nt_logo

Jak dotrzeć do osoby, która milczy ws. Wieczorek? Kryminalistyk o "metodzie serca matki"

Alan Wysocki

22 stycznia 2023, 14:28 · 12 minut czytania
– Niepokojące jest to, że nie udało się tej sprawy zamknąć przez tyle czasu. Mam jednak przekonanie, że jest ona do rozwiązania – mówi o sprawie Iwony Wieczorek kryminalistyk dr Joanna Stojer-Polańska. Ekspertka tłumaczy krok po kroku, jak wygląda praca śledczych przy badaniu tajemniczych zaginięć.


Jak dotrzeć do osoby, która milczy ws. Wieczorek? Kryminalistyk o "metodzie serca matki"

Alan Wysocki
22 stycznia 2023, 14:28 • 1 minuta czytania
– Niepokojące jest to, że nie udało się tej sprawy zamknąć przez tyle czasu. Mam jednak przekonanie, że jest ona do rozwiązania – mówi o sprawie Iwony Wieczorek kryminalistyk dr Joanna Stojer-Polańska. Ekspertka tłumaczy krok po kroku, jak wygląda praca śledczych przy badaniu tajemniczych zaginięć.
  • Od 12 lat media niezmiennie rozpalają coraz to kolejne informacje i wątki w sprawie Iwony Wieczorek. 19-letnia wówczas kobieta zniknęła wracając do domu z imprezy ze znajomymi
  • Pojawiły się zarzuty dla Pawła P., odnaleziono Teodora N., przeszukano Zatokę Sztuki, a także pojawił się wątek Krystka i Patryka G.
  • Jak wygląda praca służb przy zaginięciach i trudnych do wyjaśnienia przestępstwach? W rozmowie z naTemat krok po kroku wyjaśnia to dr Joanna Stojer-Polańska, prawniczka, wykładowczyni SWPS, badającą kryminologiczne i kryminalistyczne aspekty przestępstw, specjalizująca się w sprawach związanych z zaginięciami.

Alan Wysocki: Czy można popełnić zbrodnię doskonałą?

Dr Joanna Stojer-Polańska: W moim przekonaniu nie ma czegoś takiego. Mówię to jako kryminalistyk. Zawsze po popełnionym przestępstwie zostają ślady. Ale, niestety, mamy wiele sytuacji, kiedy sprawca nie odpowiada za popełnione przestępstwo, albo nie udaje się go postawić przed sądem.

Oczywiście, mamy przestępstwa niewykryte, brak ustalenia sprawcy, pomyłki sądowe, ale to nie znaczy, że można popełnić zbrodnię idealną. Zawsze są jakieś ślady, błąd sprawcy - nawet po latach - kiedy pochwali się czynem czy w inny sposób go sam ujawni - też jest śladem kryminalistycznym.

Tyle że czasami brakuje zaangażowania organów ścigania, możliwości naukowych, pieniędzy na konkretne badania lub woli pokrzywdzonego - kiedy boi się sprawcy i nikt tego potrzebnego wsparcia ofierze nie zapewnia albo kiedy pokrzywdzony traci zaufanie do wymiaru sprawiedliwości.

Sprawca potrafi też manipulować. To wszystko powoduje, że są sprawy niewykryte przez lata. Ale w takim kryminalistycznym sensie nie istnieje zbrodnia doskonała.

Czyli wszystkie niewyjaśnione sprawy to kwestia systemu? Czy może jednak zakłada się, że po prostu zawsze będzie jakiś procent zagadek, których nie uda się rozwiązać?

Każdy człowiek popełnia błędy. W przypadku sprawców, ich błędy dają szansę na rozwiązanie sprawy. Ale też są błędy, zaniedbania, a niekiedy i celowe działania po stronie osób prowadzących postępowanie. Spójrzmy na przykład zaginięć. Mamy w Polsce zaginięcia, o których dziś wiadomo, że były zabójstwami. Nie udało się ujawnić ciała przy zgłoszeniu zaginięcia i poszukiwaniach, a po latach nagle ktoś przypadkiem je odkrywa i okazuje się, że mamy do czynienia z zabójstwem. Jeśli mamy aktualne zaginięcie kryminalne, to nie wiemy, czy ciała nie ujawniono przez zbyt pobieżne poszukiwania terenowe, czy ukrycie go przez sprawcę. Dopóki ta podstawowa kwestia się nie wyjaśni, trudno o wskazanie, dlaczego przez lata nie udało się zamknąć sprawy. Bazując na już zamkniętych śledztwach, możemy wskazywać mechanizmy powodujące, że sprawcy udaje się uniknąć odpowiedzialności na jakiś czas. Niekiedy poważną przeszkodą jest zmowa milczenia. Ludzie wiedzą, ale boją się cokolwiek powiedzieć. Ale udaje się rozwiązywać nawet sprawy historyczne, kiedy sprawca już nie żyje, bo nauka idzie do przodu i daje nam nowe możliwości. Czas też rozwiązuje problem strachu - otoczenie sprawcy po jego śmierci może być bardziej skłonne do mówienia. A przemoc karmi się milczeniem, znamy to hasło przecież z kampanii społecznych.

Większość z nas zna prace śledczych z seriali kryminalnych, gdzie policjant głowi się nad sprawą, nagle odgrzebuje stare akta i doznaje olśnienia. Jak to jest, że po latach niewyjaśnione przestępstwa wracają na afisz?

Ponowne badanie spraw, to nie kwestia tego samego śledczego, który krzyczy "eureka". W filmach widzimy często jedną osobę prowadzącą jedną sprawę. Ewentualnie mamy jakiś stały zespół śledczy. A to nie jest ta sama osoba, która od początku do końca prowadzi daną sprawę. Jeśli sprawa wraca do Archiwum X, to zwykle jest to kolejny zespół policjantów, który zapoznaje się z nią na nowo. Tego nie badają przecież te same osoby, które 12 lat temu przyjęły zgłoszenie o zaginięciu. Pojawia się świeże, nowe spojrzenie innego zespołu śledczych czy biegłych. Doszukuje się w aktach wszelkich przeoczeń, dodatkowych danych, które wcześniej zostały pominięte. Czasami ktoś z zewnątrz przełamie zmowę milczenia lub pojawią się inne sprawy powiązane z tą pierwszą. Na przykład trzy podobne zaginięcia, które udaje się połączyć. To nie jest tak, że standardem jest, że jedna osoba siedzi nad sprawą 12 lat. Funkcjonariusze się zmieniają, pojawiają się kolejne doświadczenia ze spraw rozwiązanych, poznajemy nowe warianty czy sposoby – przykładowo – ukrywania ciała przez sprawcę. Każda rozwiązana sprawa uczy. Pojawiają się też nowe możliwości prawne. Mamy teraz skazania za zabójstwo bez odnalezienia ciała, gdzie sąd uznaje, że materiał dowodowy jest wystarczający, by przyjąć za udowodnione popełnienie zabójstwa. Brak śladów może okazać się śladem. Mamy sprawę policjanta, który został skazany za zabójstwo żony. Choć ciała nie odnaleziono, to proces udało się zakończyć. Pojawia się też praca na śladach niematerialnych, "śladach na duszy", co wypracowało krakowskie Archiwum X. Niestety, proces poszlakowy to nie jest łatwy proces.

Gdyby pani miała wziąć się za sprawę Iwony Wieczorek, to od czego by pani zaczęła?

Każda sprawa jest inna i w każdej pojawiają się różne materiały. Są sprawy, gdzie już mamy akta i materiały procesowe. Wtedy trzeba dokładnie to przeczytać i zobaczyć, czego brakuje, co jeszcze można przeprowadzić, np. zlecić jakieś badania. Trzeba wiedzieć, co było zrobione, jaki obszar był sprawdzony, jakimi metodami, kto już został przesłuchany.

Ale są też sprawy, gdzie brakuje akt. Bo mamy na przykład zaginięcie, gdzie jeszcze nie wiadomo, czy mamy do czynienia z przestępstwem, bądź nikt nie szukał tej osoby. Wtedy w papierach nie ma nic, bo nie ma po prostu akt sprawy.

Trzeba dotrzeć do osób, które mają wiedzę o zdarzeniu, typować, kto i co ukrywa, ustalić motyw. Czasami pojawia się tajemnica dotycząca życia zaginionych. Wtedy trzeba ją odkryć, ustalić, czy ktoś jeszcze mógł o niej wiedzieć.

Wtedy pracuje się na wykluczaniu różnych wersji, na przykład wykluczeniu samobójstwa. Sprawdza się różne wersje i wyklucza to, co się nie mogło wydarzyć (np. ucieczka za granicę), bada się ślady kłamstwa, aż pozostanie nam ta jedna opcja, czyli na przykład, że doszło do zabójstwa.

Jak można dotrzeć do sumienia osoby, która milczy? Jak można ustalić, że ktoś mógł czegoś nie powiedzieć?

Czasami pojawia się zmowa milczenia i ona jest wyczuwalna. Nagle okazuje się, że o danej osobie nikt nic nie wie. A to niemożliwe. Wtedy trzeba odkryć, skąd to milczenie, a to trudne. Jeśli ktoś jest szantażowany czy zastraszany, to nie powie tego wprost.

Tu mamy dużą trudność i pracę śledczą trzeba oprzeć na doświadczeniu zawodowym i doświadczeniu w pracy z ludźmi. Możemy mieć uwikłanie w sprawę, kwestie finansowe, problemy rodzinne. To, że komuś zależy, żeby ludzie milczeli, jest bardzo charakterystyczne dla nierozwiązanych spraw.

Powód milczenia nie zawsze może wydawać się racjonalny. Nie możemy oceniać, czy coś jest dobrym, czy złym powodem do milczenia. Trzeba myśleć o konkretnej osobie, jak ona jest osadzona w tej sytuacji.

Dopóki ktoś nie rozpracuje środowiska, może nigdy nie dotrzeć do tego powodu. A milczenie to często zgoda na przemoc, na przestępstwo.

Gdy dochodzi do momentu przesłuchania, weryfikacji podejrzeń, jak rozmawiać z tymi ludźmi? Mamy np. problem braku zaufania do służb... Czy tu stosuje się te metody znane z seriali na dobrego i złego policjanta?

Pan mówi już o przesłuchaniu, a funkcjonariusze Archiwum X raczej nie działają w mundurach i raczej prowadzą czynności operacyjne niż procesowe. Często prowadzą zwykłe rozmowy. To nie są metody na dobrego i złego policjanta.

Tu metoda rozmowy jest opracowana na sposobach dotarcia do konkretnej jednostki. Zresztą członkowie krakowskiego Archiwum X wiele razy mówili o swoich metodach, takich jak "metoda ciemnego lasu" czy "metoda serca matki".

Metoda serca matki dotyczy przeczuć osób najbliższych ws. osoby zaginionej. Metoda ciemnego lasu opisuje sytuacje, kiedy na początku wydaje się, że w sprawie brakuje danych. Ale te stopniowo się pojawiają i zamiast przysłowiowej ciemności widać np. motyw zaginięcia.

Archiwum X nie pracuje na klasycznych śladach, takich jak linie papilarne, czy materiał genetyczny, bo tych śladów po prostu często nie ma. Tu mamy pracę "na człowieku".

Pytanie zawsze brzmi, o co nam chodzi? Ludzie, z którymi rozmawiamy, mają różne cele. Czy chcemy ustalić, co się wydarzyło, czy chcemy skupić się na elementach związanych z wymierzeniem kary, czy po prostu zamknąć śledztwo.

Na przykład rodziny osób zaginionych często nie mają wiedzy o procedurach, nie wiedzą, co może być dalej, jak potoczy się postępowanie. Jeśli rodzina nie dostała wsparcia i potrzebnych informacji, to przy takiej niepewności i bezradności nikt nie chce współpracować, bo tu trudno o zaufanie.

W przekazie publicznym mówimy, że nad przestępstwami pracują prokuratura i policja, ale oczywiście Iwony Wieczorek nie szukają panowie z drogówki. Kto jest angażowany do rozwiązywania takich spraw?

Do rozwiązywania takich spraw mogą być powoływane najróżniejsze osoby w charakterze biegłych, funkcjonariusze z różnych jednostek. Ale może to być na przykład policjant, przewodnik z psem zwłokowym. W sprawach zaginięć angażuje się psy lokalizujące zapach zwłok. To mogą być eksperci od informatyki śledczej, którzy pomagają rozwiązać sprawę, gdy ktoś na nośnikach gdzieś się logował, coś usuwał lub zamieszczał, czy wysyłał jakieś wiadomości. To mogą być biegli od przeszukiwania obszaru wodnego lub pracujący z georadarem, sprawdzający ślady pod ziemią. To może być psycholog czy profiler, przygotowujący profil wiktymologiczny. W ten sposób ocenia, czy na przykład osoba zaginiona miała tendencje do popełnienia samobójstwa. Mamy też biegłych pracujących na wariografach, weryfikujących ślady kłamstwa. Krakowskie Archiwum X bywało nazywane zespołem policjantów od spraw beznadziejnych. Bo te sprawy tak wyglądają. Nikt nic nie wie, nic nie ma, niczego nie zabezpieczono, a potem okazuje się, że jednak coś udaje się ustalić. Zaginięcia to najtrudniejsze sprawy kryminalne, które uczą, że trzeba działać szybko. Najważniejsze jest natychmiastowe zabezpieczenie wszelkich materiałów. W przeciwnym wypadku po latach trzeba wiele pracy, żeby ustalić fakty. Na przykład, jeśli nie dojdzie do zabezpieczenia monitoringu, to musimy te rzeczy ustalać naokoło, rozpytując ludzi. Tu godzina pracy zamienia się w kilka miesięcy. Możemy mieć sytuację, że jeśli nie zabezpieczymy śladów krwi dzisiaj, to jutro już ich nie będzie. Ale może być też tak, że plamy krwi będzie można zabezpieczyć i po 10 latach. Ślady biologiczne można badać w różnym czasie. Oczywiście, czas ma znaczenie przy śladach zapachowych, także w kontekście wykorzystywania psów. Ale przy sprawach rozwiązywanych po latach nie zaczynamy od śladów biologicznych, a od pracy z kłamstwem.

A czy pani ma swoje hipotezy w sprawie Iwony Wieczorek?

To może być zaginięcie kryminalne, czyli takie, gdzie mamy do czynienia z przestępstwem. Ale nie miałam nigdy możliwości, żeby zapoznać się z materiałami z tej sprawy. Na podstawie doświadczeń z innych spraw wiem, że to mogą być różne zaskakujące rozwiązania.

W mediach zwykle tak jest, że nie widzimy wszystkiego. Niepokojące jest to, że nie udało się tej sprawy rozwiązać przez tyle czasu. Mam jednak przekonanie, że jest to sprawa do rozwiązania, dlatego trzymam kciuki za śledczych.

Rozwiązanie tej sprawy dałoby bardzo ważny sygnał, że także tego typu śledztwa można doprowadzić do końca.

Media pomagają czy przeszkadzają przy takich sprawach? Z jednej strony mamy dziennikarzy śledczych, z drugiej tabloidy

Wszystko zależy od człowieka. Podobne pytanie można zadać o każdą branżę. Są osoby wpływające na śledztwo pozytywnie i negatywnie. Ale tu można wypracować zasady współpracy dotyczące tego, co i kiedy się publikuje.

To można zrobić, ale wszystko zależy od czynnika ludzkiego. Powiedzenie publicznie, że nie zapominamy o sprawie, że dalej pracujemy, może na przykład stanowić wsparcie dla rodziny.

Czy są działania systemowe, które można podjąć, żeby minimalizować liczbę niewyjaśnionych spraw?

Trzeba zwiększyć możliwości Archiwum X. Oni potrzebują jak największego dostępu do najnowszych metod badawczych i nowoczesnych laboratoriów, ale przede wszystkim osób z doświadczeniem. Osoby z Archiwum X powinny mieć możliwość szkolenia funkcjonariuszy w kontekście metod działania sprawców.

Konieczne jest odpowiednie szkolenie policjantów, które pozwoli rozwiązać wiele problemów od razu. Żeby reagować na sygnały od razu, co sprawi, że sprawa zostanie zamknięta w tydzień, a nie 15 lat.

To są konkretne rozwiązania systemowe. Czyli stare sprawy rozwiązujemy do końca teraz, a przy nowych zaginięciach działamy od razu, żeby nie robić tego po 15 latach.

Wyobrażamy sobie, że morderca to siedzący w piwnicy psychopata, który nagle wychodzi na łowy. Ale to w zdecydowanej większości osoba, którą znamy. Czy my możemy jakoś zabezpieczyć, chronić się przed zabójcą?

Badania pokazują, że sprawcy zabójstw, to osoby z rodziny, kręgu znajomych. Zabójstwo to eskalacja przemocy. Najczęściej ma miejsce w wyniku długotrwałego konfliktu. To da się zauważyć, kiedy przemoc narasta. Przykładem są przypadki znęcania się nad kobietami. Ono prawie zawsze jest długotrwałe, a kończy się zabójstwem, później staje zaginięciem, sprawca udaje biednego, porzuconego męża, którego żona-alkoholiczka zostawiła bez słowa. Ostatecznie ciało po 15 latach zostaje odnalezione w piwnicy. Ale to nie jest tak, że nikt nie wiedział o agresji tego mężczyzny. Możemy być bardziej czujni i reagować, gdy widzimy wszelkie zachowania przemocowe. Nie poddawajmy się też zmowie milczenia. Gdy mamy miejscowości, gdzie każdy wszystko wie, ale nikt nic nie powie, to tylko przerwanie tej zmowy może pomóc. Ale to znowu wymaga zaufanie do służb. Służby muszą pracować nad budową zaufania. Muszą też pokazać, że to zaufanie ma sens, a nie, że ja coś powiem, sprawca mi grozi, a kiedy to zgłaszam, postępowanie jest umorzone.