Donald Tusk i cała Koalicja Obywatelska przyspieszają przed nadchodzącymi wyborami, a do czerwca partia ma w planach "pozamykanie wszystkich frontów" – donosi "Gazeta Wyborcza". Wskazano też, jakie cele wyznaczył KO lider partii jeszcze przed wakacjami.
Reklama.
Reklama.
Koalicja Obywatelska wciąż nie ma w sondażach takiego wyniku, jakiego chciałby Donald Tusk
Z tego powodu ugrupowanie miało się zdecydować na lekką zmianę planów i przyspieszenie działań
Jedna z kluczowych kwestii ma zostać dopięta do czerwca, wrzesień ma już być czasem na "czystą kampanię"
Koalicja Obywatelskazdecydowała się szybciej przenieść kampanię wyborczą na wyższe obroty, chcąc odwrócić trwający od lutego sondażowy trend: poparcie stojące w miejscu, a w niektórych badaniach – spadające.
Z rozmów "Gazety Wyborczej" z politykami ugrupowania wynika, że choć sondaże lokalne miały pokazać, że seria spotkań polityków KO – z Tuskiem na czele – na Śląsku pozwoliły na lekkie podniesienie poparcia w tym regionie, to nie przełożyło się to na skok wyniku ogólnopolskiego. Znacznie nie pomogły także ani "babciowe plus" (choć sam pomysł Polacy w sondażach oceniali b. dobrze), ani kredyt zero procent na pierwsze mieszkanie.
Donald Tusk miał wyznaczyć KO konkretny cel. Kluczowy jest czerwiec
Tusk nawołuje, by poszli w nim wszyscy ci, którzy opowiadają się "przeciwko drożyźnie, złodziejstwu i kłamstwu, za wolnymi wyborami i demokratyczną, europejską Polską". Z polityków udział w marszu zadeklarowali m.in. przedstawiciele Lewicy, obecność zapowiedział także m.in. Lech Wałęsa.
Jeden z polityków KO w rozmowie z "GW" o strategii ugrupowania mówi: "już nie oglądamy się na nikogo, liczymy wyłącznie na samych siebie". Z ustaleń gazety wynika, że w KO powstał konkretny plan: "pozamykać wszystkie fronty do czerwca". Chodzi m.in. o pakt senacki i o to, by Polacy pojechali na wakacje "z konkretnymi komunikatami".
Wrzesień ma już być czasem na "czystą kampanię". Przypomnijmy: wybory parlamentarne odbędą się najprawdopodobniej 15 października 2023. Na taką datę politycy partii rządzącej mają wskazywać w kuluarach, ale ostateczną decyzję w tej kwestii podejmie Andrzej Duda. Zgodnie z Konstytucją RP możliwe są cztery daty: 15 października, 22 października, 29 października lub 5 listopada.
Wybory 2023 i start kampanii KO. "Skończył się czas przygotowań"
Jak informowaliśmy w naTemat, w poniedziałek w Białej Podlaskiej Donald Tusk i Rafał Trzaskowskizapowiedzieli działania na najbliższe tygodnie. – Skończył się czas przygotowań. Jako Koalicja Obywatelska ruszamy dzisiaj z naszą kampanią –ogłosił lider KO.
W odniesieniu do rządów PiS powtarzał też, że "po tych ośmiu latach nikt nie ma w Polsce wątpliwości, że polityczna mafia usiłuje zawłaszczyć sądy, żeby za nic nie odpowiadać, i media, żeby nikt o niczym nie wiedział". – Mafia świetnie się czuje wtedy, gdy ludzie są rozproszeni. Gdy ludzie ze strachu lub z niewiedzy nie reagują. A kiedy władza, partia rządząca staje się mafią, to ludzie tym bardziej mają powód, żeby czuć niepokój i niepewność co do własnego losu – mówił Tusk.
Lider KO stwierdził, że politycy PiS urządzają "polowania na liderów opozycji". – Rafała Trzaskowskiego boją się szczególnie, bo wszyscy to czujemy, że gdyby nie cały cykl machlojek, wykorzystywania Pegasusów, telewizji publicznych i pieniędzy publicznych, to byłby dzisiaj prezydentem Rzeczpospolitej. No więc się go boją – mówił o prezydencie Warszawy.
Trzaskowski wbił z kolei szpilę Zbigniewowi Ziobrze i zadeklarował: – Będą próbowali robić kolejne "igrzyska", ale jesteśmy na to przygotowani. Powiem wam tylko jedno, kolejna rzecz, która łączy mnie i Donalda to jest to, że nie należymy do ludzi strachliwych i na pewno sobie w majtki nie wsadzimy pistoletu.
W ramach kampanii Tusk we wtorek rano spotkał się m.in. z rolnikami w Lipsku, komentując kryzys dot. ukraińskiego zboża i zakaz tranzytu wprowadzony przez PiS. – Kaczyński powiedział, że będzie pomoc finansowa, nie dlatego, że was kocha, tylko dlatego, że za chwilę będzie walczył o głosy na wsi – mówił.
Wtorkowe popołudnie przyniosło nowe ustalenia ws. kryzysu zbożowego, a strona polska i ukraińska porozumiały się w tej kwestii. Po krytyce zdecydowano się na odblokowanie tranzytu: ale na określonych warunkach. Transporty będą oplombowane i konwojowane przez polskie służby. Chodzi o objęcie ich system systemem SENT (System Elektronicznego Nadzoru Transportu) i GPS.
– Udało się doprowadzić do takich mechanizmów, które spowodują, że żadna tona zboża z Ukrainy nie zostanie w Polsce, że towary będą przewożone tranzytem przez Polskę. Przede wszystkim przez pewien czas będzie konwój, konwój każdego transportu przez Polskę – ogłosił nowy minister rolnictwa Robert Telus.