszczególnych gminach są jednak różne
Żeby choć odrobinę wczuć się w sytuację górali, wystarczy przeczytać nagłówki w mediach.
Rok temu pisaliśmy, jak wygląda lato w Zakopanem, z udziałem turystów, którzy góry oglądają znad butelki z wódką wypijanej na Krupówkach, a fraza "pijani turyści w Tatrach" ma na jednym z lokalnych portali nawet osobny hashtag.
Dołóżmy do tego jeszcze "Sylwestra Marzeń", który oprócz oczywistych korzyści finansowych, dokładał tysiące kolejnych imprezowiczów, wśród których nawet patrząc wyłącznie statystycznie, z pewnością znaleźli się również ci niekoniecznie kulturalni.
Niejeden z mieszkańców musiał rano sprzątać wymiociny z szyby samochodu czy łagodzić skutki innych spustoszeń, które nie były na tyle spektakularne, by pisać o nich w mediach, ale zdarzyły się z całą pewnością.
Gorzki smak turysty
Czy się góralom podoba, czy nie, turystów muszą znosić. To z turystów żyją oni oraz cała gmina. W 2019 roku zysk z samej opłaty miejscowej (odpowiednik opłaty klimatycznej) wyniósł w Zakopanem 4,5 miliona złotych.
Po trudnych pandemicznych latach, kiedy to liczba turystów w Zakopanem spadła nawet o 37 proc. w skali sezonu (PAP), górale nie mogli wybrzydzać. Znosili więc sikających na Krupówkach, awanturujących się w pubach i demolujących apartamenty wczasowiczów.
Miarka jednak się przebrała. Zakopiańscy radni zdecydowali, że koniec z dokupowaniem w nocy alkoholu. Od 23 do 6 rano w sklepach w Zakopanem obowiązuje prohibicja, a napić można się wyłącznie w pubie, klubie czy innym miejscu, które nie sprzedaje alkoholu na wynos.
Z informacji przedstawionych przez tamtejszy Urząd Miejski wynika, że zakaz będzie obowiązywał cały rok, w tym także w okresie Świąt i Sylwestra. Oznacza to, że jeśli będziemy chcieli przyjechać do miasta i raczyć się własnym alkoholem, musimy sobie go wcześniej kupić, bo między 23 a 6 rano będzie to niemożliwe.
Urzędnicy nie ukrywają również, że wprowadzenie zakazu ma poprawić sytuację w polskiej stolicy Tatr.
– Uchwała dotycząca ograniczeń w godzinach nocnej sprzedaży napojów alkoholowych została wypracowana wraz z Radą Miasta Zakopane. Wspólnie liczymy na to, że pozwoli ona działać przedsiębiorcom, ale wprowadzi także ograniczenia, które pozytywnie wpłyną na komfort życia mieszkańców – mówi dla naTemat.pl Anna Karpiel Semberecka z tamtejszego magistratu.
Prohibicja dla rozruszania lokalnej gastronomii
Zakopane to miasto, które ugięło się relatywnie późno, bo prawo, które dało samorządom możliwość ograniczenia, a nawet zakazywania spożycia alkoholu w godzinach nocnych, wprowadzono w praktyce już w 2018 roku.
Jednymi z pierwszych miast, które wprowadziły zmiany, były Poznań i Wrocław. W stolicy Dolnego Śląska zdecydowano się na wprowadzenie prohibicji w obszarze osiedla Stare Miasto, czyli ścisłego centrum. Jak tłumaczyli wówczas urzędnicy, celem było nie tylko ograniczenie spożycia, ale też rozruch lokali gastronomicznych.
Przedstawiciele stowarzyszenia "Nasz Rynek", które zrzesza właścicieli barów, klubów i restauracji na Starym Mieście informowali wielokrotnie, że obecność licznych sklepów na rynku i w jego bezpośrednim sąsiedztwie doprowadza ich do drastycznego spadku obrotów.
Jak relacjonowali w naTemat, zmorą byli klienci, którzy zamawiali jednego drinka, do którego przez cały wieczór dolewali kupioną w sklepie wódkę.
Nocna prohibicja, na którą zdecydował się Wrocław, miała ograniczyć właśnie takie zachowania, a także poprawić bezpieczeństwo. Z danych Wydziału Zdrowiawrocławskiego magistratu wynika, że policja faktycznie odnotowała znacznie mniej interwencji związanych z piciem alkoholu w miejscach publicznych.
Drodzy mieszkańcy, prohibicja jest dla waszego dobra
Rozruch gastronomii czy pijani turyści to niejedyne powody, dla których samorządy, również w miejscowościach turystycznych, zdecydowały się na wprowadzenie nocnej prohibicji.
Na taki ruch w marcu 2021 roku zdecydowało się Władysławowo. W uzasadnieniu decyzji burmistrz, Roman Kużel napisał o problemie z nadużywaniem alkoholu przez mieszkańców gminy.
Roman Kużel podał przy tym statystyki, które wskazywały, że liczba mieszkańców z problemem, którzy korzystają ze wsparcia Gminnej Komisji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych, wzrosła w ciągu trzech lat o 50 proc. Wskazał również na kilkudziesięcioprocentowy wzrost sprzedaży alkoholu w ciągu ostatnich lat.
Jak podaje Krajowe Centrum Przeciwdziałania Uzależnieniom, łącznie do 2021 roku w Polsce uchwałę ograniczającą sprzedaż alkoholu podjęło blisko 250 na 2477 gmin. W tym roku do grona dołączyły kolejne.
Jak wynika z danych ośrodka, na przestrzeni ponad 20 ostatnich lat, Polacy z roku na rok piją coraz więcej. Statystyczny Polak w 2021 roku wypił 3,8 litra czystego spirytusu w formie wódki i alkoholi wysokoprocentowych, a także 5.1 litra czystego spirytusu w formie piwa, co daje prawie 190 butelek rocznie na osobę. W przypadku wina na Polaka przypadło 6.7 litra, czyli 0.8 litra czystego spirytusu.
W 2021 roku najwięcej punktów, które sprzedawały alkohol, miało województwo mazowieckie, a także śląskie. Najwięcej punktów na jednego mieszkańca (1 na 222) jest w województwie zachodniopomorskim.