
Raz w miesiącu cała internetowa branża wstrzymuje oddech. W sieci pojawiają się on – wielki Megapanel, czyli najnowsze wyniki i statystyki z polskiego internetu. Jedni o kilka oczek awansowali, drudzy spadli. Wszystkie wahania są na wagę złota, bo tak naprawdę to właśnie miejsce w Megapanelu decyduje o tym, czy i ile pieniędzy za reklamę w serwisie zapłacą reklamodawcy. I choć nie szczędzi się mu krytyki, to Megapanel i tak rozdaje karty w polskiej sieci. Coraz częściej pojawia się jednak pytanie, czy słusznie?
Megapanel jest obecny w polskim internecie już od czerwca 2003 roku. Wtedy w sieci po raz pierwszy, jeszcze pod nazwą Polskiego Badania Internetu, pojawił się kwestionariusz badawczy, który z założenia miał sprawdzić internetowe zwyczaje Polaków. Od tamtego momentu minęło dziesięć lat. Dziesięć lat, przez które Megapanel wyrósł na wyrocznię krajowej branży internetowej. Po co to wszystko? Jak wyjaśniają organizatorzy badania tj. PBI i firma Gemius, celem jest zebranie dokładnych informacji o polskiej społeczności internetowej. Wyniki mają pomóc określić profil internautów, intensywność korzystania z sieci, a także – co najważniejsze – stworzyć ranking najpopularniejszych witryn w Polsce.
Program zapamiętuje jedynie adresy stron internetowych, na które wchodzi użytkownik i nazwy uruchomionych programów. Nie zbiera natomiast żadnych innych danych, np. treści wysyłanych i odbieranych maili, danych wpisywanych na czatach ani haseł. Program służy jedynie do rejestrowania nazw wykorzystywanych aplikacji, odwiedzanych stron i do pomiaru czasu korzystania z internetu. Działanie programu jest dla użytkownika niewidoczne. Może on jedynie poprosić o wskazanie, kto w tej chwili korzysta z Internetu. CZYTAJ WIĘCEJ
Jedyny w swoim rodzaju
Wyniki Megapanelu są z założenia odzwierciedleniem preferencji polskiego internauty. Prezentuje się je w 20 tematycznych kategoriach np. biznes, finanse i prawo, informacje i publicystyka, nowe technologie, sport, erotyka. Co dają wyniki Megapanelu oprócz podbudowania ego właścicieli serwisów? Megapanel ma bezpośredni wpływ na rynek reklamowy, czyli od jego wyników zależy to ile i czy w ogóle reklamodawcy będą skłonni zapłacić za reklamę.
Podobnego zdania jest Dominik Kaznowski, specjalista z branży internetowej. – To badanie skierowane typowo do reklamodawców, służy planowaniu mediów. Pokazuje zasięg witryn, które chcą sprzedawać u siebie reklamy. Jest punktem odniesienia dla branży, bo nie ma w Polsce drugiego takiego badania – tłumaczy.
Twórca Kwejka zarzuca Megapanelowi przestarzałość. Jednak często wytyka się także długi czas oczekiwania na wyniki. – Na pewno trzeba postarać się, by Megapanel był bardziej aktualny. W tym momencie wyniki są publikowane z miesięcznym opóźnieniem. To dość dużo w stosunku do rzeczywistości – mówi Grzegorz Marczak.
Czym jest site-centric?
Dane pochodzące z badań typu site-centric powinny być bazą dla wszystkich, którzy koncentrują swoją działalność marketingową w internecie. Dostarczają informacji o tym, jakie strony i w jakiej kolejności odwiedzają użytkownicy, jakie elementy witryny przyciągają ich uwagę oraz jak długą drogę pokonują, aby trafić do poszczególnych podstron. Dzięki takim danym możliwe jest sprawdzenie, czy dana witryna jest poprawnie zbudowana. CZYTAJ WIĘCEJ
Jedną z wad Megapanelu jest także to, że nie bada on rynku mobilnego, a jak wiadomo coraz więcej osób korzysta z sieci właśnie przez smartfony, tablety i wszystkie możliwe urządzenia mobilne. – Zdajemy sobie sprawę, że aktywność przenosi się w tę stronę i trzeba wprowadzić badanie tego segmentu, ale to dużo bardziej skomplikowane niż w przypadku komputerów. Pracujemy nad tym, ale na razie jest to finansowo nie do udźwignięcia – mówi z żalem prezes PBI.
Dymitr Głuszczenko z Kwejk.pl, swoje oskarżenia argumentował mówiąc, że Megapanel działa tak samo, jak sondaże telewizyjne. I faktycznie, mogą pojawić się takie skojarzenia. Bo jak możliwe, że dwudziestotysięczna grupa panelistów przekłada się na realne osiągnięcia każdej witryny. – Nie ma w tym żadnej racji. Sondaże są robione na bazie deklaracji ankietowanych. Nigdy nie wiemy, czy to, co mówi badany jest prawdą, fachowa literatura szczegółowo opisuje tzw. efekt ankietera, gdzie ankietowany udziela odpowiedzi, których oczekuje ankieter. My nie jesteśmy sondażem, a pracujemy na tzw. twardych danych. Od momentu zainstalowania programu rejestrujemy autentyczną aktywność w internecie – wyjaśnia Andrzej Garapich.
Zajrzyj też tutaj: Chcą ocenzurować internet za zamkniętymi drzwiami? Przecieki z konferencji ITU w Dubaju
Właściciele witryn często dziwią się, że w Megapanelu wypadają dużo gorzej, niż w swoich wewnętrznych statystykach. – Te dyskusje toczą się od początku istnienia Megapanelu. Sprowadza się to do przejrzystości metodologii, ale trzeba pamiętać, że sposób badania jest know-how organizacji i nie można wymagać, że ujawnią nagle tajniki swojej wieloletniej pracy – mówi Dominik Kaznowski.

