nt_logo

Netflix i HBO walczyły o prawa do "Władcy Pierścieni". To mógł być drugi Marvel

Zuzanna Tomaszewicz

06 października 2022, 10:32 · 2 minuty czytania
Pewnie część widzów cieszyłaby się, gdyby serial "Władca Pierścieni: Pierścienie Władzy" w ogóle nie powstał. Problem w tym, że na prawa do niektórych z dzieł J.R.R. Tolkiena czaiły się też inne platformy streamingowe. HBO miał w planie remake, a Netflix produkcję, której nie powstydziłby się Marvel. Ostatni z pomysłów miał doprowadzić Tolkien Estate do zawrotu głowy.


Netflix i HBO walczyły o prawa do "Władcy Pierścieni". To mógł być drugi Marvel

Zuzanna Tomaszewicz
06 października 2022, 10:32 • 1 minuta czytania
Pewnie część widzów cieszyłaby się, gdyby serial "Władca Pierścieni: Pierścienie Władzy" w ogóle nie powstał. Problem w tym, że na prawa do niektórych z dzieł J.R.R. Tolkiena czaiły się też inne platformy streamingowe. HBO miał w planie remake, a Netflix produkcję, której nie powstydziłby się Marvel. Ostatni z pomysłów miał doprowadzić Tolkien Estate do zawrotu głowy.
O prawa do "Władcy Pierścieni" walczył nie tylko Amazon. Fot. kadr z serialu "Władca Pierścieni: Pierścienie Władzy"
  • HBO i Netflix walczyły o prawa autorskie do "Władcy Pierścieni" J.R.R. Tolkien.
  • Tolkien Estate, spadkobiercom "ojca Śródziemia", nie spodobała się wizja zrobienia z twórczości brytyjskiego pisarza drugiego MCU.
  • Na "Pierścienie Władzy" Amazona wydano finalnie około 465 mln dolarów.

HBO i Netflix chciały praw do "Władcy Pierścieni"

Jak pisaliśmy wcześniej w naTemat, "Władca Pierścieni: Pierścienie Władzy" to najdroższy serial w historii. Produkcja kosztowała 465 mln dolarów, z czego na same prawa autorskie wydano 250 milionów dolarów (około 23 mln na jeden odcinek).

Amerykański tygodni "Variety" podkreślił, że według danych przekazanych mu przez Amazona, serialową adaptację prozy Tolkiena (jedni nazywają produkcję "fanfikiem") w ciągu pierwszej doby od premiery obejrzało 25 milionów widzów na całym świecie.

Warto nadmienić, że sukces oglądalności "Pierścieni Władzy" nie do końca idzie w parze z tym, co dzieje się na stronach przeznaczonych do oceniania filmów i seriali. Tytuł z uniwersum Tolkiena został zbombardowany złymi notami m.in. na Rotten Tomatoes (publiczność oceniła go na zaledwie 38 proc.).

Według The Hollywood Reporter prawa do "Władcy Pierścieni" chciały zakupić także inne platformy. HBO planowało zrobić remake trylogii Petera Jacksona, co spadkobiercy "ojca Śródziemia" ocenili jako wtórny pomysł.

Netflix chciał natomiast zamienić "LOTR-a" w drugie Marvel Cinematic Universe. Zamiast "Pierścieni Władzy" mogliśmy dostać superbohaterski film o Gandalfie lub Aragornie. – To przeraziło Tolkien Estate – wyjaśniło źródło portalu. Co prawda platforma odpowiedzialna za "Wiedźmina" i "Stranger Things" miała złożyć spadkobiercom najlepszą ofertę finansową.

Wiadomo, że w walce o prawa uczestniczyli m.in. bracia Russo ("Gray Man") i Anthony McCarten (scenarzysta "Teorii wszystkiego"), który pragnął nadać historiom Tolkiena szekspirowskiego sznytu. To mogłoby być ciekawe.

Jak już wiemy, ostatecznie prawa do produkcji otrzymał Amazon. Tolkien Estate wyraził zgodę na stworzenie "Pierścieni Władzy", dlatego, że pozwolono mu uczestniczyć w procesie twórczym serialu.

Przypomnijmy, że twórcy oraz obsada "Władcy Pierścieni: Pierścienie Władzy", serialu luźnego opartego na dodatkach do trylogii "Władca Pierścieni" J.R.R. Tolkiena, nie mają łatwo.

Nie tylko zmagają się z hejtem tolkienistów, którzy nazywają produkcję Amazona fanfikiem i "pluciem na grób" pisarza oraz bombardują ją niskimi ocenami (ci wcześniej zapowiadali, że mają zamiar doprowadzić do skasowania tytułu po pierwszym sezonie), ale są również celem obrzydliwych rasistowskich ataków.