"Rozmowy z mordercą: Taśmy Jeffreya Dahmera" to 3-odcinkowy dokument Netfliksa, który wyszedł niedługo po serialu fabularnym "Dahmer – Potwór: Historia Jeffreya Dahmera" z Evanem Petersem w roli głównej. Już ta pierwsza produkcja wyczerpywała temat, a po nowym true crime można się naprawdę rozejść. Nic więcej o tym seryjnym mordercy już powiedzieć nie można, może więc niech filmowcy przestaną próbować.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Historia Jeffreya Dahmera to bardzo wdzięczny temat. Powstało już o nim kilkanaście filmów, seriali i dokumentów.
Na Netfliksie w ostatnim czasie pojawiły się dwa kolejne. Ostatecznie pokazały, że już nic nowego o nim powiedzieć nie można. Każda kolejna próba będzie zwykłym skokiem na kasę.
Nowy dokument Netfliksa może być "nudny" dla osób, które wcześniej widziały serial z Evenem Petersem. Co prawda pokazuje niepublikowane archiwalne nagrania, ale nie odkrywa niczego istotnego.
Historia Jeffreya Dahmera jest przerażająco fascynująca i w sumie nie dziwię się, że filmowcy tak chętnie biorą ją na warsztat. Przecież wymyślanie scenariusza o fikcyjnym seryjnym mordercy mija się z celem, bo żaden widz nie uwierzyłby w to, że można przez lata zabijać ludzi bez schwytania przez policję.
Większość horrorów nie jest nawet w połowie tak straszna jak dokonania "kanibala z Milwaukee". Po co więc wymyślać, skoro mamy gotowca, który wykracza poza nasze pojmowanie? A thrillery i kryminały na faktach zawsze się lepiej sprzedają.
O Jeffreyu Dahmerze powstało więcej filmów i seriali niż o niejednym nobliście. Lista jest naprawdę długa.
Netflix, oprócz dwóch najnowszych produkcji, o Dahmerze mówił też w serialu "Mroczny turysta", w którym wybieramy się na wycieczkę śladami kanibala. I to nawet nie jest największe przegięcie. "Szał" na niego zaczął się duuuużo wcześniej. Jeszcze kiedy żył np. rysowano o nim komiksy, a niedługo po jego śmierci, w 1992 roku, powstał skecz w programie SNL. Kanibala zagrał Chevy Chase.
Później wystawiano o nim sztuki teatralne, śpiewano o nim w piosenkach (wspominały o nim nawet popowe wokalistki Katy Perry czy Kesha) i zaczęło się oczywiście kręcenie filmów fabularnych i dokumentalnych. Wyszło ich co najmniej sześć.
1993: The Secret Life: Jeffrey Dahmer (pierwszy film, który miał premierę po śmierci Dahmera, ale został wyprodukowany jeszcze, gdy siedział w więzieniu)
2002: Dahmer (horror z Jeremym Rennerem, którego znamy z roli Hawkeye w Marvelu)
2006: Raising Jeffrey Dahmer (film fabularny skupiający się na wątku rodziny)
2012: The Jeffrey Dahmer Files (niezależny dokument z wywiadami z sąsiadem i śledczymi)
2017: Mój przyjaciel Dahmer (film na podstawie powieści graficznej o szkolnych latach)
Mamy też niezliczone ilości programów i seriali telewizyjnych. Ten najnowszy, "Dahmer Potwór: Historia Jeffreya Dahmera", już powinien być ostatnim – jeśli chodzi o fabułę. Trzyma się kurczowo faktów, niektóre cytaty są przeniesione 1:1, nie skupia się tylko kanibalu, ale również poświęca wiele czasu jego rodzinie, a także ofiarom, które po raz pierwszy nie są tylko "ofiarami Dahmera", ale ludźmi z krwi i kości.
Serial "Dahmer - Potwór" przypadkowo seksualizuje seryjnego mordercę. TikTokerki dałyby mu się poćwiartować.
Produkcja zagłębia się mocno w psychikę mordercy, nie stara się go w żaden tłumaczyć, nie epatuje przemocą. Jednak niektóre sceny mogą być mylnie interpretowane – finał ma taki wydźwięk, że może nam się zrobić szkoda Dahmera. Jest też kilka scen z Evanem Petersem, który jest przystojny, umięśniony, czasem bez koszulki. Niestety seksualizują tę postać. Nie wierzycie? To wejdźcie na TikToka, a zobaczycie, że ludzie mają z nim fantazje erotyczne.
Największym problemem z mówieniem o seryjnych mordercach jest... mówienie o seryjnych mordercach. To właśnie dlatego w Tedzie Bundym czy Charlesu Mansonie kochało się tyle kobiet. Pojawiali się w telewizji, więc byli "gwiazdami". Ciągnie nas do takich osób bez względu na ich dokonania. Tacy już jesteśmy.
Czy nie powinniśmy więc milczeć o bestiach w ludzkiej skórze? Też nie! – Zawsze jednak wierzę w to, że większość takich seriali lub filmów ma rolę edukacyjną – pokazują nieuchronność odpowiedzialności – mówił mi wywiadzie profiler Jan Gołębiowski. Wszystko ma jednak swoje granice.
"Rozmowy z mordercą: Taśmy Jeffreya Dahmera" to świetnie zrobiony serial true crime, który może... znudzić.
"Rozmowy z mordercą: Taśmy Jeffreya Dahmera" to serial true-crime, który powstał niezależnie od tego z Evanem Petersem. Jego twórcą jest Joe Berlinger, który wcześniej stworzył podobne dokumenty o Tedzie Bundym czy Wayne Gacym – to po prostu kolejna odsłona jego serii.
Jest specem w tej dziedzinie i podchodzi do sprawy bez sensacji i jak najbardziej obiektywnie. Dlaczego stworzył kolejny serial o Dahmerze? – Ważne jest, by ostrzec następne pokolenie, że takie rzeczy się zdarzają. To było głównym powodem, dla którego zacząłem tę serię z Bundym. Szczególnie ci trzej seryjni mordcercy – Bundy, Gacy i Dahmer – uosabiają pewną epokę, w której policja zaniedbywała mniejszości i przez to pozwalała się tym ludziom rozwijać – mówił w wywiadzie.
Tytułowe taśmy to wcześniej niepublikowane rozmowy, które przeprowadziła Wendy Patrickus. Była wtedy dopiero początkującą prawniczką i dostała na pierwszy ogień bycie obrończynią Dahmera. Dokument w pewnym sensie oddaje jej hołd, bo wyciągnęła z niego informacje, które przydały się w śledztwie i próbie zrozumienia, dlaczego mordował (na to pytanie jednak nie uzyskamy jednoznacznej odpowiedzi).
Oba nowe seriale Netfliksa o Dahmerze wyczerpują temat. Niech już nikt tego nie tyka.
Serial przedstawia nie tylko nagrania, ale i historię Dahmera, jego zbrodni, przebieg śledztwa i procesu. Jest bardziej przerażający niż "Dahmer - Potwór", bo o wielu rzeczach słyszymy z ust samego mordercy. Jednak jeśli oglądaliśmy właśnie ten serial, to możemy się... wynudzić. I nie jest to zarzut dla żadnego z obu seriali.
Razem stanowią pełne kompendium wiedzy o tym przestępcy. I to właśnie jest to, o czym piszę przez cały czas – źródełko z napisem "kanibal z Milwaukee" już się wyczerpało. Show nie musi już trwać. Są inne osoby niż Dahmer. Skończymy z ekscytowaniem się i monetyzowaniem jego zbrodni, bo za dużo ludzi przez niego cierpiało. Cytując jednego z prokuratorów, E. Michaela McCanna: liczę na to, że w końcu trafi na śmietnik historii.
Dziennikarz popkulturowy. Tylko otworzę oczy i już do komputera (i kto by pomyślał, że te miliony godzin spędzonych w internecie, kiedyś się przydadzą?). Zawsze zależy mi na tym, by moje artykuły stały się ciekawą anegdotą w rozmowach ze znajomymi i rozsiadły się na długo w głowie czytelnika. Mój żywioł to popkultura i zjawiska internetowe. Prywatnie: romantyk-pozytywista – jak Wokulski z „Lalki”.