To temat, którego – poza Donaldem Tuskiem, opozycją i Niemcami – Jarosław Kaczyński nie odpuścił praktycznie na żadnym spotkaniu podczas objazdu po Polsce. Jego słowa brzmią coraz straszniej, choć on sam coraz bardziej się przy tym śmieje, podobnie jak sala, do której przemawia. Tylko pozostała część społeczeństwa patrzy na to z przerażeniem. Czy prezes PiS zawsze taki był w temacie LGBT?
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
O społeczności LGBT mówi "to", "te wszystkie LGBT", "ta moda". Drwi, kpi, rzuca żartami i sam się z nich śmieje. Tylko że skala tego śmiechu z każdym kolejnym wyjazdem w Polskę wydaje się coraz straszniejsza.
To już nie jest tylko okazywanie swojej niechęci do tego środowiska, czy – jak uważa prawica – do ideologii. To regularne i groźne podkręcanie nastrojów, które nie wiadomo do czego mogą doprowadzić. "Kaczyński znowu atakuje", "Znów żartuje z LGBT", "Znów wyśmiewał LGBT" – jakkolwiek prawica nie będzie tego odbierać, tak kolejne jego wystąpienia relacjonują media.
Jarosław Kaczyński nawet się już powtarza. Dopiero co w Myszkowie twierdził, że na Zachodzie "ludzie są karani wyrokami skazującymi na więzienie za to, że stwierdzają, że z pary dwóch mężczyzn no nie może być dzieci".
Teraz w Radomiu karmił ludzi tym samym: – Człowiek, który powie w radiu czy telewizji, że z par jednopłciowych nie ma dzieci, może się spodziewać, że następnego dnia policja się u niego zjawi.
Albo wątek, że tu siedzą panie i panowie. W Pruszkowie było: – Ja tu stoję przed państwem, patrzę na salę i kogo widzę? No oczywiście widzę obywateli, ludzi, ale widzę też, że jest pewna różnica, bo część jest kobietami, część mężczyznami. Ale jak państwo wiecie, są tacy, którzy mówią, że każdy z państwa, oczywiście ja także, może powiedzieć: nie, ja od dzisiaj....
Podczas ostatniej wizyty w Radomiu doszło do podobnej interakcji z publiką, tu jednak prezes PiS posiłkował się przykładem byłego prezydenta miasta Andrzeja Kosztowniaka, który był na sali.
– Tu na sali siedzi kilkaset osób, część z państwa to panie, czyli kobiety, część panowie, czyli mężczyźni. Widać to gołym okiem, ale oni twierdzą, że pan prezydent tu siedzący może jutro się obudzić i powiedzieć: "Nie, ja jestem Anna Kosztowniak" – rzucił i wszyscy – z Kaczyńskim na czele – zaczęli się śmiać.
Żarty i kpiny Kaczyńskiego
Ten śmiech niesie się i niesie przez kolejne miasta, które prezes PiS odwiedza.
Te ostatnie słowa padły w czerwcu. We wrześniu sejmowa Komisja Etyki Poselskiej ukarała za nie Kaczyńskiego naganą.
Ale w październiku nic go nie powstrzymało. Był Radom, Krosno, były inne miasta – chyba nigdzie Kaczyński nie odpuszcza społeczności LGBT.
Narzucają ideologiczne szaleństwo
Przypomnijmy jeszcze, jak w Sieradzu Kaczyński kpił z osób transpłciowych, mówiąc, że "nie wie, jak się zwrócić do 'onego'": – Każdy z panów może tutaj stwierdzić, że jest kobietą, a każda z pań, że jest mężczyzną, o ile nie wybierze jeszcze jakiejś innej płci, bo jak państwo wiecie, tych płci jest coraz więcej. Niektórzy mówią, że już nawet 80".
A w Koszalinie: – Nasza Konstytucja, już nie mówiąc o naszych genach, wyraźnie stwierdza, że na świecie są kobiety i mężczyźni.
Poza tym grzmiał o ideologicznym szaleństwie, które jest nam narzucane. O tym, że chodzi o to, żeby w przedszkolach nie kazano się chłopcom przebierać za dziewczynki i vice versa. Żeby nasza cywilizacja nie została wywalona w powietrze przez szaleńców. Że my nie chcemy być rządzeni przez ludzi opętanych. Że żaden cud nie zmieni kobiety w mężczyznę ani mężczyzny w kobietę. Itd., itp.
Taki maraton zaczął się mniej więcej przed wakacjami i trwa do dziś.
"Szef PiS obecnie jeździ po polskich miastach, a jednym z tematów, które porusza na spotkaniach z obywatelami, jest międzynarodowy terror ideologii LGBT, która chce zmienić wzorce kulturowe w Polsce" - podsumował portal braci Karnowskich.
Ale jak to wszystko się zaczęło?
Kaczyński w 2007 roku: Jestem za tolerancją
Kaczyński poglądów nie zmienił, ale czy dziś nie wydaje się, że w czasie poprzednich rządów PiS w latach 2005-2007, brzmiał w tej kwestii jakby trochę łagodniej?
– Jeżeli chodzi o kwestie gejowskie, to ja wielokrotnie mówiłem, że jestem za tolerancją. I powtarzam jeszcze raz, że kwestia nietolerancji wobec homoseksualistów to nie jest polski problem, bo to nie jest polska tradycja – mówił w 2007 roku. Spokojnie i bez śmiechu. A nawet z powagą.
Na jednym z nagrań z tamtego okresu prezes PiS argumentował wtedy, że w Polsce już kodeks z 1932 roku zniósł odpowiedzialność karną za stosunki homoseksualne.
– A to był pierwszy polski kodeks karny. Nie przypominam też sobie prześladowań homoseksualistów większych niż innych grup w okresie PRL, wtedy było to niekaralne. Byli ludzie wybitni bardzo, eksponowani publicznie, o których wszyscy świetnie wiedzieli, że byli homoseksualistami. Po 1989 roku to się posunęło. Są kluby gejowskie, jest mnóstwo różnych instytucji, prasy, jest literatura gejowska, powieści gejowskie się ukazują – tak mówił.
Trzeba przyznać, że z wątkiem tolerancji, prześladowań i klubów wraca i teraz. W październiku w Częstochowie powtórzył to samo, że "w Polsce nie ma tradycji prześladowania np. homoseksualistów". A pierwszy, powojenny, kodeks karny "znosił karę za tzw. stosunki przeciw naturze".
W tej sprawie, jako premier, w 2006 roku wypowiadał się też przed Komisją Europejską, którą przekonywał, że – cytujemy za archiwami Amnesty International – "ludzie o takich preferencjach dysponują pełnią praw w Polsce, nie ma tradycji uciśniania tych ludzi". – Nie wierzę w mit Polski jako kraju antysemickiego, homofobicznego i ksenofobicznego – powiedział.
Niby poglądowo to samo, ale może tylko dziś wydaje się, że językowo brzmiało to jakoś inaczej?
Kaczyński 2019: Wara od naszych dzieci
Chyba w najbardziej widoczny i publiczny sposób język prezesa PiS w tej sprawie zaostrzył się w 2019 roku. Wcześniej, po dojściu PiS do władzy, zapowiadał, że nie będzie żadnych małżeństw homoseksualnych. – Będziemy sobie spokojnie czekać, aż kraje Unii Europejskiej otrzeźwieją. I będziemy w Polsce wyspą wolności – zapowiedział.
Te słowa wywołały oburzenie.
Ciekawostka, w 2018 roku podawał ten sam przykład dotyczący Wielkiej Brytanii i BBC, którym posiłkuje się teraz (patrz wyżej).
– W dużej części Europy już dzisiaj wolności nie ma. Jest mowa nienawiści. Za powiedzenie kilku słów prawdziwych, np. że ze związków homoseksualnych nie ma dzieci – czyli to jest oczywistość, można iść do więzienia, można za to mieć policję w domu w godzinę czy dwie – mówił podczas spotkania z wyborcami w Trzciance.
Ale w 2019 roku prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski podpisałDeklarację LGBT+. I wtedy dopiero zaczęła się wielka gra PiS tym tematem.
– My chcemy jasno powiedzieć: tu mówimy nie, a już w szczególności jeżeli chodzi o dzieci. Wara od naszych dzieci! – te słowa prezesa PiS wzburzyły pół Polski. Wygłosił je na regionalnej konwencji wyborczej na Śląsku.
Potem było: – Ruch LGBT i gender zagrażają naszej tożsamości, zagrażają naszemu narodowi, zagrażają polskiemu państwu.
Albo w Szczecinie: – Wszelkiego rodzaju eksperymenty, które są już czynione kosztem dzieci – dwóch tatusiów, dwie mamusie – odrzucam.
Pamiętamy, co się wtedy działo. Jak PiS grał tym przed wyborami. Ale też po.
– Póki my rządzimy, to nam niczego nikt nie narzuci. Ci wszyscy, którzy chcą żyć w świecie normalnym, w świecie, w którym kobieta jest kobietą, mężczyzna jest mężczyzną, i nikt nie mówi o kobiecie jako o "osobie z macicą”. Jeżeli chcemy żyć w takim społeczeństwie, które odwołuje się do rzeczy oczywistych, trzeba wspierać naszą formację. My to gwarantujemy. Będziemy bardzo zaciekle i twardo bronić – zapowiedział Kaczyński w 2021 roku.
Aż trudno sobie wyobrazić, co jeszcze czeka nas przed najbliższy rok, do wyborów w 2023 roku. Skoro już dziś hasło LGBT w wystąpieniach prezesa PiS stało się niemal tematem przewodnim.
Można powiedzieć np. w Anglii, w radiu, BBC bodajże, w wywiadzie, że nie jest pewne, czy dzieci wychowywane w parach jednopłciowych mają równie dobre warunki jak w normalnej rodzinie i następnego dnia mieć wezwanie na policję, bo to jest mowa nienawiści.
Jarosław Kaczyński
Myszków
Każdy, choćby z siedzących na tej sali, może w każdym momencie powiedzieć, że jest albo kobietą, albo mężczyzną. Może komuś się to podoba, niech podniesie rękę. Może mam już swoje lata, ale sądzę, że i ci młodsi uważają jednak, że to po prostu bzdura i objaw szaleństwa. My chcemy, żeby to zaczęło się cofać, i nie chcemy, żeby to zaczęło panować w Polsce.
Jarosław Kaczyński
Myszków, 15.10
Nie chcemy takich zjawisk, jak 12-latki, które ogłaszają się lesbijkami. Jak stwierdzenia, że każdy z państwa i ja także mógłby w każdym momencie oświadczyć, że jest innej płci niż jest. Na przykład pan europoseł mógłby w pewnym momencie powiedzieć: A ja jestem Małgosia.
Jarosław Kaczyński
Jedlicz
Wyobraźmy sobie, że ktoś z panów przychodzi do swojej pracy i mówi: "Ja nie jestem Władysław, ja jestem Zosia". I według tego, co nam zalecają z Zachodu, wszyscy powinni się temu podporządkować.
Jarosław Kaczyński
Grudziądz
Oczywiście ktoś się może z nami nie zgadzać, ma lewicowe poglądy. Uważa, że każdy z nas może w pewnym momencie powiedzieć, że no teraz, do tej pory, do godziny - jest w tej chwili koło wpół do szóstej - byłem mężczyzną, a teraz jestem kobietą. (...) No, można mieć takie poglądy, dziwne co prawda. Ja bym to badał, ale...
Jarosław Kaczyński
Włocławek
To, czego się w tej chwili od nas wymaga, no to nie jest tolerancja, bo w Polsce tolerancja jest pełna, są przecież kluby i wszyscy o tym wiecie, pewnie i tu w tym świętym mieście, w świętym, no Jasna Góra, też takie kluby są. Nie wiem oczywiście, ale obawiam się, że są i tutaj, i widzę, że mieszkańcy tego miasta to potwierdzają, ale tu chodzi o to, żeby to promować, a nie ma żadnego interesu społecznego w tym, aby tego rodzaju zjawiska były promowane, żeby one się rozszerzały.
Jarosław Kaczyński
Częstochowa
Chodzi o to, żeby nam w oparciu o ten fragment nie narzucano rozwiązań odnoszących się do spraw moralnych i obyczajowych; żeby nas nie zmuszano na przykład do tego, żeby w Polsce były homoseksualne małżeństwa, jeszcze do tego z prawem do adopcji dzieci. Ogromna większość społeczeństwa i nie ukrywam, że ja sam, w żadnym wypadku tego rodzaju rzeczy nie akceptuje. Chodzi o to, żeby nie wykorzystywano tego przeciw polskim obyczajom i polskiej integralności kulturowej.