W całej Polsce odbędą się trzydniowe ćwiczenia antyterrorystyczne pod kryptonimem "Wolf-Ram-23". W poniedziałek późnym popołudniem rozpoczną się na dwóch stacjach warszawskiego metra. Rano RCB wysłało alerty do mieszkańców, a w sieci pojawiły się już krytyczne głosy. – A czy chcemy mieć bałagan w razie prawdziwego ataku? – komentuje dla naTemat były antyterrorysta Jerzy Dziewulski.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Od 17 do 19 kwietnia odbędą się ćwiczenia antyterrorystyczne pod kryptonimem "Wolf-Ram-23"
Organizuje je Komenda Główna Policji wspólnie z Wydziałem ds. Zwalczania Broni Masowego Rażenia FBI
Niektórzy nie widzą jednak sensu w ich przeprowadzeniu. Sprawę komentuje dla naTemat.pl były antyterrorysta Jerzy Dziewulski
Policja w całej Polsce rozpoczyna w poniedziałek trzydniowe ćwiczenia antyterrorystyczne pod kryptonimem "Wolf-Ram-23". Komenda Główna Policji organizuje je wraz z Wydziałem ds. Zwalczania Broni Masowego Rażenia FBI. Według ustaleń TVN24 amerykańscy funkcjonariusze są już w naszym kraju, a cała akcja była planowana już od kilku tygodni.
Jak czytamy w komunikacie KGP, sprawdzane będzie "reagowanie policji w przypadku wystąpienia sytuacji kryzysowej w postaci ataku terrorystycznego związanego z zagrożeniem chemicznym, biologicznym, radiacyjnym lub nuklearnym".
Ćwiczenia "Wolf-Ram-23". RCB wysłało alerty do mieszkańców Warszawy
Choć wszystko miało być ściśle tajne, w poniedziałek rano Rządowe Centrum Bezpieczeństwa wysłało specjalne alerty do mieszkańców stolicy.
"Uwaga! Dziś wieczorem 17.04 w Warszawie ćwiczenia antyterrorystyczne Policji. Możliwe utrudnienia w komunikacji. Zachowaj spokój. Stosuj się do poleceń służb" – mogli przeczytać warszawiacy w sms-ach.
Szczegóły przedstawił też warszawski ratusz. "W nocy z 17 na 18 kwietnia, w godzinach 19:00 – 4:00, na dwóch stacjach metra Stare Bielany i Stadion Narodowyzostaną przeprowadzone ćwiczenia, których celem jest sprawdzenie oraz doskonalenie umiejętności służb państwowych, miejskich oraz przewoźnika w zakresie reagowania w sytuacjach kryzysowych" – czytamy.
Poinformowano również, że w trakcie ćwiczeń należy się spodziewać wyłączenia pierwszej linii metra na odcinku Pl. Wilsona – Młociny oraz pominięcia stacji "Stadion Narodowy" (bez zatrzymywania pociągów) na trasie drugiej linii metra. Choć w komunikatach nikt o tym nie mówi, utrudnień należy spodziewać się zapewne także na ulicach.
Z komunikatu policjantów dowiadujemy się z koeli, że "poszczególne epizody swoim zasięgiem obejmą obszar innych województw". Nie podano jednak, o które konkretnie województwa chodzi i gdzie odbędą się ćwiczenia. Wysłaliśmy pytania do KGP, jednak nie otrzymaliśmy jeszcze odpowiedzi.
KGP i FBI organizują ćwiczenia w warszawskim metrze
O komentarz poprosiliśmy też Jerzego Dziewulskiego. Były antyterrorysta już na samym początku podkreśla, że bardzo dobrze, iż polskie służby organizują takie ćwiczenia. I pochwala fakt, że informacja o ich przeprowadzeniu trafiła do mieszkańców.
Jak tłumaczy Dziewulski, polskie służby wyprzedziły tym samym reakcje mieszkańców, które mogłyby wywołać panikę. Za naszą wschodnią granicą trwa przecież wojna, Rosjanie co chwila odgrażają się Polsce, a w naszym kraju wciąż przebywają uchodźcy z Ukrainy.
Dziewulski przypomina też incydenty z ubiegłych lat i ćwiczenia, o których nie wiedzieli ani jego uczestnicy, ani mieszkańcy. Tak było na przykład w czerwcu 2019, kiedy antyterroryści wpadli do szkoły w Pabianicach i zaczęli strzelać. Przerażeni nauczyciele padli na ziemię, a mieszkańcy wezwali policję. Nikt nie miał pojęcia o szkoleniu.
– Być może FBI ma w Polsce swoich obserwatorów, bo nie przypuszczam, by Amerykanie bezpośrednio uczestniczyli w tych ćwiczeniach. Główną rolę będą w nich odgrywać polskie służby – mówi nam były antyterrorysta.
I dodaje: – A informacja, że ćwiczenia odbędą się w całym kraju? Podejrzewam, że chodzi o część ściany wschodniej. Chodzi przede wszystkim o dyslokację wojska, magazyny uzbrojenia czy główne punkty pomocy Ukrainie. Dlatego uważam, że właśnie w tych miejscach odbędą się ćwiczenia.
Dziewulski: Nie rozumiem tej krytyki ludzi
W sieci już jednak zaczynają pojawiać się komentarze, że takie ćwiczenia nie są w Polsce potrzebne. "Pisowskie i obce służby nie będą nam rozkazywać. Dosyć tego!", "Spierd...ć" – czytamy w komentarzach na Facebooku redakcji naTemat.pl.
Dziewulski odpowiada tak: "Jeżeli nie chcemy przeżyć bałaganu w razie prawdziwego ataku, musimy przeżyć bałagan i utrudnienia, jakie spowodują te ćwiczenia".
I dodaje: – Nie ma ćwiczeń, nie ma sprawności. Przeprowadzenie takich testów daje swoisty rodzaj odpowiedzi na to, czy służby są sprawne, czy nie. A z tą sprawnością nie do końca jest dobrze, mimo że – i mogę założyć się o każde pieniądze – będzie informacja, iż wszystko przebiegło zgodnie z założeniami, a ćwiczenia pokazały sprawność polskich służb.
Jak podkreśla nasz rozmówca, tego typu ćwiczenia muszą też odbywać się w najbardziej realnych i najmniej komfortowych warunkach. Dlatego dobrze, jak zaznacza, że na cel obrano właśnie warszawskie metro.
Jerzy Dziewulski podkreśla też, że tego typu ćwiczenia nie odbywają co roku, tylko co kilka lat.
– Zapewniam pana, że można mieć najlepsze plany i opracowania, które dobrze będą wyglądać tylko na papierze. Praktyka pokazuje, że tylko w 30-40 proc. takie ćwiczenia potwierdzają możliwie realną sytuację związaną z planami. To i tak jest sporo, ale jeżeli ktoś po tych ćwiczeniach wyjdzie i powie, że potwierdziły ją w 100 proc., to po prostu skłamie – stwierdza były antyterrorysta.
Trzeba ćwiczyć w takich miejscach, które dają najlepszy efekt terrorystom. Z całym szacunkiem, ale nikt nie będzie ćwiczył na bazarze. Atak na bazar może być skuteczny w zaledwie kilkunastu czy kilkudziesięciu osobach zabitych. W ataku na metro mogą zginąć setki, jeśli nie tysiące ludzi. Trzeba wybierać miejsca, które są atrakcyjne z punktu widzenia uderzeń terrorystycznych.