Doniesienia o rzekomym wręczeniu łapówki Michałowi Tuskowi rozpaliły prawicę do czerwoności. "Pięknie rozegrano Tuska" – kpią w internecie. – To stricte gra polityczna, która nie ma nic wspólnego z wymiarem sprawiedliwości. To powinno zostać zweryfikowane przez sąd, a nie nie przez publiczność na Twitterze, bo Zbigniew Ziobro udostępnił dwie kartki protokołu – komentuje w rozmowie z naTemat mec. Bartłomiej Piotrowski. Jak ta sprawa wygląda od strony prawnej?
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Prokuratura Krajowa opublikowała w środę sześć protokołów z zeznań Marcina W., wspólnika Marka Falenty, które obciążały m.in. syna Donalda Tuska
Na prawicy euforia. Wytykają opozycji podwójne standardy w ocenie wiarygodności świadka
– Znamy fragment zeznań z Newsweeka. Znamy fragment zeznań, które upublicznił Zbigniew Ziobro. Świadek w jednym aspekcie może się mylić, w drugim nie. Ale od tego jest sąd, żeby ocenić wiarygodność świadka – komentuje w rozmowie z naTemat adwokat Bartłomiej Piotrowski z Katowic.
Jak podano, protokół dotyczy przesłuchania świadka Marcina W. przez prokuratora Tomasz Tadlę z Prokuratury Regionalnej w Katowicach, jest datowany na 20 listopada 2017 roku.
Michał Tusk nazwał sprawę bzdurą. Powiedział, że prokuratura ma te zeznania od lat, a on nawet nie został przesłuchany. Nigdy też nie poznał Marka Falenty, nie zna też Marcina W.
I tu wielu zadaje sobie podobne pytanie. – Pytanie jest zasadnicze: dlaczego prokuratura nie zrobiła przez ostatnich 5 lat nic z zeznaniami Marcina W.? Widać, że działania prokuratury w ogóle nie trzymają się kupy, chodzi tylko o wydźwięk polityczny. PiS wyraźnie przestraszył się wątku rosyjskiego. Dlatego uważamy, że tylko komisja śledcza jest w stanie wyjaśnić wątek rosyjski w aferze podsłuchowej i działania służb – mówiła w rozmowie z naTemat posłanka KO Katarzyna Lubnauer.
Prawnik: Odpowiedź jest prosta
Dlatego pytamy, jak taka sprawa wygląda od strony prawnej? I jak powinna postąpić prokuratura, dysponując podobnymi zeznaniami świadka od 2017 roku?
– Odpowiedź jest bardzo prosta. Jeśli świadek mówi, że zostało popełnione przestępstwo, to prokurator musi zweryfikować te depozycje świadka. Jeżeli prokurator zebrał dostateczne dane do postawienia zarzutu, to niezwłocznie sporządza postanowienie o przedstawienie zarzutu i ogłasza je podejrzanemu. Czyli krótko mówiąc, jeśli mamy dowody, że ktoś popełnił przestępstwo, to nie możemy ich schować do szuflady, tylko musimy postawić zarzut i ogłosić go podejrzanemu – mówi naTemat adwokat Bartłomiej Piotrowski z Katowic.
Co się stało konkretnie w tym przypadku?
– Nie mamy całego materiału dowodowego. Ale ja odbieram to w ten sposób: jeżeli przez pięć lat te zeznania nie stały się podstawą do postawienia komukolwiek zarzutów, to w mojej ocenie one same w sobie są do tego niewystarczające. W tej sytuacji albo zostało to zweryfikowane negatywnie i, że prowadzący śledztwo stwierdził, że nie postawi zarzutów w tej sprawie, albo od pięciu lat pozorowano działania weryfikujące te zeznania – uważa mecenas.
Bartłomiej Piotrowski przyznaje, że czytając takie doniesienia, jako adwokat, czuje bezradność wymiaru sprawiedliwości. – Opinia publiczna decyduje o winie bądź niewinności, zanim ktokolwiek przeczyta całe akta, zanim akt oskarżenia zostanie sformułowany, zanim sprawa trafi do sądu. Wszyscy wszystko wiedzą, tylko nie wymiar sprawiedliwości – mówi.
Prawica w euforii, prawnik o zeznaniach świadka
Widzimy to chyba wszyscy. Wcześniej, przy zeznaniach ws. Rosji i nagrań, były emocje po stronie opozycji. Teraz na prawicy sięgają zenitu, jakby dzięki temu PiS miał wygrać wybory. "600 tys. na PO w siatce z Biedronki. Prokuratura Generalna ujawniła nowe zeznania Marcina W., na którego powołuje się Tusk" – kpi TVP Info.
Prawica szydzi też, że po doniesieniach na temat zeznań Marcina W., które dotyczyły Rosjan, Donald Tusk od razu zabrał głos, a teraz milczy.
– Zaapelował o komisję śledczą i te zeznania niczego nie zmieniają. Oczywiście, że czekamy na komisję. Obie sprawy powinny zostać wyjaśnione. Jako adwokat powiem więcej. Abstrahując od komisji, powinny być wyjaśnione przed niezawisłym sędzią – mówi mecenas Piotrowski.
I dodaje: – Jeśli świadek coś zeznał w prokuraturze, to musi przyjść do sądu i w obecności ewentualnych oskarżonych zeznać to w procesie przed sądem. To jest dla mnie warunek oceny przez sąd, co świadek mówi wiarygodnego, a co nie.
Czy to jednak nie kompromituje PO, która tak bardzo oparła się na zeznaniach Marcina W.?
– Zeznania świadka w jednym fragmencie będą pasowały jednym, w drugim fragmencie mogą pasować drugim. Bo mamy dwa obozy. Ja czekam, aż świadek przyjdzie przed komisję, przed sąd, potwierdzi lub nie potwierdzi zeznania, sprostuje – bo to się zdarza. Wtedy będziemy mieli jasność. Tak powinno się to w demokratycznym państwie prawa odbywać – komentuje prawnik.
Dodaje: – Natomiast my dostajemy dwie kartki papieru, pewnie z obszernych zeznań, zmanipulowanych w ten sposób, że pewne nazwiska są zaciemnione, a inne nie. To stricte gra polityczna, która nie ma nic wspólnego z wymiarem sprawiedliwości. Jeśli ktoś się tu skompromitował, to minister sprawiedliwości, który w ten sposób postępuje.
– Znamy fragment zeznań z Newsweeka. Znamy fragment zeznań, które upublicznił Zbigniew Ziobro. Świadek w jednym aspekcie może się mylić, w drugim nie. Ale od tego jest sąd, żeby ocenić wiarygodność świadka. Proszę mnie źle nie zrozumieć, ja nie mówię, gdzie świadek mówił prawdę, a gdzie nie. Absolutnie nie mam do tego prawa i za mało wiem – zaznacza mecenas Piotrowski.
Natomiast, jak podkreśla, zeznania świadka czasami składają się z elementów, którym sąd daje wiarę, i jednocześnie takich, którym wiary nie daje.
– Świadek dla mnie nie jest ani bohaterem, ani nie jest przekreślony z powodu swoich zeznań. To powinno zostać zweryfikowane przez sąd, przy pomocy pozostałego materiału dowodowego. A nie przez publiczność na Twitterze, bo Zbigniew Ziobro udostępnił dwie kartki protokołu – mówi.
Dodaje: – Ja jako adwokat, codziennie przed sądem mówię, że ten świadek jest wiarygodny, a ten nie. A prokurator mówi na odwrót. I teraz to się dzieje w opinii publicznej, zamiast na sali rozpraw. Tylko sądu niezawisłego nie ma, który oceni, kto ma rację.
Donald Tusk, przewodniczący Platformy Obywatelskiej, publicznie postawił poważne oskarżenia wobec prokuratury dotyczące rzekomego zatajania informacji i zaniechań w śledztwie. Powołał się na jeden z protokołów wyjaśnień Marcina W., pomijając inne jego relacje procesowe pozostające w związku z tematem wczorajszej konferencji. Dlatego postanowiłem, że interes publiczny wymaga, by obywatele poznali całość złożonych przez niego relacji dotyczących wątku kryminalno-politycznego w kontekście związków z Rosją.
Zbigniew Ziobro
Minister Sprawiedliwości
Materiałem dowodowym żongluje się tylko w celach politycznych. W ten sposób, że udostępnia się opinii publicznej fragment zeznań, który w mojej ocenie, nie ma żadnego znaczenia, dla dobra tego postępowania. Tu nie ma mowy o żadnym sensie dla dobra procesu.